Konflikt w PAŻP pomiędzy jej kierownictwem a kontrolerami lotów cały czas trwa. Dostrzec można sygnały sugerujące możliwość zawarcia porozumienia w najbliższym czasie. Kontrolerom jednak nie wystarcza samo cofnięcie obniżek pensji. Tymczasem Komisja Europejska i Eurocontrol grożą wdrożeniem procedury, której skutkiem będzie masowe odwołanie lotów nad Polską od 1 maja.
PAŻP zdecydował się na cofnięcie wypowiedzeń zmieniających umowy kontrolerów
Kontrolerzy ruchu lotniczego to jedna z najlepiej opłacanych grup zawodowych, równocześnie obarczonych ogromną odpowiedzialnością. Mowa w końcu o bezpieczeństwie samolotów przelatujących nad Polską, ich pasażerów, oraz ludzi na ziemi, na których w razie wypadku taki samolot mógłby spaść. Nic dziwnego, że praca ta wymaga nie tylko zdobycia określonych kwalifikacji, ale nieuchronnie wiąże się z ciągłym stresem.
Przed pandemią kontrolerzy w Polsce zarabiali średnio 45 tys. zł brutto. W trakcie epidemii koronawirusa zarobki tymczasowo spadły. Jak to zwykle bywa, „tymczasowa” obniżka wynagrodzenia w Polsce budzi w decydentach pokusę, by tak już zostało na stałe. Kiedy ogłoszono koniec pandemii kontrolerzy dostali wypowiedzenia zmieniające, na podstawie których ich zarobki spadły do ok. 30 tys. zł brutto.
Już samo takie posunięcie ze strony Państwowej Agencji Żeglugi Powietrznej byłoby wystarczającym powodem do rozpoczęcia protestu kontrolerów. Przedstawiciele związków zawodowych wskazywali jednak na szereg innych problemów. Ich postulaty skupiają się także na kwestiach bezpieczeństwa, regulaminu pracy, oraz ochrony osób zgłaszających nieprawidłowości przed mobbingiem. Jedną z ważniejszych spornych kwestii jest forsowana przez PAŻP możliwość pełnienia przez kontrolerów jednoosobowych dyżurów.
Konflikt w PAŻP może przynieść konsekwencje w postaci zamknięcia nieba nad Polską. Kontrolerów jest na tyle mało, że właściwym organom trudno byłoby zastąpić protestujących. Mowa o raptem 600 wysoce wykwalifikowanych specjalistach, których w całym kraju jest około 600. Ich szkolenie trwa od 2 do 3 lat i może kosztować nawet milion złotych. Z końcem kwietnia z pracy odejść może nawet 130 osób.
Co jeśli strony nie dojdą do porozumienia? Europejskie organy nadzoru, w postaci Eurocontrolu czy nawet Komisji Europejskiej, nie zamierzają ryzykować niekontrolowanego ruchu lotniczego nad państwem członkowskim. Teoretycznie jeśli PAŻP nie dogada się z kontrolerami do godziny 10 w piątek, to Eurocontrol wdroży plan tzw. „massive cancellation”. Czyli nic innego, jak masowe odwołanie lotów nad Polską.
Masowe odwołanie lotów na razie chyba nam nie grozi? Na to liczył Urząd Lotnictwa Cywilnego
Słowa te piszę około godziny 13:30, właśnie w piątek. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby Eurocontrol faktycznie podjął kroki, których skutkiem byłoby masowe odwołanie lotów. Być może dlatego, że PAŻP najwyraźniej zdecydował się na rewizję swojego stanowiska. Piotr Samson, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, wraz z prezes PAŻP Anitą Oleksiak przyznali, że wypowiedzenia zmieniające umowy kontrolerów zostaną cofnięte.
W tym momencie pracownicy PAŻP dostają informację, że wracamy do stanu sprzed konfliktu na tych samych systemach wynagrodzeń. W tym momencie to jest wysyłane. Mamy wielką nadzieję, że kontrolerzy powiedzą; okej, kwestie bezpieczeństwa mamy podpisane, a pensje są na takim poziomie, jak wcześniej, My ich w tej sytuacji prosimy o jedno – żeby na bazie tego, c jest teraz robione, dać nam kredyt zaufania
Warto przy tym zwrócić uwagę na stwierdzenie „kwestie bezpieczeństwa mamy podpisane”. Najwyraźniej wypracowano także porozumienie w kwestii PSO, czyli wspomnianych wyżej jednoosobowych dyżurów.
Doszliśmy bardzo szybko do konkluzji, że pojęcie SPO miewa sens w pewnych przypadkach, które zostały zbadane pod kątem bezpieczeństwa i co do których zostały wydane wymagania bezpieczeństwa. I te wymagania są spełniane
Skąd ta zmiana stanowiska? Zapewne dlatego, że nie zastąpienie protestujących okazało się praktycznie niemożliwe. Choć oczywiście rządzący bardzo się starali. Ministerstwo Infrastruktury przygotowało na przykład projekt rozporządzenia, w którym znosi wymóg biegłego posługiwania się językiem polskim przez praktykanta kontrolera i kontrolera. Padają także pomysły użycia kontrolerów wojskowych. Brzmi zaskakująco podobnie do zwyczajowego podejścia władz chociażby do protestów lekarzy.
Co na to związkowcy? Wydane w piątek oświadczenie sugeruje, że to nie koniec sporu. Przekonują, że „konflikt nie opiera się na kwestii ‚kupienia nas’ i finansach”. Zapewniają, że pomimo wywieranej na nich presji nie zamierzają rezygnować z „odbudowy bezpieczeństwa na polskim niebie”. Równocześnie jednak wyrażają gotowość do „konstruktywnej i merytorycznej współpracy”.
A jednak! Eurocontrol nie będzie dłużej czekać, massive cancellation stanie się faktem od 1 maja
Istniała nadzieja, że konflikt być może uda się zakończyć, zanim masowe odwołanie lotów stanie się faktem. Do okolic godziny 14 Urząd Lotnictwa Cywilnego zapewniał, że żadnej decyzji w tej sprawie nie podjęto. Co więcej, „pomimo zmniejszonej obsady kontrolerów ruchu lotniczego od 1 maja br. loty z polskich lotnisk regionalnych oraz loty nad Polską powinny odbywać się bez gwałtownych zakłóceń”.
Ten optymistyczny scenariusz nie wchodził jednak w grę. O godzinie 15:15 Eurocontrol ogłosił, że od 1 maja Urząd Lotnictwa Cywilnego jednak wdroży plan massive cancellation. Od 1 maja zostają powoli wygaszane loty na terytorium i do Polski. Skrócone zostaną też godziny operacji lotniczych na lotnisku Chopina i w Modlinie. Mowa o przekierowaniu nawet 300 spośród 700 lotów, które każdego dnia odbywają się w polskiej przestrzeni powietrznej.
Być może najgorszego udałoby się uniknąć, jeśli porozumienie pomiędzy kontrolerami i polskimi organami kontrolnymi uda się zawrzeć w ciągu następnego tygodnia. Nie da się jednak ukryć, że obecna sytuacja wynika przede wszystkim z dotychczasowej postawy polskich decydentów wobec konfliktu w PAŻP. Najwyraźniej po raz kolejny sprawdza się stare powiedzenie, że chytry płaci dwa razy.