Likwidowanie abonamentu RTV coś obecnej władzy nie idzie. To nie tak, że rządzący się nic w tej sprawie nie robią. Po prostu kolejne propozycje rozwiązania problemu z podatkiem od posiadania radia lub telewizora są na swój sposób niebezpieczne. Wszystko przez niedającą się pogodzić sprzeczność interesów polityków oraz obywateli.
Jeżeli ktoś się łudzi, że politycy kiedykolwiek zrezygnują z mediów publicznych, to jest strasznym naiwniakiem
Abonament RTV jest jedną z najbardziej znienawidzonych danin publicznoprawnych istniejących w Polsce. W moim prywatnym rankingu zająłby drugie miejsce zaraz za podatkiem od psa. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Jednym z nich jest zresztą próba bycia „sprytnym” przez ustawodawcę i udawanie, że w przypadku abonamentu nie mamy do czynienia z tym, co Polacy potocznie uważają za podatek. Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że padli tutaj ofiarą własnego sukcesu.
Nazwanie daniny „abonamentem” i zorganizowanie transferu pieniężnego w taki sposób, by nie wypełniała ona ustawowej definicji podatku, miało pewien efekt uboczny. Wielu zobowiązanych do zapłaty uznało, że skoro płacą jakiś abonament za kablówkę, to już nie muszą odprowadzać haraczu państwu. Dzięki temu mamy do czynienia z fenomenem: Polacy masowo nie płacą.
Sytuacji nie poprawiło zrzucenie obowiązków związanych ze ściąganiem abonamentu RTV na niespecjalnie do tego się nadającą Pocztę Polską. Do tego Naczelny Sąd Administracyjny wygłupił się ostatnio sugerując, że powinniśmy odprowadzać abonament od smartfonów i monitorów.
Warto wspomnieć o drugim istotnym powodzie takiego stanu rzeczy. Tak naprawdę mało kto jest chętny do składania się na polityczną propagandę uprawianą przez tę opcję, której akurat nie popiera. Obwiniam przede wszystkim Zjednoczoną Prawicę, bo to, co się stało za jej władzy z mediami publicznymi woła co najmniej o pomstę do nieba. Zresztą nieskrywanym zwolennikom tej formacji zdarzały się chwile szczerości, że chodziło o propagandę adresowaną do betonowego elektoratu. Równocześnie jednak każdy kolejny rząd trzymał władzę nad TVP żelazną ręką.
Wspominam o tym dlatego, że mamy do czynienia z niedającą się pogodzić sprzecznością interesów pomiędzy politykami a obywatelami. Ci pierwsi przenigdy nie zlikwidują mediów publicznych. Są im po prostu potrzebne. Likwidowanie abonamentu RTV też idzie im jakoś kiepsko. Donaldowi Tuskowi i Platformie Obywatelskiej przy odrobinie złej woli można wytknąć obietnice z co najmniej 2008 r. Dzisiaj propozycji rozwiązania problemu mamy aż nadto. Wszystkie są do niczego.
Likwidowanie abonamentu RTV przez włączenie go do podatku PIT też można zepsuć
Tak naprawdę trudno się już połapać, jaki sposób na likwidowanie abonamentu RTV jest tym obowiązującym. Ostatnim wydaje się finansowanie mediów publicznych z budżetu, ale z pewnym haczykiem. Przypomnijmy: TVP oraz poszczególne kanały Polskiego Radia miałyby dostać do podziału 0,9 proc. PKB. Nie byłbym sobą, gdybym nie wypomniał, że politycy znowu zapominają o tym, że PKB Polski to nie to samo co budżet państwa. Próbują dzielić z puli tak cztery razy większej, niż mają realnie do dyspozycji.
Problemem jest także wspomniany już haczyk. Zwiększone wydatki trzeba w końcu jakoś pokryć, zwłaszcza w realiach budżetu trzeszczącego w szwach. Rozwiązaniem byłaby kolejna opłata dla wszystkich Polaków. Tym razem zamiast podatku od posiadania radia lub telewizora mielibyśmy podatek dochodowy, ale nie do końca. Każdy z nas płaciłby mniej-więcej tyle, ile dzisiaj wynosi abonament RTV za samo radio, a więc ok. 9 zł. Nawet byłaby doliczana przy okazji corocznego rozliczania się z podatku PIT.
