Kasy samoobsługowe stały się nieodłączną częścią sklepów spożywczych, ale nie tylko. Znajdziemy je w dużych hipermarketach, a także coraz częściej w mniejszych dyskontach, a nawet aptekach. W założeniu kasy tego typu miały ułatwiać nam zakupy. Często to właśnie robią, jednak zdarza się też tak, że są one bezpośrednim powodem powstawania frustracji u klientów, którzy mają zamiar zapłacić za towar, który znajduje się w ich koszyku.
Z badań wynika, że kasy samoobsługowe wcale nie przyspieszają zakupów
Jednym z najciekawszych raportów, które dotyczą kas samoobsługowych, jest publikacja WH Market pod tytułem „Kasy samoobsługowe w Polsce 2023”. Czytamy w nim, że powodem tak szybkiego rozwoju kas samoobsługowych jest m.in. brak rąk do pracy w sklepach. O tym zjawisku mówił w raporcie Maciej Czapiewski, dyrektor ds. nowych technologii w MAGO S.A:
W handlu obserwujemy problem związany z brakiem pracowników, a takie rozwiązanie pozwala na uwolnienie strefy kas i zaangażowanie asystentów i kasjerów do innych prac na terenie sklepu.
Autorzy raportu dochodzą jednak do wniosku, że kasy samoobsługowe nie są remedium na wszelkie problemy osób, które stoją w kolejce w marketach i dyskontach. W przypadku korzystania z kas tego typu, w dalszym ciągu konieczne jest wypakowywanie produktów z koszyka, skanowanie ich, odkładanie i ponowne pakowanie. Problemem jest także częsta konieczność wzywania pracownika sklepu do pomocy przy korzystaniu z kasy. Samoobsługa w przypadku skanowania towaru powoduje powstawanie także innego rodzaju kłopotu – przerzucania różnego rodzaju ryzyka, które dotychczas ciążyło na kasjerkach i kasjerach na konsumenta (np. w przypadku błędnego rozliczenia produktu lub całkowitego braku skanowania, co jest równoznaczne z kradzieżą).
W innych krajach zachodnich obserwujemy powrót do kas tradycyjnych
Mimo że wydawać by się mogło, że kasy samoobsługowe niedługo zastąpią te tradycyjne, często mamy do czynienia z trendem odwrotnym. Tak dzieje się na przykład w Kanadzie, a o zjawisku tym informowała niedawno Interia.pl. Kanadyjskie media potwierdzają, że od jakiegoś czasu mamy w tym kraju do czynienia z powrotem do kas tradycyjnych. Z badań wynika także, że 23 proc. strat kanadyjskich sklepów wynikało z kradzieży oraz z błędów popełnianych przez klientów przy takich kasach. Kanadyjczycy krytykują także cedowanie konieczności skanowania i układania towaru w strefie pakowania bezpośrednio na klientów. Kanadyjscy klienci mówią wprost, że niechętnie skanują zakupy przy kasach samoobsługowych, gdyż nikt im za to nie płaci, tak jak kasjerom, którzy pracują na tradycyjnych kasach sklepowych.