Moim ulubionym odkryciem tego weekendu jest filmik pewnej aktorki, która wrzuciła na swojego Instagrama film, na którym terroryzował ją miś z Krupówek.
Kobieta chciała nagrać na Instagrama film, gdzie stoi na jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich ulic – Krupówkach w Zakopanem. Mało co na tym filmie widać poza samą aktorką, która miała być niezaprzeczalną gwiazdą social mediówej produkcji. Niestety nie dowiadujemy się co chciała przekazać światu, ponieważ bardzo szybko pani Hanna staje się – cóż – postacią drugoplanową. Na pierwszy plan wybija się przedziwny niedźwiedź, z którego tułowia wyłania się twarz wściekłego górala informującego kobietę, że ma mu zapłacić za nagrywanie filmu na ulicy, na której on aktualnie stoi.
Pewnie mi nie wierzycie, dlatego wrzucam też sam film:
Problem z misiami-wyłudzaczami na Krupówkach
Podobno misie w Tatrach wyłudzają od turystów jedzenie. Misie na Krupówkach wyłudzają z kolei od turystów pieniądze. Kilka lat temu przez sieć przetoczyła się dyskusja o tym jak pewien zakopiański misiek pozwolił się sfotografować dziecku w swoim towarzystwie, a potem – dopiero po fakcie – domagał się w stanowczy sposób, by matka wypłaciła mu 40 złotych. Niektóre osoby, zapewne z branży animacji futrzarskiej, broniły nawet maskotkę, że „za usługę się płaci”. Tylko co to za usługa, która nie ma absolutnie żadnego regulaminu i turysta często dowiaduje się, że była usługą dopiero w chwili, gdy zwierzę próbuje dokonać wyłudzenia?
Moim zdaniem kwestia przysłowiowych* misiów na Krupówkach jest kwestią osadzoną w pewnych normach społecznych. Nikt w dzieciństwie nie marzy o tym, by cały dzień paradować w wielkim stroju jakiegoś zwierzęcia po ulicy pełnej rozwrzeszczanych bachorów. Niektórzy jednak decydują się na taką drogę kariery w nadziei na adekwatny zarobek. Co do zasady działa to od lat tak, że turyści ten trud wynagradzają i za możliwość zrobienia sobie pozowanego zdjęcia z chodzącą maskotką godzą się na zapłatę pewnej kwoty pieniędzy.
*nie musi być takiego przysłowia
Problem pojawia się wtedy, kiedy miś z Krupówek zaczyna terroryzować przechodniów
Bycie misiem z Krupówek to kiepska praca nie tylko ze względu na sposób jej wykonywania, ale też stosunkowo słabą ochronę dla swojego modelu biznesowego. I tak jak na przykład właściciel Polonii Warszawa nie bardzo może się denerwować, że ktoś sobie ogląda mecz jego drużyny bez kupienia biletu na stadion (za to z pobliskiego wieżowca), tak miś z Krupówek nie ma wiele do powiedzenia w temacie tego, że ktoś robi mu zdjęcie. Ba, ośmielę się nawet stwierdzić, że nie może wiele zrobić nawet z racji faktu publikacji tego zdjęcia.
Oczywiście film wrzucony przez panią Hannę Turnau to już skrajny i absurdalny przykład, gdzie misia po prostu odcięło od kontaktu z planetą Ziemia, bo pałętał jej się nikomu niepotrzebny facet w tle i jeszcze miał jakieś pretensje. Prawda jest jednak taka, że nawet jakby pani Hanna chciała sobie nagrać cały film o misiu i wrzucić go na Instagrama, to mogłaby to zrobić. Podobnie jak rodzice mogą sobie zrobić zdjęcie swoich pociech z misiem i wcale nie muszą mu za to płacić.
Miś z Krupówek jest w miejscu publicznym, trudno też mówić o jego wizerunku
W przypadku misia nie znajduje zastosowania przewidziana przez prawo ochrona wizerunku. Po pierwsze, ustawa regulująca polskie prawo autorskie zabrania rozpowszechniania wizerunku, a nie jego uwieczniania. Jak sobie ktoś zrobi 100 zdjęć i nie będzie ich nigdzie publikował, to miś może co najwyżej wypłakać się Prosiaczkowi.
Po drugie, misie pałętają się po jednej z najbardziej ruchliwych ulic w Polsce, stanowią jedynie mało istotny element szerszego krajobrazu. Być może dla podparcia swoich tez powinny się czaić w krzakach na mało uczęszczanych trasach, by wytrącić swoim oponentom argument o miejscu publicznym.
1. Rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. W braku wyraźnego zastrzeżenia zezwolenie nie jest wymagane, jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie.
2. Zezwolenia nie wymaga rozpowszechnianie wizerunku:
1) osoby powszechnie znanej, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych, zawodowych;
2) osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.
Miś raczej nie ma wizerunku
Po trzecie jednak, chyba nie jest to dobry pomysł, bo niezależnie od przyjętej definicji, trudno uznać kostium misia z Krupówek, który można kupić w każdym sklepie z kostiumami, za „wizerunek”.
Oczywiście potrafię sobie wyobrazić sytuacje, gdy wrzucenie do internetu zdjęcia misia z Krupówek mogłoby w jakiś sposób naruszać jego dobra osobiste czy prawo do wizerunku, na przykład gdyby spadła mu maska, a on sam byłby elegancko wykadrowany w trybie portretowym jak pali papierosa. No to ewentualnie wtedy autor takiej fotografii „moralnego niepokoju” mógłby się trochę z misiem posprzeczać i nie być pewnym rezultatu takiego sporu.
Teoretycznie przychodzą mi nawet do głowy aż dwie nieutarte w orzecznictwie metody jakimi misie mogłyby się zresztą zabezpieczać, ale byłem w polskich górach na tyle często, że nie będę publikował takich pomysłów za darmo. Poza tym to już by była kumulacja nieszczęść, gdyby z misia z Krupówek stworzyć copyrightowego trolla.
Jeśli płacimy misiom z Krupówek, to jest to generalnie uprzejmość
Korzystając z okazji, że na filmie udokumentowano jak wojowniczy miś z Krupówek napada na Bogu ducha winnych ludzi, warto przypomnieć, że mamy pełne prawo robić zdjęcia i nagrywać filmy na Krupówkach, a że ktoś tam sobie stoi jest jego problemem, a nie naszym. Ulica w Zakopanem nie jest prywatną własnością takich osób.
Możemy nawet poprosić nasze dzieci, by sobie stanęły obok misia, zrobić im zdjęcie i wrzucić do internetu. Choć, jak wspomniałem we wstępie do tekstu, jest to generalnie „niefajne” i warto mimo wszystko uszanować czyjś pomysł na biznes. Jak się misiowi to nie podoba, to może się odwracać do kamery lub wykonywać obsceniczne gesty, choć i tutaj powinien uważać, by nie siać zgorszenia.
Miś nie może jednak zabraniać nam robić zdjęć. Jeśli jesteśmy ofiarą napaści takiego stworzenia, warto zawiadomić policję.