To może być najkrócej obowiązująca ustawa ostatnich lat. Dla lex Uber 2020 rok miał być momentem prawnego uporządkowania rynku przewozowego w Polsce. Ale wszystko wskazuje na to, że nie będzie, bo rządzący – w zaledwie tydzień od wejścia ustawy w życie – chcą zawiesić jej funkcjonowanie. Powód? Klasyczny. „Bo pandemia”. To po co w ogóle było tę ustawę wprowadzać?
Lex Uber 2020
Jak pisze Rzeczpospolita, w środę sejmowa Komisja Finansów Publicznych przyjęła propozycję Senatu, który zaproponował, by zawiesić obowiązywanie części przepisów ustawy nazywanej „lex Uber”. To zawieszenie miałoby obowiązywać do końca 2020 roku i obejmować najważniejsze zapisy ustawy, na przykład ten dotyczący obowiązkowej licencji taksówkarskiej dla każdego kierowcy. Teraz nad nowelizacją będzie głosował Sejm. Jest duża szansa że przejdzie, bo w głosowaniu w komisji nie było głosów przeciwnych.
Powodem wstrzymania sytuacji, w której firmy takie jak Uber czekają zmiany w 2020 roku, ma być – a jakże – pandemia koronawirusa. Bo zapis o zawieszeniu obowiązywania przepisów znalazł się jako poprawka do ustawy o przeciwdziałaniu skutkom Covid-19. Właściwie to już nawet mnie nie zaskakuje. Przeciwdziałaniem pandemii jest nawet przelanie Poczcie Polskiej 70 milionów złotych, jakie Jacek Sasin przebimbał na wybory, które się nie odbyły, a to oznacza że ta ustawa staje się śmietniskiem polskiej złej legislacji.
Kuriozalny termin
Przypomnę, że firmy przewozowe miały dziewięć miesięcy od początku 2020 roku na to, by przygotować się do „lex Uber”. Ustawa bowiem zaczęła działać z dniem 1 października. To od tego dnia wszystkie taksówki muszą być oznaczone, a kierowcy muszą mieć licencję. Czyli firmy, które chciały zostać na rynku, i tak się już do nowego prawa dostosowały. Komu zatem ma służyć owo zawieszenie obowiązywania przepisów?
Rzeczpospolita sugeruje, że za tym dziwnym ruchem Senatu i Sejmu może stać Uber. Amerykański gigant usług przewozowych miałby lobbować za wydłużeniem czasu na przygotowanie się do nowego reżimu prawnego. Ale to by oznaczało, że nie wykorzystał on tych wielu miesięcy na przygotowanie się do nowych przepisów. Byłoby to co najmniej dziwne.
Ruch rządzących każe zadać sobie jeszcze raz pytanie, które zadaliśmy na Bezprawniku już kilka dni temu: no i po co ten lex Uber? No właśnie, po co ustawa, której działanie zawiesza się już po tygodniu? A, jak znam życie, zawieszenie do końca 2020 roku bardzo łatwo będzie przedłużyć. Na przykład o kolejny rok. Bo przecież pandemia się nie skończy, a na nią ostatnio najłatwiej jest się powoływać.
Aktualizacja, stanowisko Ubera:
Michał Konowrocki, Dyrektor Zarządzający Uber Polska:
Firma Uber spełniła wszystkie wymogi prawne i dołożyła wszelkich starań, by dostosować się do nowych regulacji wynikających ze zmian w Ustawie o transporcie drogowym. Od 1 października 2020 r. Uber jest licencjonowanym pośrednikiem w przewozie osób, co potwierdza wykaz publikowany przez GITD. Uzyskując licencję, firma rozszerzyła działalność swojej polskiej spółki zależnej, wypełniając tym samym obowiązki wynikające z licencji oraz lokalnych przepisów podatkowych (w tym obowiązek naliczania VAT od usług pośrednictwa, które świadczy swoim partnerom w Polsce, a także odprowadzania podatku od dochodów na terytorium Polski). Uber współpracuje wyłącznie z partnerami, którzy posiadają ważną licencję taksówkarską. Przedsiębiorcy, którzy przed 1 października 2020 r. nie zdążyli uzyskać licencji taxi, utracili dostęp do platformy i możliwość realizacji przewozów z wykorzystaniem aplikacji.
Monitorujemy trwające prace legislacyjne i badamy ich wpływ na cały rynek przewozów w Polsce. Jeśli zmiany zostaną wprowadzone, przewoźnicy otrzymają dodatkowy czas by dostosować się do nowych przepisów i wejść na rynek miejskiej mobilności. Uber prowadzi działalność zgodnie z prawem i dalej działać będzie z poszanowaniem lokalnych regulacji, świadcząc użytkownikom usługi, których oczekują.