Raz na jakiś czas w mediach pojawiają się doniesienia o niezwykle zabawnej formie zakpienia z wymiaru sprawiedliwości, jaką jest próba zapłacenia grzywny drobnymi nominałami. Bohaterami tych historii są osoby, które nie zgadzają się z wyrokami sądów i właśnie w ten sposób próbują się mścić na sądach. Szkoda, że wymiar sprawiedliwości tylko wzruszy ramionami na ich bunt, a jedyną poszkodowaną osobą będzie kasjerka. Osoba, która z wydawaniem wyroku ani z samym delikwentem nie miała nigdy żadnego związku.
Wszystkie te historie mają podobny finał. Pracownicy sądów początkowo opierają się i próbują wybić ten pomysł z głowy petenta. Napięcie rośnie szybko, a na miejsce często wzywana jest policja. Funkcjonariusze z kolei podchodzą do tematu metodycznie i "orzekają", że pieniądz to pieniądz, a kasjerka ma liczyć i trudno. W przypadku historii z Lublina finał sprawy zakończył się nieco inaczej. Mężczyzna, który z wiadrem monet domagał się przyjęcia płatności w kasie, wezwał na miejsce policję. Tłumaczył, że to ostatni moment na zapłacenie grzywny. W przeciwnym wypadku sąd zamieniłby karę na pozbawienie wolności. W tej sytuacji policjanci stanęli po stronie kasjerki.
Grzywna w drobnych nominałach
Tym razem sojusznikiem okazał się koronawirus. Jednak czy pracownicy sądu mogą odmówić przyjęcia grzywny płaconej w kilogramach? Moim zdaniem sprawa nie jest tak oczywista, jak się może wydawać.
To prawda, że banknoty i monety są prawnym środkiem płatniczym na terenie kraju. Wynika to z często przywoływanych przepisów ustawy o Narodowym Banku Polskim.
Oznacza to tyle, że sklepowy sprzedawca nie przyjmie jako zapłaty sztabki złota, worka paciorków czy szklanych kulek. Natomiast sprzedawca nie może odmówić przyjęcia gotówki. Gotówki rozumianej jako sposób zapłaty. Żaden przepis nie nakazuje ani nie zakazuje wprost płatności drobnymi nominałami. Sklepowi sprzedawcy mają zdecydowanie prostszy sposób na poradzenie sobie z takim typem klienta. Sklepowi sprzedawcy mogą zasłonić się tym, że to kupujący ma obowiązek zapłacenia ceny. To znaczy, że powinien się do tego przygotować odpowiednio wcześniej.
Nieco inaczej wygląda kwestia zapłaty orzeczonych grzywien. Tu nie ma mowy o zawieraniu żadnej umowy, a wykonaniu nałożonej kary. Nie oznacza to jednak, że sądowe kasjerki są uzależnione od widzimisię petentów. Art. 354 kodeksu cywilnego stanowi, że:
Płatność wysokich sum drobnymi nominałami jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego
Różne nominały banknotów i monet są właśnie po to, aby ułatwić dokonywanie wzajemnych rozliczeń. To prawda, że żaden przepis nie nakazuje płatności w określonych nominałach (czyli zobowiązanie można wykonać wieloma różnymi kombinacjami nominałów). Ustawodawca wyszedł z założenia, że ludzie sami będą dążyć do jak najwygodniejszego rozwiązania. Dłużnik w tym wypadku powinien być przygotowany do spełnienia swojego świadczenia w optymalny sposób. Tak samo, jak nie ma obowiązku płacenia określonymi nominałami, tak samo kasjerka w sądzie nie musi przyjmować świadczenia w taki sposób. Moim zdaniem ma prawo żądać, aby petent zaopatrzył się w odpowiednie nominały. Nie utrudnia w żaden sposób mu spełnienia świadczenia. W końcu dłużnik może zapłacić przelewem, wygodnymi do użytku nominałami, a w ostateczności iść do banku i wymienić drobne na większe nominały. Banki są przystosowane do takich czynności. Sądowe kasy niekoniecznie.
No i wreszcie to dłużnikowi powinno zależeć na spełnieniu świadczenia.