Epidemia koronawirusa wyjątkowo mocno dotknęła Półwysep Iberyjski. Jednak od maja z każdym dniem sytuacja była tam coraz lepsza. Aż do teraz. Zakażeń jest coraz więcej i wraca to, co doskonale pamiętamy z wiosny. Apele o pozostanie w domach i coraz to nowe ograniczenia.
Pod koniec marca bywały w Hiszpanii dni, gdy liczba nowych zakażeń w Hiszpanii przekroczyła 8 tysięcy. Jednak epidemię udało się wreszcie tam opanować. Czerwiec był już na Półwyspie stosunkowo spokojny. Notowano wtedy zwykle 200-300 nowych zakażeń dziennie.
Aż przyszedł lipiec. Pod koniec miesiąca znów sytuacja jest poważna – 23 lipca było na przykład ponad 2,6 tys. nowych przypadków. Najgorzej jest w Katalonii – i tam wprowadza się coraz to ostrzejsze restrykcje.
Od soboty na 15 dni zamknięto dyskoteki. Ograniczenia dotknęły też restauracje – te w większości miejsc mogą funkcjonować do północy. Zabroniono spotkań w miejscach publicznych na ponad 10 osób, a lokalny rząd apeluje, by bez wyraźnej potrzeby nie opuszczać domów. A to wszystko w szczycie sezonu turystycznego – a jak wiadomo, Katalonia to jeden z najpopularniejszych regionów wakacyjnych w całej Europie.
Koronawirus w Hiszpanii. Zdecydowana reakcja Brytyjczyków
Wielu uważa, że reakcja brytyjskich władz na wybuch epidemii koronawirusa była spóźniona. Za to teraz Wielka Brytania reaguje na sytuację w Hiszpanii szybko i dosyć ostro. Rząd zdecydował, że każdy przyjeżdżający do kraju z Hiszpanii od niedzieli będzie musiał przejść obowiązkową kwarantannę.
Hiszpański MSZ odpowiada jednak, że sytuacja w tym kraju jest „pod kontrolą”, a rząd izoluje i kontroluje ogniska.
Koronawirus w Hiszpanii. Przedsmak „drugiej fali”?
Sytuacja w Hiszpanii przypomina nam, że koronawirus wcale nie odszedł, a epidemia ciągle trwa. Eksperci straszą tymczasem „drugą falą”. Zwykle jest tak z epidemiami, że wracają jesienią. Bo wtedy cieplej się ubieramy (a wirus ma lepsze warunki do rozmnażania się), a nasza odporność spada.
Są w tym wszystkim jednak dobre wiadomości – nauczyliśmy się jakoś żyć z tym koronawirusem. I tak Hiszpanie wprowadzają ograniczenia lokalne, a o ogólnonarodowym lockdownie, póki co, nie ma mowy. To właśnie zalecają eksperci – punktową walkę z ogniskami. Czy ta metoda walki z wirusem okaże się skuteczna? Przekonamy się pewnie już jesienią. Inna sprawa, że powroty restrykcji, nawet lokalne, nie muszą się spodobać mieszkańcom – o czym przypominają nam chociażby niedawne zamieszki w Serbii.