Nie kupujcie grzybów od akwizytorów! We Wrześni już cztery osoby zmarły po zjedzeniu muchomora sromotnikowego, kupionego od handlarza-amatora. Nie tylko sprzedawał on swoje zbiory na targowisku, ale też chodził z nimi po domach. Co mu grozi? I co powinniśmy zrobić, by uniknąć losu nieszczęśników z Wielkopolski?
Nie kupujcie grzybów od akwizytorów
Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak napisał dziś na Twitterze, że zmarła właśnie czwarta ofiara muchomora sromotnikowego. Wszystkie osoby, które straciły życie po zjedzeniu trującego grzyba, kupiły je albo na targowisku albo od sprzedawcy chodzącego po domach. Cała czwórka żyła też na jednym osiedlu we Wrześni.
Zmarła 4 osoba po zjedzeniu muchomora sromotnikowego. Wszystkie te osoby mieszkały na tym samym os. we Wrześni. Ustaliliśmy że grzyby (rzekomo kanie i gąski) były zakupione na targowisku i bezpośrednio od sprzedawcy chodzącego po domach. pic.twitter.com/cETB6GXfq3
— Andrzej Borowiak (@BorowiakPolicja) October 2, 2020
Mało kto z nas wie, że według przepisów grzybiarz powinien swój towar sprawdzić wcześniej w Sanepidzie. Poza tym nie powinien prowadzić handlu poza targowiskiem. Regulujące to przepisy są jednak martwe. Bo do grzybiarza przeciętny Polak ma czasami zaufanie większe niż chociażby – nomen omen – do policjanta.
Jak prawo reguluje sprzedaż grzybów?
W powiatowych stacjach sanitarno-epidemiologicznych działają osoby, których zadaniem jest badanie jakości zebranych i wystawionych na sprzedaż grzybów. To grzyboznawcy i klasyfikatorzy grzybów. Na przykład na Pomorzu jest 26 klasyfikatorów i 10 grzyboznawców. Specjalne atesty potwierdzające jakość i jadalność grzybów wystawiają oni albo na terenie stacji, albo na targowisku. Atest jest darmowy i wystawiany jest na 48 godzin. Tyle w teorii, bo w praktyce nie mają oni niestety pełnych rąk roboty. W przeciwieństwie do koszyków grzybiarzy.
Grzybiarze bowiem tak bardzo sobie ufają, że przystępują do handlu zbiorami bez konsultacji z nikim. Bardzo często robią to przy drodze, pomimo tego że taki przydrożny handel jest zabroniony na mocy rozporządzenia ministra zdrowia z 2011 roku. Zdziwieni? Niestety – zbieranie grzybów i prawo to w Polsce dosyć odległe światy.
Co grozi za sprzedaż trujących grzybów?
Grzybiarz, który sprzedaje towar bez atestu na targowisku, chodząc po domach albo siedząc przy drodze, naraża się po pierwsze na odpowiedzialność za sam nielegalny obrót grzybami. Ale oprócz tego musi liczyć się z odpowiedzialnością karną, jeśli nos go zawiedzie i okaże się, że sprzedaje na przykład muchomory sromotnikowe. Reguluje to ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Jej artykuł 96 mówi:
Kto produkuje lub wprowadza do obrotu środek spożywczy powszechnie spożywany szkodliwy dla zdrowia lub życia człowieka, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Ten przepis dotyczy umyślnego wprowadzania do obrotu takiego towaru. Zakładając, że grzybiarz nie robi tego świadomie, może on liczyć się z odpowiedzialnością za czyn nieumyślny – karany jest on grzywną, ograniczeniem wolności i pozbawieniem wolności do roku.
Ale ten przepis zastosujemy wtedy, gdy na przykład osoba, która kupiła grzyby, zauważy w domu że są one trujące i zgłosi sprawę organom ścigania. Niestety, w opisywanym przez nas przypadku z Wrześni, konsumenci prawdopodobnie nie wiedzieli jak sprawdzić czy grzyby są jadalne i nie zorientowali się, że sprzedano im trujący pokarm. W tym wypadku skończyło się to śmiercią, co oznacza że sprzedawca będzie odpowiadał z kodeksu karnego. W związku z tym, że w tym wypadku są aż cztery ofiary, nie ma wątpliwości że można zastosować artykuł 165 k.k., mówiący o sprowadzeniu niebezpieczeństwa powszechnego.
Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:
2) wyrabiając lub wprowadzając do obrotu szkodliwe dla zdrowia substancje, środki spożywcze lub inne artykuły powszechnego użytku lub też środki farmaceutyczne nie odpowiadające obowiązującym warunkom jakości,
podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Sprawca nieumyślny może liczyć się z łagodniejszą karą – do 3 lat więzienia.
Przestępstwo trudne do ustalenia
Nie mamy na razie informacji o tym czy policjantom udało się złapać osobę, która sprzedała mieszkańcom Wrześni muchomory sromotnikowe. Może być to problematyczne, zważywszy na to że grzybiarzy na targowisku jest sporo, a ich towar zdążył w ciągu kilku dni rozejść się po ludziach. Wyobrażam sobie, że postępowanie dowodowe może być w przypadku tego typu przestępstwa bardzo utrudnione. Nie mówiąc już o próbie ustalenia kto był grzybiarzem-akwizytorem chodzącym po domach.
To jednak, o czym warto pamiętać w związku z tą historią, to to, że nasze zaufanie do sprzedawców grzybów powinno być ograniczone. Czasami tragedia – taka jak we Wrześni – pozwala nam przypomnieć o czymś, o czym zdało nam się zapomnieć. Nie po to stworzono bowiem procedurę przyznawania atestów, by była procedurą martwą. To też być może sygnał do państwa, by zaczęło dokładniej kontrolować handel grzybami. Co w dzisiejszych czasach może być trudne, skoro Sanepid ma na głowie pandemię.