Byłby to nawet całkiem niezły pomysł, gdyby rządzący po prostu wrzucili abonament RTV do podatku PIT ze wszystkimi tego konsekwencjami. Zamiast tego mielibyśmy do czynienia z jakąś pokraczną hybrydą. Trzeba w końcu zachować w jakiejś formie system zwolnień podmiotowych, który niekoniecznie pokrywa się z tymi stosowanymi w opodatkowaniu dochodów osób fizycznych. Naprawdę mam nadzieję, że skończy się na nieco niższych zwrotach nadpłaconego podatku.
Finansowanie mediów publicznych z budżetu jest też po prostu niebezpieczne. Staną się one już pod każdym względem mediami państwowymi opłacanymi przez państwo, czytaj: dzięki politykom. My zaś „jedynie” oddamy państwu te pieniądze za pomocą nowej opłaty. Obywatelski charakter abonamentu RTV nie uchronił nas co prawda przed upolitycznieniem TVP i Polskiego Radia, ale przynajmniej pozwolił na zamanifestowanie, że jest to poważny problem.
Za media publiczne zapłaci Google, Facebook i Amazon? Nie wydaje mi się, by pomysł Polski 2050 był realny
Alternatywne rozwiązanie sugerowała Polska 2050. Na stronie internetowej partii cały czas możemy zapoznać się z następującym postulatem:
Zmienimy finansowanie mediów publicznych tak, że będą one w całości utrzymywane ze specjalnego funduszu tworzonego z odpisów od podatków pobieranych od największych firm cyfrowych.
Na pierwszy rzut oka brzmi to całkiem nieźle. Likwidowanie abonamentu RTV w tej formule miałoby tę zaletę, że wyeliminowałoby ciężar po stronie zwykłych obywateli i mniejszych przedsiębiorców. Jest tylko jeden drobny problem. Cały czas chcemy, żeby media publiczne miały do dyspozycji jakieś pieniądze. Tymczasem ściąganie podatków z cyfrowych gigantów działających w Polsce, najdelikatniej rzecz ujmując, nie należy do największych osiągnięć naszego Fiskusa. Warto w tym kontekście przypomnieć ustalenia portalu demagog.org.pl.
Google płaci podatek CIT poprzez Google Poland Sp. z o.o. W 2022 roku podatek CIT spółki wyniósł ponad 36 mln zł. Facebook za pośrednictwem Facebook Poland Sp. z o.o. zapłacił nieco ponad 9 mln. Kwota podatku Amazon Eu Sarl Sp. z o.o. wyniosła 14,7 mln zł, a Apple Poland Sp. z o.o. – nieco ponad 45 mln zł.
Dla porównania: w tym roku rekompensata dla mediów publicznych wyniosła niecałe 3 miliardy złotych. Chodzi o dochody „utracone” z powodu istnienia ustawowych zwolnień podmiotowych. Kwoty są więc nieporównywalne ze sobą. Bez wymyślenia magicznego sposobu na zmuszenie największych firm cyfrowych do rzetelnego rozliczania się w Polsce taki pomysł po prostu nie ma racji bytu.
Nie jest żadną tajemnicą, że dla mnie najlepszym rozwiązaniem problemu abonamentu RTV byłoby wspomniane już włączenie do go PIT. Sugerowałem podobne w kwestii składki zdrowotnej, którą z powodzeniem mógłby zastąpić pełnoprawny podatek zdrowotny.
W przypadku mediów publicznych również byłoby to rozwiązanie proste, niewymagające żadnych biurokratycznych wygibasów, tworzenia nowych specjalnych funduszy celowych i alternatywnych systemów zwolnień. Równocześnie istnienie kwoty wolnej wyeliminowałoby problem osób, które nie mają żadnych dochodów. Niestety, politycy musieliby albo zacisnąć pasa gdzie indziej, albo podnieść nieco pierwszą stawkę tego podatku. Z przyczyn czysto wizerunkowych to również nie wchodzi w grę.