Już raz Platforma Obywatelska wzgardziła Sikorskim, zawierzając tym samym Polskę na 10 lat rządom PiS-u

Państwo Dołącz do dyskusji
Już raz Platforma Obywatelska wzgardziła Sikorskim, zawierzając tym samym Polskę na 10 lat rządom PiS-u

Jeśli partia polityczna nie potrafi uczyć się na własnych błędach w kwestii zarządzania partią, to skąd mamy mieć pewność, że wyciąga prawidłowe wnioski w sprawie zarządzania państwem?

W 2009 roku Donald Tusk oficjalnie w swoich wypowiedziach deprecjonuje urząd Prezydenta RP, sprowadzając go do rangi „strażnika żyrandola”, choć kilka lat wcześniej sam ubiegał się o ten urząd – nieskutecznie.

Formalnie ma rację, polski ustrój jest swoistym bękartem wojny polsko-polskiej z pierwszej połowy lat 90., a cementująca go konstytucja, choć docelowo miała być oparta na bezpiecznikach, bardzo często nadaje władzy wykonawczej charakter czysto obstrukcyjny, z nieuchronnie wpisanym w jej specyfikę konfliktem. Mogłoby to dobrze działać w kraju tylko o wielkiej kulturze politycznej, ale takich krajów jest coraz mniej, a już na pewno nie należy do nich nasza ukochana Polska.

Stwierdzenie o „strażniku żyrandola” oddaje więc pełen obraz sytuacji tylko wtedy, gdy przypomnimy sobie, że trochę ten strażnik ma do powiedzenia, żyrandol jest często pierwszą rzeczą, którą widzimy po wejściu do pomieszczenia i wreszcie – jak trudno pracuje się po ciemku.

Sikorski kontra Komorowski

Skoro oczywisty kandydat, który pozbawi Lecha Kaczyńskiego drugiej kadencji, nie jest zainteresowany, w Platformie Obywatelskiej pojawia się coś na kształt gry o żyrandol. Faworytów wyścigu wyłania się dwóch – Radosław Sikorski oraz preferowany przez partyjną wierchuszkę Bronisław Komorowski.

Komorowski jest człowiekiem Platformy od lat, z bogatym doświadczeniem politycznym, choć bez przesadnej swady i charyzmy. Od 2007 roku, w uznaniu zasług oraz cech charakteru, posadzono go na stanowisku zapasowego strażnika żyrandola, czyli Marszałka Sejmu. Politycy jeszcze nie wiedzą wtedy, że los po raz pierwszy w nowożytnej historii sprawdzi te konstytucyjne mechanizmy, po tym jak prezydent Lech Kaczyński zginie w trakcie sprawowania urzędu w Smoleńsku, a Bronisław Komorowski będzie przez kilka miesięcy pełnił obowiązki zmarłego prezydenta.

Radosław Sikorski jest od 2007 roku nad wyraz lojalnym, jak na rozmiar swojego ego, żołnierzem w rządzie Donalda Tuska, stając się najbardziej rozpoznawalnym i powszechnie cenionym ministrem spraw zagranicznych. Nie wszystkie jego wypowiedzi przypadają do gustu Polakom, co zresztą stanie się cechą charakterystyczną Radosława Sikorskiego, ale też dla równowagi trzeba podkreślić, że wiele z nich zapada w sercach rodaków. Sikorski umie przemawiać dobrze i ładnie. Nie owija w bawełnę, często mówi zaskakująco wprost jak na szefa polskiej dyplomacji. Nowa jakość w sprawowaniu tego urzędu jest widoczna. Charyzma i międzynarodowe obycie ministra są niepodważalne.

Dla środowiska Platformy Obywatelskiej jest jednak niewiarygodny, ponieważ wcześniej był Ministrem Obrony Narodowej w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Nie ma swojego zaplecza i swoich struktur. Jest ministrem, „bo tak chce Tusk”, ale w partii go nie lubią. Nie spędził ostatnich 15 lat na dmuchaniu baloników z partyjnym logo i jeżdżeniu po kołach gospodyń wiejskich. Nie ma swoich ludzi, w przypadku których awans Sikorskiego, przyniósłby awans małej, platformianej społeczności. Trudno powiedzieć komu przypadną przywileje, może nawet postanowi rozdać je po kompetencjach.

