Grzyb, wilgoć, odludzie. Czy można narzekać na Mieszkanie Plus, jeśli samemu płaci się 12 zł za metr kwadratowy? Tak stało się w Jarocinie, gdzie ludzie utyskują na to, że warunki do życia nie są takie, jakich oczekiwali.
Mieszkanie Plus to kolejny, po 500+, pomysł rządu na poprawę bytu Polaków. Nie jest moim zadaniem oceniać, czy to dobrze, czy źle – każdy ma własny rozum w tej materii. Okazuje się jednak, że nie wszyscy beneficjenci są zadowoleni z tego, jakie mieszkania dostali. Za przykład posłużą tu ci, którzy zamieszkali w jarocińskich mieszkaniach – są oni bardzo niezadowoleni z faktu, iż – jak się okazało – zamieszkali w szczerym polu.
Zupełnie tak, jakby żadne z nich nie pokusiło się o sprawdzenie, gdzie dokładnie zostaną ulokowani. To graniczy prawie z niemożliwością, przecież każdy z nas przed osadzeniem się w wygodnym M4 najpierw je ogląda (mniej lub bardziej dokładnie). A tu proszę, niespodzianka, w Jarocinie chyba uznali, że skoro rząd dał, to nie trzeba się pokusić o sprawdzenie, gdzie to dokładnie jest. Z drugiej strony, obiecano im mieszkanie w „raju dla rodzin z dziećmi, gdzie można spacerować wśród pól”.
Mieszkanie Plus problemy
Całą sprawę opisuje Newsweek. Mieszkania, o których mowa, mają 36 lub 55 metrów kwadratowych – czynsz wynosi zaś 12 zł za metr kwadratowy. Ktoś powiedziałby, że to cena bardziej niż uczciwa, a mieszkańcy nie mogą przecież oczekiwać, że za takie pieniądze ktoś wybuduje im kwatery w centrum miasta. Ale problemy są też inne. Od ulewnych deszczy w niektórych mieszkaniach pojawił się już grzyb (i wcale nikt nie dostanie do niego atlasu, jeśli poskarży się w sanepidzie).
Jakby tego było mało, część osób skarży się na to, że w ich domach rury są nieszczelne, zaś woda wylewa do mieszkania, rozsuwając płytki i wybrzuszając panele. Są braki w infrastrukturze – nie ma dróg wewnętrznych. Całe osiedle jest też położone metr niżej od znajdujących się niedaleko pól: wystarczy, że spadnie deszcz, a wszystko zostanie od razu zalane. Nikt nie zapytał geodety, czy to takie budowanie to dobry pomysł.
To nie wszystko – domy położone są tak blisko siebie, że ludzie słyszą szelest papierka w innym mieszkaniu. A jeden z zamieszkujących wziął się za słuchanie Zenka Martyniuka, non stop.
Pozostaje sobie odpowiedzieć na pytanie: czy takie pieniądze, jakie ci ludzie płacą za mieszkania uprawniają ich do narzekania? Niby nie, aczkolwiek to pokazuje tylko, że jeśli państwo bierze się za coś, to zawsze wyjdzie z tego coś mniej lub bardziej zabawnego. Natomiast, pokazuje to również, że jeśli chce się dostać mieszkanie po taniości i w dodatku wykonane z rozkazu rządzących, to trzeba przygotować się na nieprzyjemne niespodzianki.
Z drugiej strony – dla wielu z tych zamieszkujących była to znaczna poprawa sytuacji życiowej – i to tak na dobre. Toteż ludzie, jak bardzo niezadowoleni byliby na te niedogodności, do poprzedniego życia wracać nie chcą.