Prowadzenie polityki akcyzowej należy do suwerennych kompetencji państw. Komisja Europejska najwidoczniej usiłuje to jednak obejść, zasłaniając się w dodatku Światową Organizacją Zdrowia. Okazuje się bowiem, że podczas obrad państw sygnatariuszy Konwencji Ramowej WHO o Ograniczeniu Użycia Tytoniu (zaplanowanych na 20-25 listopada 2023 r. w Panamie) KE chce, wspólnie z WHO, podjąć prawnie wiążącą decyzję o dalszym kształcie polityki akcyzowej – bez jakichkolwiek konsultacjami z ministrami finansów państw UE.
KE chce decydować o polityce akcyzowej państw UE bez ich udziału
Już od jakiegoś czasu Komisja Europejska przymierza się do rewizji europejskiej dyrektywy akcyzowej na wyroby tytoniowe. Sęk w tym, że – jak się okazuje – zamierza to zrobić bez konsultacji z krajami członkowskimi. W Panamie, w listopadzie br., mają się bowiem odbyć obrady państw sygnatariuszy Konwencji Ramowej WHO o Ograniczeniu Użycia Tytoniu, podczas których WHO ma wydać stosowne rekomendacje. KE – na ich podstawie – ma odgórnie ustalić prawnie wiążące stawki na wyroby tytoniowe w UE (jednolite dla wszystkich państw). Co istotne, bez jakichkolwiek konsultacji z ministrami finansów państw UE.
Wojciech Bronicki, były dyrektor Departamentu Podatku Akcyzowego w Ministerstwie Finansów, obecnie doradca podatkowy w Kancelarii Podatkowej BBGTAX alarmuje w rozmowie z ISB News, że to sytuacja bez precedensu. Jak tłumaczy,
To alarmujące, że Komisja Europejska w praktyce wyklucza ministerstwa finansów państw członkowskich z rozmów o rewizji europejskiej dyrektywy akcyzowej na wyroby tytoniowe. Gdzieś w Panamie, za zamkniętymi drzwiami, ponad głowami państw członkowskich, Komisja Europejska wspólnie ze Światową Organizacją Zdrowia, będą decydowały o polityce akcyzowej. Razi brak transparentności i mechaniki kontroli tego procesu.
Zdaniem eksperta KE celowo chce uniknąć dyskusji na temat nowych stawek akcyzowych – i nie bez przyczyny, ponieważ jest niemal pewne, że większość państw UE wcale by ich nie poparło. „Financial Times”, który w zeszłym roku dotarł do propozycji wysokości nowych stawek podawał, że KE dąży m.in. do zwiększenia minimalnej stawki podatku akcyzowego na papierosy do 3,60 euro za paczkę. Oprócz tego wprowadzony miałby zostać co najmniej 40-procentowy podatek akcyzowy na mocne produkty do papierosów elektronicznych, 20-procentowy na słabsze, a także – co budzi największe niezrozumienie – aż 55-procentowy podatek akcyzowy na podgrzewacze tytoniu. Bronicki wskazuje, że dążenie UE do zrównania poziomu opodatkowania tradycyjnych papierosów z opodatkowaniem podgrzewanych wyrobów tytoniowych jest zwyczajnie irracjonalne – zwłaszcza że część państw UE (i słusznie) uznaje podgrzewacze za mniej szkodliwe od papierosów.
Nie można też przejść obojętnie obok informacji, że KE, chcąc samodzielnie ustalić prawnie wiążące stawki akcyzowe, będzie zasłaniać się rekomendacją WHO, która nie ma na swoim koncie żadnych istotnych sukcesów w walce z papierosami. Co więcej, już teraz wiadomo, że Światowa Organizacja Zdrowia ignoruje metody, które przynoszą zdecydowane efekty w zwalczaniu nałogu papierosowego – mowa m.in. o strategii harm reduction. Metodę redukcji szkód stosuje z powodzeniem m.in. Szwecja (gdzie bezdymny snus praktyczniewysarł tradycyjne papierosy), ale też USA, Japonia czy Wielka Brytania. Do wdrożenia tej strategii (polegającej na wspieraniu produktów alternatywnych dla papierosów) przymierzają się także Czesi. Najwidoczniej jednak nie przekonuje to ani WHO, ani – jak się okazuje – KE.
Nic o nas bez nas
Fakt że KE, zamiast czerpać z pozytywnych doświadczeń różnych państw, chce usilnie postawić na swoim, zasłaniając się skompromitowaną na polu walki z papierosami WHO, to jedna kwestia. Należy jednak jeszcze raz podkreślić, że polityka akcyzowa – jako część polityki fiskalnej – jest wyłączną domeną rządów. Tymczasem KE zdaje się to świadomie ignorować, próbując wykorzystać tegoroczny szczyt WHO do narzucenia odgórnych stawek bez jakiejkolwiek dyskusji czy konsultacji. I to w sytuacji, gdy prawdopodobnie większość państw (pomijając może Francję i Niemcy, które już teraz praktycznie spełniają planowane przez KE wymogi) nie poparłaby takich zmian. Jak podsumowuje Bronicki,
Tu powinna zadziałać prosta zasada: nic o nas bez nas. Żebyśmy za kilka miesięcy nie obudzili się w nowej rzeczywistości fiskalnej, na którą nie mamy żadnego wpływu. W Panamie WHO wyda rekomendacje, według których Komisja Europejska określi wysokość stawek na wyroby tytoniowe w UE i przedstawi je jako prawnie wiążące dla państw UE. Nasze Ministerstwo Finansów nie będzie miało tu nic do powiedzenia. Jego rola sprowadzi się tylko do podpisu i egzekucji prawa. Do listopada zostało jeszcze trochę czasu, więc ufam, że nasze ministerstwo zdaje sobie sprawę z powagi tematu oraz z następstw wynikających z braku uczestnictwa przedstawicieli resortu na szczycie WHO w Panamie.
Pytanie brzmi jednak, czy polskie ministerstwo faktycznie odpowiednio zareaguje – i jak zachowają się przedstawiciele resortów z innych państw. Jeśli dopuszczą do kształtowania polityki akcyzowej przez KE bez jakichkolwiek konsultacji, będzie to niebezpieczny precedens, który może w przyszłości doprowadzić do podejmowania przez KE również innych decyzji – w sprawach, w których nie ma takich uprawnień.