Przygotowywane nowe unijne normy emisji metanu byłyby prawdziwym ciosem dla polskiego górnictwa. Kopalnie w naszym kraju nie byłyby po prostu w stanie spełnić wyśrubowanych limitów i zakazów. Skutkiem byłyby astronomiczne kary, co po prostu wykończyłoby poszczególne zakłady. Polskie władze sprzeciwiają się projektowi.
Polskie górnictwo właściwie nie ma szans, by spełnić nowe unijne normy emisji metanu
Wydawać by się mogło, że oswoiliśmy się już w Polsce z myślą, że kopalnie węgla są nam jednak potrzebne. Nauczył nas tego z pewnością kryzys energetyczny ostatnich miesięcy. Choć cena węgla zaczęła ostatnio spadać, to chroniczne niedobory sprawiły, że pod znakiem zapytania stoi planowany na 2049 r. koniec polskiego górnictwa węglowego. Być może rozsądniej byłoby najpierw ograniczyć zużycie surowca niezbędnego do utrzymania krajowej energetyki a dopiero potem myśleć o zamrażaniu i zamykaniu kopalń?
Tymczasem pojawiło się kolejne poważne zagrożenie dla istnienia polskiego wydobycia węgla. Jak podaje portal ślązag.pl, Komisja Europejska przygotowuje projekt rozporządzenia ustanawiającego wyśrubowane normy emisji metanu. Powód wydaje się tutaj oczywisty. Chodzi o walkę z globalnym ociepleniem. Metan pod tym względem jest nawet 28 razy bardziej szkodliwy od dwutlenku węgla. Poza rolnictwem za emisję tego gazu odpowiada przede wszystkim szeroko rozumiana energetyka.
Niestety dla polskiego górnictwa, nowe unijne normy emisji metanu są praktycznie nie do zrealizowania. Projekt rozporządzenia zakłada maksymalnie pół tony metanu na każde 1000 ton wydobytego węgla. W grę wchodzi także zakaz emisji i spalania w pochodniach gazu z kopalnianych stacji odmetanowania. Tymczasem nasze kopalnie borykają się z zagrożeniem metanowym. Oznacza to, że wykorzystywana w ich pracy technologia siłą rzeczy wiąże się z koniecznością zwiększonej emisji tego gazu. W przeciwnym wypadku wydobycie stałoby się zbyt niebezpieczne.
Profesor Stanisław Prusek, dyrektor Głównego Instytutu Górnictwa, przekonuje, że nawet trzykrotne zwiększenie proponowanego limitu nijak Polski nie urządza. „Limit, który by nas zadowalał to powyżej 10, może nawet kilkanaście ton metanu na 1000 ton węgla”. To chyba najlepiej pokazuje skalę problemu, jaki mogą przynieść nowe unijne normy emisji metanu w kopalniach.
Powiedzmy to wprost: propozycja Komisji Europejskiej jest oderwana od rzeczywistości
Jakby tego było mało, zakaz emisji i spalania wszedłby w życie już w 2025 r., a same nowe normy funkcjonowałyby od 2027 r. To naprawdę mało czasu na dostosowanie niedoinwestowanego polskiego górnictwa do wymogów tak skonstruowanych przepisów. Sens takiego przedsięwzięcia jest zresztą praktycznie żaden w sytuacji, gdy wciąż teoretycznie zamierzamy te kopalnie systematycznie zamykać w ciągu następnego ćwierćwiecza.
Konsekwencją nieprzestrzegania przepisów rozporządzenia byłyby rzecz jasna kary finansowe. Według szacunków Jastrzębskiej Spółki Węglowej byłyby to w jej przypadku jakieś 2 mld zł rocznie. Cały zeszłoroczny zysk spółki netto wyniósł 0,952 mld zł. Rezultat wejścia w życie takiego rozwiązania jest więc oczywisty: wydobycie węgla w Polsce praktycznie przestałoby być opłacalne ekonomicznie. Spółki węglowe albo dokładałyby do interesu ogromne pieniądze, które trudno byłoby uzupełnić, albo czekałoby je bankructwo.
Nikogo chyba nie zdziwi, że przedstawiciele partii rządzącej w Parlamencie Europejskim nie zostawiają na projekcie Komisji suchej nitki. Dość dobrze istotę problemu podsumowała eurodeputowana Izabela Kloc.
Planowane regulacje są zbyt mało elastyczne, skupione tylko na celach klimatycznych, nie biorą pod uwagę skutków gospodarczych, stabilności rynku energetycznego, a w tym przypadku także ludzkiego bezpieczeństwa. Jesteśmy zwolennikami transformacji energetyczno – gospodarczej, ale ofiarą tego procesu nie może paść polskie górnictwo zwłaszcza w czasach, kiedy węgiel znów stał się gwarantem bezpieczeństwa energetycznego
Wydawać by się mogło, że dotychczasowa nazbyt idealistyczna polityka klimatyczna Unii Europejskiej przestała mieć już większe znaczenie. Proponowane nowe unijne normy emisji metanu w kopalniach pokazują, że ogłoszenie jej śmierci mogło być nieco przedwczesne. To zła wiadomość, bo takie podejście jest po prostu oderwana od rzeczywistości: zarówno tej gospodarczej, jak i czysto geopolitycznej.
Wychodzenie przez Unię Europejską przed szereg w kwestii metanu nie ma większego sensu. Żadne państwo europejskie nawet nie zbliża się rozmiarem emisji tego gazu do światowych „liderów” w tej dziedzinie. Podobnie jak w przypadku dwutlenku węgla to reszta świata jest głównym źródłem światowego problemu.