Lekarze o wiele gorzej traktują otyłych pacjentów. Zgłaszasz duszności? „Schudnij”

Zdrowie Dołącz do dyskusji
Lekarze o wiele gorzej traktują otyłych pacjentów. Zgłaszasz duszności? „Schudnij”

Otyłość wciąż traktowana jest jak moralna porażka, a nie jak choroba.

O tym, że kobiety cierpią na migreny znacznie częściej niż mężczyźni, wiadomo od dawna – statystyki mówią wręcz o ośmiokrotnej różnicy. Ale równie palącym, a znacznie rzadziej poruszanym problemem, jest sposób, w jaki traktowani są pacjenci z otyłością. Według danych Jutro Medical aż 40,5 proc. ich pacjentów ma nadwagę lub otyłość. To niemal połowa, a mimo to – a może właśnie dlatego – osoby te wciąż zbyt często spotykają się z lekceważeniem, protekcjonalnym tonem i pochopnymi diagnozami.

83 proc. pacjentów z otyłością zadeklarowało, że doświadczyło w gabinecie lekarskim krzywdzących komentarzy, zignorowania objawów lub wręcz wyśmiewania. To nie są marginalne przypadki. To norma. W XXI wieku. I choć kodeks etyki lekarskiej gwarantuje każdemu pacjentowi równe traktowanie, to praktyka bywa brutalnie inna.

Lekarze – i to trzeba powiedzieć głośno – zbyt często traktują nadmiar kilogramów jako jedyne źródło wszystkich dolegliwości.

Zgłaszasz duszności? Schudnij

Bolą cię kolana? Proszę się zważyć. Masz problemy hormonalne? Pewnie przez wagę. Efekt? Choroby niezdiagnozowane na czas, frustracja, poczucie wstydu, a w wielu przypadkach – rezygnacja z dalszego leczenia. Niejedna osoba woli żyć z bólem niż po raz kolejny słuchać, że „wystarczy schudnąć”.

A przecież otyłość to choroba przewlekła, złożona, powiązana z setkami czynników – biologicznych, genetycznych, środowiskowych. Tymczasem w Polsce wciąż pokutuje przekonanie, że to wynik braku silnej woli, lenistwa, zaniedbania. Społeczna stygmatyzacja przenosi się bezpośrednio do gabinetów lekarskich. Pacjent z otyłością nie przychodzi po pomoc, tylko po karę. I choćby był najbardziej zdyscyplinowany, zmotywowany i świadomy – jego wiarygodność bywa automatycznie podważana przez wskaźnik BMI.

Niepokojące jest również to, że nawet tam, gdzie problem zdrowotny nie ma związku z wagą, pacjentom z nadwagą odmawia się empatii. Bo skoro „sami się doprowadzili do takiego stanu”, to nie mają prawa do narzekania na skutki. Tyle że rzeczywistość nie działa w ten sposób. Takie podejście to nie tylko nieludzkie – to po prostu niebezpieczne.

Na tle tego wszystkiego przykład badającego zjawisko Jutro Medical jawi się jako promyk nadziei. Przynajmniej w deklaracjach. Tam, jak twierdzi dyrektor medyczny Konrad Michalski, lekarze mają skupiać się na diagnozie, a nie na ocenianiu. Brak dyskryminacji ma dotyczyć nie tylko wagi, ale też wieku, płci, pochodzenia, stanu psychicznego czy języka, jakim posługuje się pacjent. Brzmi dobrze.

Tylko czy to standard, czy raczej wyjątek od ponurej normy?

W Polsce mamy już 1,8 miliona cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS – to dodatkowe wyzwanie dla systemu ochrony zdrowia. W idealnym świecie wszyscy pacjenci, niezależnie od języka, wyglądu czy historii chorób, powinni być traktowani z tą samą uważnością i empatią. Ale do tego potrzeba nie tylko dobrych chęci, lecz też gruntownej zmiany w podejściu do kształcenia medyków. Potrzeba też odwagi, by stanąć po stronie pacjenta, a nie przeciwko niemu. Bo jeśli pacjent z otyłością wciąż będzie słyszał „proszę schudnąć” zanim padnie „co pana boli?”, to żadne deklaracje równości nie będą miały znaczenia.