Protest kontrolerów lotów. Czym się może skończyć?
O problemach kadrowych z kontrolerami lotów słychać było na długo wcześniej, nim zaczęli protest. Pracę mają bardzo odpowiedzialną. Nie ujmując niczego pilotom, wkład kontrolerów w bezpieczeństwo lotów jest olbrzymi. Chętnych do pracy jest wielu, ale tylko nielicznym udaje się spełnić bardzo wysokie wymagania. Trudna i stresująca praca jest bardzo dobrze wynagradzana. Przed pandemią było to średnio 45 tys. zł brutto. Covid zarobki kontrolerów obniżył. Kłopot w tym, że choć rząd chce już ogłaszać koniec pandemii, to w przypadku kontrolerów, do stawek sprzed pandemii nie chce wrócić. W nowych umowach, które dostali kontrolerzy ich wynagrodzenia obniżono do ok. 30 tys. zł brutto.
Nie można jednak protestu kontrolerów sprowadzać tylko do walki o płace. Wraz z nowymi warunkami płacy musieliby zaakceptować i gorsze warunki. Gorsze, znaczy mniej bezpieczne. To co dotąd miało być przejściową prowizorką, teraz ma stać się normą. Kontrolerzy pracują w zespołach, zwykle dwuosobowych. Tak jest bezpieczniej. Gdy na wieży jest tylko jeden kontroler, poziom bezpieczeństwa ruchu lotniczego obniża się. Mocno rośnie też poziom stresu u kontrolera. Dlatego nie chcą tak pracować. Te dwa elementy, płaca i system pracy są przyczyną ich protestu.
Spóźnione i skasowane rejsy
Sytuacja jest już bardzo poważna. Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał komunikat, w który informuje, że "w najbliższych dniach może dojść do nieregularności w ruchu lotniczym nad Polską. W tym do opóźnień i odwołań rejsów. Zalecamy pasażerom, żeby byli przygotowani na możliwość wystąpienia opóźnień, jaki i odwołań połączeń lotniczych oraz na bieżąco zasięgali informacji u przewoźników lotniczych o statusie danego rejsu".
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Wiceminister infrastruktury Marcin Horała zapowiedział zastąpienie kontrolerów cywilnych wojskowymi. Jego słowa o uprzywilejowanej, niezwykle dobrze zarabiającej grupie, która nie chce przyjąć do wiadomości, że Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej nie stać, żeby im więcej płacić wywołały burzę. Zaś pomysł z sięgnięciem po kontrolerów wojskowych może być rozwiązaniem, ale muszą się oni najpierw nauczyć obsługi systemu, w którym funkcjonuje lotnictwo cywilne. Ile to zajmie? Zdaniem fachowców, około roku.
Polski niepotrzebny
Ministerstwo Infrastruktury ma jeszcze jeden pomysł. Przygotowało właśnie projekt rozporządzenia, w którym znosi wymóg biegłego posługiwania się językiem polskim przez praktykanta kontrolera i kontrolera. Ma to otworzyć przed cudzoziemcami dostęp do tej pracy w Polsce. Nawet jeśli, wbrew przewidywaniom samych kontrolerów, pomysł zadziała, to na pewno nieszybko.
Dlatego Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej przestrzega, że kryzys w PAŻP może od maja sparaliżować niebo nie tylko nad Polską, ale i sąsiednimi krajami. Więcej pracy będą mieli kontrolerzy w Niemczech, Czechach, Słowacji, Litwie i Szwecji. Samoloty lecące teraz tranzytem przez Polskę, będą musiały ją ominąć. Kierując się przez sąsiednie kraje. To oznacza dłuższą i droższą podroż, o zanieczyszczeniu środowiska już nie wspominając. Chyba że zapowiedziane na po świętach dalsze rozmowy przyniosą porozumienie. W końcu chodzi o wynagrodzenie dla 600 osób. Tylu mamy dziś kontrolerów w Polsce.