Przez lata utarło się, że najdroższe mieszkania w Polsce to te, które oferowane są w Warszawie, Trójmieście, czy Krakowie. Nic bardziej mylnego. Ceny nieruchomości w Tatrach, czy nad morzem mogą przyprawić o prawdziwy zawrót głowy. Co więcej, zdaniem wielu analityków taniej już nie będzie, a w kolejnych miesiącach powinniśmy spodziewać się kolejnych wzrostów w całym kraju. I to pomimo faktu, że mieszkań budujemy na potęgę.
Najdroższe mieszkania w Polsce wcale nie są w Warszawie
Ceny mieszkań to jeden z czynników, które odstraszają część Polaków od wyprowadzki do stolicy Polski, czy do Trójmiasta. Jak się okazuje, są miejsca, w których za „własne M” zapłacić trzeba jeszcze więcej. Z najnowszego raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że za nieruchomości w niektórych powiatach turystycznych naszego kraju trzeba wyłożyć astronomiczne kwoty.
Dane zebrane przez firmę Propertly.io, która przeanalizowała oferty z najpopularniejszych serwisów ogłoszeń wskazują, że najdroższe mieszkania w Polsce znajdują się w powiecie tatrzańskim. Średnia cena za 1 m2 wynosi tam aż 19 tys. złotych. Co więcej, w szczycie tegorocznego sezonu było to ponad 21 tys. złotych. Dla porównania cena mieszkania w stolicy kraju wynosi średnio 15,5 tys. zł/m2. Tanio nie jest też w Świnoujściu, czy Międzyzdrojach gdzie ceny mieszkań kształtują się w okolicach 14 tys zł/m2. Zdaniem internautów to i tak jest nic. Otóż w rzeczywistości niektóre oferty wydają się wręcz nierealne.
Świnoujście, hajp cenowy trwa. 50.000 zł za m2 nikogo nie dziwi. Są kawalerki wystawione za 56.000 zł za m2. Sam byłem świadkiem transakcji 51.000 za m2 w pierwszej linii brzegowej.
To mieszkanie z banera ma 44m2 i właściciel życzy sobie 1.500.000 zł. Takie nadmorskie realia.… pic.twitter.com/uVmtKcz9He— Tomek Narkun (@TomekNarkun) August 20, 2023
Ogólna średnia cena mieszkań na rynku wtórny i pierwotnym w najpopularniejszych powiatach turystycznych w kraju wynosi aż 16,1 tys. złotych. Tym samym okazuje się, że wybudowanie domu o powierzchni 250 m2 będzie zdecydowanie droższe w Tatrach niż Warszawie. Zdaniem ekspertów łączny koszt może wynieść nawet 2,8 miliona złotych, a więc o 600 tys. złotych więcej niż w przypadku stolicy. Na takie wydatki stać w naszym kraju jedynie nielicznych.
Ceny mieszkań rosną nie tylko w powiatach turystycznych
Zatrzymując się jeszcze na chwilę przy raporcie PIE warto wskazać, że pomimo niewiarygodnych wręcz wartości, ceny mieszkań w powiatach turystycznych nadal rosną. Tylko w ciągu roku zauważalny jest skok na poziomie 4,5%. Najszybsze wzrosty odnotowano w województwie zachodniopomorskim, jednak drożejące nieruchomości to obecnie zjawisko dotykające całego kraju.
Już od wielu miesięcy informujemy na łamach Bezprawnika, że zamiast spodziewanych spadków ceny mieszkań będą rosły. Niestety te przewidywania znajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Według analityków PKO BP średnia cena transakcyjna na rynku pierwotnym w 6 największych miastach Polski wzrosła w drugim kwartale tego roku o 5% rok do roku. Najwyższe wzrosty mają być odczuwalne w Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu. Najmniejszy szok cenowy przeżyją z kolei potencjalni kupcy mieszkań w Poznaniu, czy Łodzi.
W chwili obecnej nie widać zasadniczo powodów, dla których sytuacja w najbliższym czasie miała się zmienić. Przemawia za tym przede wszystkim wciąż wysoki popyt, który kształtowany jest poprawiającym się nastrojami kupujących. Wielu Polaków jest zdania, że stopy procentowe wyższe już nie będą. Tym samym banki znów odczuwają wyraźny wzrost wniosków kredytowych, zwłaszcza tych składanych w ramach Bezpiecznego Kredytu 2%.
Mieszkania rosną jak grzyby po deszczu, ale na nasycenie rynku nie ma co liczyć
W 2022 roku Polska znalazła się na 2 miejscu w Europie pod względem liczby mieszkań oddanych do użytku na 1000 mieszkańców. Takie dane płyną z raportu Property Index Deloitte. W naszym kraju tylko w ubiegłym roku powstało 238,6 tys. mieszkań, a lepsza pod tym względem była tylko Francja. Pomimo spowolnienia wywołanego epidemią COVID-19, a także bliskością wojny w Ukrainie, rynek nieruchomości radzi sobie jak dotąd naprawdę dobrze.
Skoro w Polsce przybywa tak wiele mieszkań to być może w końcu rynek się nasyci i ceny spadną? Trudno oczekiwać takiego momentu, bo nawet jeśli miałby kiedyś nadejść to można śmiało powiedzieć, że nie jest to perspektywa kilku, czy nawet kilkunastu lat. Liczba mieszkań w odniesieniu do liczby ludności wciąż jest bowiem stosunkowo niska i plasuje nas w europejskim ogonie. W chwili obecnej na każdy 1000 mieszkańców przypada bowiem 413 mieszkań. Tymczasem w Hiszpanii, czy Francji liczba ta oscyluje w okolicach 550 lokali.
Dynamika wzrostu pozwala nam szybko nadrabiać dystans, jednak przykład Francji pokazuje, że pomimo dużej liczby mieszkań, popyt na zakup kolejnych wciąż jest. Tym samym ceny raczej nie spadają, choć rzeczywiście wzrosty też nie są zbyt duże. Rynek nieruchomości jest jednak na tyle specyficzny, że o jakiekolwiek przewidywania jest niezwykle trudno. Tym samym decyzja i momencie zakupu „własnego M” musi być podjęta przez każdego zainteresowanego indywidualnie.