Komorowski wygrywa prawybory i zostaje kandydatem na prezydenta z ramienia PO

To właśnie wtedy, z perspektywy czasu widać to bardzo wyraźnie, zapada decyzja, która przyniesie Polsce 8 lat PiS-u i prawdopodobnie 10 lat Andrzeja Dudy. Prezydentura Bronisława Komorowskiego jest nijaka, system kanclerski rozkwita w Polsce w pełnej krasie i nawet ten nieszczęsny żyrandol wydaje się zakurzony. Po latach będzie wspominana głównie przez pryzmat skakania po fotelu w Japonii i czekoladowego orła. Bronisław Komorowski ze wzruszeń gwarantował Polakom jedynie wzruszenie ramion, a jednocześnie był liderzem sondaży do czasu, gdy PiS zdecydował się wystawić przeciwko niemu… kogokolwiek.

Kimkolwiek był z kolei Andrzej Duda, polityk nieznany do tego stopnia, że większość wyborców przez pierwsze dni myli go z Piotrem Dudą z Solidarności. Duda nie ma spektakularnej kampanii, ale na nudnego, butnego i nijakiego „Bronka”, jak o byłym prezydencie zwykli mawiać jego sympatycy, jak i przeciwnicy, w zupełności to wystarcza. Kiedy prezydent – patrząc z żalem w kierunku Adama Michnika wyśpiewującego usypiające pieśni pochwalne – orientuje się, że jednak nie wydrzemie sobie w spokoju drugiej kadencji, jest już za późno. Przy czym przegrywa nie tylko swój pałac, ale też Sejm, Senat i gabinet Prezesa Rady Ministrów.

Jeszcze w kwietniu 2015 roku, Platformę Obywatelską popiera zdaniem IBRIS 36 proc. badanych, przy 31 proc. dla Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy jednak suweren widzi, że dotychczasowe pogłoski o zgnuśniałej, pogubionej, osieroconej przez swojego lidera partii politycznej zostają potwierdzone przez wynik wyborczy, trendy polityczne zaczynają się gwałtownie odwracać. Platforma Obywatelska nie rozumie, co się dookoła niej dzieje, a Andrzej Duda prowadzi rozpędzoną lokomotywę Dobrej Zmiany na 37,5 proc. w wyborach parlamentarnych. Druga jest Platforma Obywatelska z wynikiem na poziomie 24 proc..

Arogancja Platformy Obywatelskiej miała katastrofalne dla niej skutki

W prawyborach 2010 roku Platforma Obywatelska zachowała się jak trener piłkarski, który pewny swego postanowił wprowadzać do składu swojego syna, zamiast grać najlepszymi zawodnikami, a drużyna w konsekwencji przegrała tytuł mistrzowski na ostatniej prostej.

Co gorsza, teraz planuje ten błąd powtórzyć, bo różnic pomiędzy Rafałem Trzaskowskim i Bronisławem Komorowskim nie ma wiele. Gdyby nijakość była walutą w polityce, to we dwójkę mieliby konstytucyjną większość. Owszem, 20 lat młodszy Rafał Trzaskowski mówi lepiej po angielsku, ale za to Bronisław Komorowski miał o wiele większe doświadczenie polityczne i był wyższy. Żartuję, nie wiem kto był wyższy, ale najwyraźniej dla Rafała Trzaskowskiego kwestia jego wzrostu jest niezwykle paląca, bo w ostatnich tygodniach opowiada o tym na lewo i prawo.

Gdy wzgardzany przez Platformę Obywatelską Radosław Sikorski dwoi się i troi walcząc o swoje historyczne dziedzictwo, kreśli wizje przyszłości Polski w kwestiach militarnych, geopolitycznych, energetycznych i technologicznych, odmłodzona wersja Bronka zajęta jest od kilku lat kwestią swojego wzrostu, może jutro odniesie się do finału Tańca z Gwiazdami. Niedługo prawybory w Koalicji Obywatelskiej, a my na bazie tych wyborów dowiemy się jaka to jest partia i co jest dla niej dzisiaj ważne. Mam jednak pewne bardzo niepokojące mnie podejrzenia.