Partnerzy serwisu:
Inwestowanie Nieruchomości Państwo

Liberałowie i socjaliści nie chcą kredytu na start, mieszkania tanieją, a rząd forsuje ten projekt jakby był sprawą życia i śmierci

Jakub Kralka
10.07.2024
Jakub Kralka
Jakub Kralka
10.07.2024
Liberałowie i socjaliści nie chcą kredytu na start, mieszkania tanieją, a rząd forsuje ten projekt jakby był sprawą życia i śmierci

Rząd uparcie stara się wprowadzić kredyt na start, którego tak naprawdę nikt nie chce i mało kto potrzebuje. 

Pamiętacie jak PiS zapowiedział program Bezpieczny Kredyt 2%, a ja kilkanaście minut później pisałem, że to będzie katastrofa? No i była: ceny względnie tanich mieszkań poszły do góry w rekordowym tempie, a masa zdesperowanych ludzi kupowała nawet kompletnie przepłacone rudery, bo mieli FOMO (lęk, że tracą okazję życia i nigdy więcej rząd już im nie da). To, co udało im się zaoszczędzić na odsetkach kredytu, bardzo często (szczególnie spóźnialscy) dopłacili w cenie nieruchomości.

Ale tak naprawdę Bezpieczny Kredyt 2% był prawdziwą tragedią tych, którzy mieszkania nie mają, ale z programu nie skorzystali

Od własnej nieruchomości nie byli tak daleko jeszcze nigdy w życiu. Jeśli czegoś flagowy program Waldemara Budy nauczył Polaków, to tego, że rządowe dopłaty jednak nie są takie dobre. A dodajmy, że wprowadzono je w chwili, gdy mieliśmy najtańsze mieszkania – w relacji do średnich i minimalnych zarobków – od kilkunastu lat.

Liberałowie od początku byli przeciwni tego typu inicjatywom, no bo kto to widział kupować mieszkania na koszt nas wszystkich – podatników. Z jednej strony spłacamy swoje kredyty, a z drugiej – w podatkach – utrzymujemy też kredyty beneficjentów takich programów. Ku zaskoczeniu wszystkich, programom dopłat do kredytów sprzeciwia się również lewica, która nie uważa tego za optymalne rozwiązanie problemów mieszkaniowych, a na dodatek zwraca uwagę, że program tak naprawdę nie pomaga najuboższym, a raczej najbardziej rezolutnym. I to jest po części prawda, jak rozglądam się w moim otoczeniu po beneficjentach programu, to przede wszystkim widzę tam dobrze zarabiających ludzi, którzy postanowili skorzystać z kolejnego frajerskiego rozdawnictwa państwa.

Jakby tego było mało, program Kredyt na Start, który z uporem maniaka forsuje Platforma Obywatelska, jest po prostu niepotrzebny. O ile jakimś tam uzasadnieniem Bezpiecznego Kredytu 2% miało być to, że koszty zakupu nieruchomości i kredytów będą teraz rosły w związku z inflacją i drogimi kredytami na skutek wysokich stóp procentowych, tak inflacja spadła, a RPP prawdopodobnie prędzej czy później, w perspektywie następnego roku, stopy procentowe zacznie stopniowo obniżać do akceptowalnego dla większości poziomu.

Kredyt na start jest niepotrzebny

Kredyt na start nie rozwiązuje obecnie żadnego istotnego problemu społecznego. Kto chciał skorzystać z zakupu nieruchomości, ten zrobił to już za pośrednictwem Bezpieczenego Kredytu.

Tak zwana „wolnorynkowa” cena mieszkań na skutek państwowych programów socjalnych jest obecnie bardzo, w relacji do zarobków, wysoka. Jedna z najwyższych w nowożytnej historii, nawiązując nieco do klimatu w okolicy 2007 i 2008 roku. Nic dziwnego zatem, że następuje pewna konieczna i słuszna korekta cen. Wielu, szczególnie pozbawionych swoich własnych nieruchomości, ma nawet z tego tytułu schadenfreude – moim zdaniem niesłusznie, bo i tak wyszli na swoje, a teraz mogą nawet planować kolejne huczne zakupy.

Najgorszy jest jednak ten rząd. Zamiast cieszyć się, że nieruchomości mogą stać się nieco tańsze, a proces ten w sposób naturalny reguluje się sam, rząd co chwila podgrzewa temat państwowych dopłat do kredytów.

Czytam media społecznościowe, rozmawiam z ludźmi. Absolutnie nie widzę społecznej potrzeby takiego programu, nie ma przesadnego zainteresowania tymże (choć oczywiście to się pojawi, jeśli znów da się wykorzystać państwowego frajera), a za jego wprowadzeniem lobbują tak naprawdę tylko dwie grupy podmiotów – wszyscy z szeroko rozumianej branży deweloperskiej (od wielkich molochów po budujących dwa domki jednorodzinne rocznie) oraz banki.

Komu więc rząd Donalda Tuska chce w tej sprawie zrobić dobrze?