Są takie wynalazki, które stanowią niespodziewaną rewolucję w swojej dziedzinie. Po zetknięciu się z nimi zaczynamy się zastanawiać, jakim cudem obywaliśmy się tyle lat bez nich. Jednym z nich są e-recepty, które z punktu widzenia pacjenta górują nad ich papierową wersją praktycznie pod każdym względem.
E-recepty to jeden z lepszych pomysłów ostatnich lat, niejedyny w wątku cyfryzacji służby zdrowia
Cyfryzacja administracji to moim skromnym zdaniem jedno z większych osiągnięć poprzedniej władzy. Możliwość załatwiania coraz większej ilości spraw bez obowiązkowej pielgrzymki do właściwego urzędu stanowi wielką oszczędność czasu oraz ogromną wygodę. Można śmiało postawić tezę, że zmiany w rodzaju serwisu e-PUAP, mObywatela i profilu zaufanego odmieniły administracyjny aspekt życia codziennego Polaków. Tym bardziej cieszy, że zmiany dotyczą także służby zdrowia.
Jednym z wielu elementów całej struktury dostępnych usług elektronicznych jest Internetowe Konto Pacjenta. Na co dzień jednak najbardziej widocznym śladem cyfryzacji są e-recepty. Są już domyślnym sposobem przepisywania leków na receptę przez lekarzy. Papierowe stanowią już raczej rozwiązanie awaryjne, stosowane w sytuacji braku dostępu do właściwego systemu teleinformatycznego. Jak e-recepty radzą sobie w praktyce ostatnich lat? Z punktu widzenia typowego pacjenta możemy śmiało mówić o skoku naprzód.
E-recepty mają kilka zalet nad swoim papierowym odpowiednikiem. Przede wszystkim mamy dostęp do wszystkich niezbędnych informacji w naszym Internetowym Koncie Pacjenta. Możemy szybko i łatwo ustalić, jakie leki zostały nam przepisane. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o problemie czytelności recept papierowych. Byłbym ostatnią osobą, która czepiałaby się czyjegoś charakteru pisma, bo sam mam wyjątkowo paskudny. Przy czym nie da się ukryć, że zapis komputerowy nie pozostawia żadnego pola na interpretację treści recepty, a więc na pomyłki i niedomówienia.
To nie koniec, bo przy okazji możemy sprawdzić zalecone nam przez lekarza dawkowanie. Informacje zawarte w elektronicznej recepcie nie znikną nawet wtedy, gdy wylecą nam z głowy albo gdy zgubimy karteczkę, na której lekarz nam wszystko wypisał. Warto także wspomnieć, że e-recepty zawierają także informacje o stopniu refundacji poszczególnych leków, jeśli kogoś z jakiegoś powodu ona interesuje.
Ktoś, kto od lat nie musiał kupować leków na receptę, teraz może przeżyć w aptece mały szok
Z dokładnie tych samych powodów e-recepty świetnie spisują się także w aptece. Tych samych problemów, z którymi kiedyś borykali się pacjenci próbujący rozszyfrować receptę, nie doświadczają aptekarze. Owszem, w przeciwieństwie do przeciętnego Kowalskiego dysponują oni znajomością nazw lekarstw, która znacząco ułatwiała cały proces. Teraz jednak praktycznie nie istnieje ryzyko wydania pacjentowi nieprawidłowego leku, o ile lekarz przepisał mu właściwy specyfik. Zwiększa to bezpieczeństwo w obrocie farmaceutykami, które jest powodem, dla którego sprzedaż leków jest aż tak bardzo regulowana.
Od strony czysto praktycznej sam zakup leku wygląda nieco inaczej niż jeszcze kilka lat temu. Różnica jest taka, że farmaceuta ma dostęp do informacji o przekazanych nam lekach, my zaś nie mamy w ręku papierowej recepty. Teoretycznie możemy mieć za to całkowicie tradycyjny kawałek papieru z nazwami lekarstw i kodem PIN recepty. To domyślne rozwiązanie dla osób, które nie posiadają Internetowego Konta Pacjenta. Ten ostatni podajemy w aptece razem z numerem PESEL i gotowe.
To jednak wcale nie koniec możliwości. Niezrealizowane e-recepty są dostępne w aplikacji mObywatel 2.0, do wykupienia leków wystarczy wygenerowany kod QR. Możemy również otrzymać e-receptę mailem, który zawiera kod kreskowy. Możemy także wybrać SMS, co ponownie sprowadza nas do podania numeru PESEL oraz czterocyfrowego kodu PIN. Warto wspomnieć, że e-recepty nie pozwalają na kupienie leków na receptę z dostawą do domu w aptece internetowej. U tego typu sprzedawców możemy sobie co najwyżej zarezerwować lek i odebrać go w opisany wyżej sposób.
Jak widać, e-recepty oferują szerokie spektrum możliwości dla typowego polskiego pacjenta, który akurat musi sobie wykupić leki na receptę. Każdy może sobie wybrać taki, który najbardziej mu odpowiada. Praktycznie wszystkie prowadzą do maksymalizacji wygody i bezpieczeństwa zakupu. Tak naprawdę trudno mi byłoby sobie wyobrazić hipotetyczny powrót do recept papierowych. Właśnie za to tak lubię proces cyfryzacji i kibicuję jej kolejnym sukcesom: po prostu ułatwia nam ona życie.