Koronawirus na weselach pojawia się coraz cześciej. Rządzący kolejny raz udowadniają, że postępowanie w trakcie epidemii jest zupełnie pozbawione wewnętrznej logiki. Wydaje się również, że procedowanie opiera się przede wszystkim na utrzymywaniu politycznego poparcia.
Koronawirus na weselach
Przywrócenie wesel okazuje się być zupełnie irracjonalnym rozwiązaniem, które oczywiście negatywnie wpływa na przebieg epidemii. Koronawirus na weselach pojawia się coraz częściej, ale wbrew temu, co zapewne jako pierwsze nasuwa się po przeczytaniu tytułu artykułu, nie uważam jednak, że jest to działanie obiektywnie jednoznaczne złe – natomiast irracjonalność w odniesieniu do działań rządzących jest po prostu niewyobrażalna.
Skoro władza straszy epidemią, podejmuje nieadekwatne działania (lockdown przy niewielkiej liczbie zachorowań, odmrażanie przy krzywej tak wypłaszczonej, że liczba zachorowań jest wysoka, ale stała od miesięcy), to otwarcie najbardziej oczywistego kanału zachorowań jest postępowaniem zupełnie pozbawionym jakiejkolwiek elementarnej logiki.
Rozumiem konieczność odmrażania kolejnych sektorów gospodarki, bowiem szeroko pojęta branża weselna to przedsiębiorcy, za którymi zawsze stoją ludzie. Nie da się jednak ukryć, że skoro podjęta jest strategia bezwzględnego zakazywania w dobie koronawirusa, to otwarcie akurat możliwości organizacji wesel, jest chyba najmniej rozsądną decyzją.
Niewątpliwie jednak, w myśl zasady panem et circenses, władza musi zapewnić możliwość realizacji hulaszczej tradycji. W momencie, gdy kluby nocne i dyskoteki pozostają zamknięte bo koronawirus, umożliwia się organizację wesel do 150 osób, w ramach których z zasady „mieszają” się goście z różnych stron kraju. Działanie oczywiście sprzeczne z zasadami postępowania w dobie pandemii.
Faktem jest, że ludzie się na weselach zarażają
Olsztyński oddział TVP informuje, że na kolejnym weselu wykryto obecność koronawirusa u mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego którzy brali udział w weselu. Goście bawili się w sąsiednim województwie – podlaskim. Chodzi o trzech mieszkańców powiatu ełckiego. Wcześniej koronawirusa wykryto u siedmiu osób z Olsztyna, również biorących udział w rzeczonym weselu.
Ustalono, że w przyjęciu brało udział 60 osób (całe szczęście, że nie maksymalne 150), w tym mieszkańcy woj. kujawsko-pomorskiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, czy też mazowieckiego – goście są jeszcze badani. Podobna sytuacja miała miejsce na innym weselu, tym razem w województwie łódzkim.
Patrząc na powyższe, a także ogólną politykę co do restrykcji (przypomnę kary administracyjne za brak maseczki, wynoszące w praktyce nawet kilkanaście tysięcy złotych), otwarto właśnie najbardziej oczywisty kanał, którym wirus może rozprzestrzeniać się po całym kraju.
Dobrze, że przywrócono wesela, źle, że ludzie będą chorować
Wyobrażając sobie listę sektorów biznesu i zachowań międzyludzkich, które wpływają negatywnie na przebieg epidemii, wydaje się, iż wesela znajdują się nawet za klubami nocnymi i dyskotekami. Dodając jednak filtr w postaci polskiej tradycji weselnej i konieczności organizacji tego typu wydarzeń, nie powinno dziwić odmrożenie akurat tego sektora życia. Nie próbowano nawet, co jest oczywiste, zbytnio zmieniać przebiegu wesel, tak, by minimalizować ryzyko zakażenia. Zresztą nie jest to dziwne, bo co można by wprowadzić – zakaz spożywania alkoholu?
O ile organizacja wesel w dobie koronawirusa wymaga pewnych obostrzeń, a przy stolikach obowiązują restrykcje, to w szerszym ujęciu nikt się dystansem społecznym nie przejmuje, co w ogóle nie powinno dziwić – to przecież naturalne i oczywiste.
W pewien sposób odmrożenie wesel jest słuszne i konieczne, ale niewiele wspólnego ma z bezpieczeństwem zdrowotnym Polaków. Otwarto właśnie oczywisty kanał, którym przenosić się może koronawirus. Fajnie, że możemy się znowu bawić na weselach, a to, że się zakazimy, to już inna sprawa.