Od kilku dni słowo „Ziobro” przewyższyło w Polsce swoją popularnością słowo „koronawirus”. Politycy Solidarnej Polski praktycznie nie wychodzą z mediów. Przed szpetnym budynkiem na Nowogrodzkiej dziennikarze siedzą od rana do wieczora i niczego się nie dowiadują. Mało kto zwraca uwagę na to, że mamy prawie 1000 nowych chorych dziennie, a szpitale zaczynają być przeciążone. Koalicyjny kryzys w środku pandemii to dowód na to jak bardzo nieodpowiedzialną mamy władzę.
Koalicyjny kryzys w środku pandemii
Gdy o 10:30 Ministerstwo Zdrowia informowało o kolejnych blisko 800 przypadkach zakażenia COVID-19, uwaga opinii publicznej była skierowana na Zbigniewa Ziobrę. Zrobił on konferencję prasową, na której – wbrew oczekiwaniom – nie mówił nic o swojej możliwej dymisji. Zaprosił na 12:30, na kolejną konferencję, gdzie będzie można zadać mu pytania. O tej godzinie ważne informacje miał też równolegle do przekazania szef resortu zdrowia Adam Niedzielski, ale kto by tam go słuchał, skoro była okazja wysłuchać Ziobry? No to Ziobro stanął, pogadał i na żadne pytanie nie odpowiedział. Zaraz potem zaczęło się wielogodzinne spotkanie szefostwa Prawa i Sprawiedliwości, po którym… nie pojawiła się żadna informacja, a rzeczniczka PiS napisała jedynie na Twitterze, że o „zdecydowanych rozstrzygnięciach” poinformuje „w stosownym czasie”.
Zakończyła się narada kierownictwa @pisorgpl Podjęto decyzje o zdecydowanych rozstrzygnięciach. O szczegółach poinformujemy w stosownym czasie.
— Anita Czerwińska rzecznik PiS (@RzecznikPiS) September 21, 2020
To opis wydarzeń z poniedziałku, ale przecież podobny cyrk odbywa się na naszych oczach już od tygodnia, albo i dłużej. Nieustannie pojawia się coś, co odwraca naszą uwagę od pandemii i problemów ekonomicznych. Piątka dla zwierząt to szczytny program, ale czy naprawdę trzeba było go wrzucać do sejmowego ekspresu właśnie teraz, wiedząc jakie reakcje wywoła? Rząd mniejszościowy to coś, co budzi emocje, ale czy naprawdę politycy Zjednoczonej Prawicy nie mogli jeszcze te kilka miesięcy wytrzymać ze sobą i zająć się ratowaniem kraju przed skutkami globalnego kryzysu? A my niestety łapiemy te haczyki, bo wielu z nas ucieszyły prozwierzęce przepisy, a pewnie jeszcze liczniejszą grupę podekscytowała perspektywa wyrzucenia z pracy chyba najmniej popularnego ministra w rządzie.
Czego nie widzimy przez telenowelę Kaczyńskiego?
Czy ktoś słyszał, że w poniedziałek gdański szpital zakaźny, zajmujący się chorymi na COVID-19 z całego Trójmiasta, przestał przyjmować pacjentów z powodu braków kadrowych? Pewnie nie, bo skąd by się tego dowiedział, skoro w telewizjach informacyjnych jest raz Michał Wójcik, a raz Marek Suski… A czy wiecie jaki będzie deficyt budżetowy w 2021 roku? Między 80 a 100 miliardów złotych. W lipcu wynosił on… około 16 miliardów. Czyli czekają nas niewyobrażalne zmiany w polityce budżetowej państwa. Czy ktoś dzisiaj o tym rozmawia? No nie, bo przecież w telewizji leci siódma konferencja prasowa panów Kanthaka, Kowalskiego i Ozdoby. Panów z partii, która ma 1,7% poparcia.
W zachodniej Europie temat pandemii wciąż jest absolutnym numerem 1. Wiele rządów wprowadza restrykcje, których miało już nie być, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze. W niektórych krajach w dyskusji pojawia się nawet jesienny lockdown. W Polsce sprawiamy wrażenie tak zadowolonych z faktu przechodzenia przez pandemię nieco łagodniej, że zachowujemy się tak jakbyśmy chcieli zrzucić sobie jednak to nieszczęście na głowę. Dlatego niech się ta telenowela wreszcie skończy. Z Ziobrą czy nie ten rząd wciąż będzie zestawem mało odpowiedzialnych ludzi, dla których najważniejsza jest władza. Pamiętajmy o tym.
(zdjęcie pochodzi z Twittera @MWoSPL)