Nie ma co ukrywać – kredyty walutowe zatrzęsły domowym budżetem niejednego Europejczyka. W Hiszpanii jednak wieje wiatr zmian – tamtejszy Sąd Najwyższy wydał właśnie wyrok nakazujący odwalutowanie zaciągniętego kredytu wielowalutowego.
Hiszpania wygląda jak wymarzone miejsce do mieszkania… ale tylko z pozoru. W rzeczywistości wartości kredytów hipotecznych szybują tam pod niebiosa, a domy są znacznie droższe niż w Polsce. Nic więc dziwnego, że Hiszpanie musieli wziąć się na sposób i, podobnie jak my, zadłużać się w bankach. Oferty były naprawdę kuszące – wielowalutowy kredyt złożony z franków, jenów oraz euro miał gwarantować, że nawet przy skoku stopy procentowej, rata będzie dosyć stabilna.
Tak się jednak nie stało
Hiszpańskie banki dość chętnie udzielały wielowalutowych kredytów, ale według tamtejszego Sądu Najwyższego, nie zawsze informowały one klienta o tym, co go czeka w przypadku wzrostu ceny danej waluty. Owszem, ludzie dowiadywali się, że mogą zapłacić więcej, ale nikt nie mówił im na przykład o tym, że mogą płacić i płacić, a zadłużenie, zamiast spadać, będzie jeszcze dodatkowo rosnąć…
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że kryzys gospodarczy dotknął Hiszpanię w znacznie większym stopniu niż nas. Od 2007 do 2013 tylko roku doszło tam do aż 400 tysięcy eksmisji z domów, działek i lokali. Było to o tyle kuriozalne, że w tym samym momencie na hiszpańskim rynku znajdowały się ponad trzy miliony pustych mieszkań. To oznaczało też, że kredyt wielowalutowy dla wielu ludzi był ostatnią deską ratunku.
Mroczny scenariusz zajrzał w oczy wszystkim kredytobiorcom w momencie, w którym umocnił się kurs franka szwajcarskiego. Hiszpanie poszli do sądów i wygląda na to, że mamy do czynienia z pierwszym, poważniejszym precedensem. Hiszpańskie prawo w znacznej mierze reguluje warunki zawierania umów pomiędzy bankami a klientem, a jego naruszenie stanowić może podstawę do ich zerwania, szczególnie jeżeli podpisane zostały przez osobę nieświadomą subtelności i trików marketingowych, które stosuje się w celach zwiększenia sprzedaży kredytów.
Stąd też odwalutowanie frankowiczów
Sąd żąda odwalutowania kredytu, czyli wymienienia go na krajową walutę, w tym wypadku – euro. Nie wiemy jednak, czy będzie on odwalutowany po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu (a więc wtedy, kiedy się opłacał), czy też z dnia ogłoszenia wyroku (czyli bardzo nieopłacalnie dla konsumenta, jako że obecny kurs jest bardzo niekorzystny).
Czy to oznacza cokolwiek dobrego dla naszych frankowiczów? Czas pokaże. Jest to jednak wyrok w oparciu o Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, o podobnej sprawie pisaliśmy zresztą dwa miesiące temu. Sąd krajowy może, w oparciu o taki wyrok, oceniać działania banku – także te związane z marketingiem i reklamą. To duże ułatwienie dla naszych sędziów. Czy to lepszy pomysł niż całkowity zakaz takich kredytów? Takie kredyty są w ogóle ważne? A może trzeba jednak liczyć na prezydenta? Pożyjemy, zobaczymy!