Za egzamin na prawo jazdy można zapłacić nawet dwukrotnie. Wystarczy… czekać na egzamin w złym miejscu

Moto Prawo Dołącz do dyskusji
Za egzamin na prawo jazdy można zapłacić nawet dwukrotnie. Wystarczy… czekać na egzamin w złym miejscu

Pomieszczenie oznaczone jako poczekalnia to miejsce, gdzie powinien stawić się kandydat na kierowcę w dniu egzaminu państwowego. W rzeszowskim WORD wcale nie tak łatwo tam trafić, co może skutkować kosztownym spóźnieniem. Konsekwencje są dość surowe – wyznaczenie nowego terminu i kolejna opłata za egzamin na prawo jazdy. O zwrot pieniędzy za nieprzeprowadzony egzamin będzie bardzo trudno.

Nie ma cię w poczekalni, nie stawiłeś się na egzamin

Spóźnienie na egzamin państwowy to jeden z największych koszmarów jaki może przytrafić się komuś, kto w przygotowania włożył wiele sił i czasu. Jeszcze gorzej jest jednak, gdy przychodzimy na czas, ale trafiamy w nieodpowiednie miejsce. Taka sytuacja przytrafiła się jednemu z kandydatów na kierowcę w rzeszowskim WORD, a sprawę opisał portal supernowosci24.pl.

Bohater historii, pan Kacper, egzamin praktyczny na prawo jazdy miał rozpocząć z samego rana, tj. o godzinie 07:00. Jak wskazuje, stawił się w budynku głównym wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego już o 06:40. Tam zastał kilka oczekujących osób, a na tablicach wyświetlany był komunikat, iż egzaminy mogą się opóźnić. Kandydat na kierowcę czekał więc cierpliwie na wyczytanie swojego nazwiska, ale około godziny 07:20 zaczął wypytywać pracowników o to, kiedy zostanie wezwany na egzamin. Wtedy okazało się, że mężczyzna czekał na swój egzamin w złym miejscu.

Poczekalnia w rzeszowskim WORD znajduje się bowiem w osobnym budynku. Na nic zdały się tłumaczenia o pomyłce i niedostatecznym oznakowaniu ośrodka. Efekt był taki, że egzamin musiał odbyć się ponownie. Niestety spóźniony kandydat musiał też ponownie uiścić opłatę w wysokości 140 zł – ośrodek pieniędzy nie chciał bowiem zwrócić.

Spóźnienie a opłata za egzamin na prawo jazdy – co na to przepisy?

Pracownicy rzeszowskiego WORD przekonywali, że nie mają podstaw, by zwrócić pieniądze w opisywanej sytuacji. Czy słusznie? Przepisy wprost nie regulują tego typu sytuacji. Faktycznie należy jednak uznać, że w przypadku niestawiennictwa na egzamin opłata po prostu przepada.

Jedno z ministerialnych rozporządzeń stanowi bowiem, że osoba egzaminowana rozpoczyna egzamin o wyznaczonej wcześniej godzinie, z możliwością przesunięcia o nie więcej niż 15 minut. Skoro zatem bohater historii przybył do poczekalni po tym czasie to egzaminator miał prawo uznać, że kandydat się nie stawił. Przepisy przewidują co prawda możliwość przełożenia zaplanowanego już terminu, jednak kandydat musi poinformować ośrodek o swoim niestawiennictwie co najmniej 2 dni przed egzaminem.

W szczególnych przypadkach dyrektor ośrodka może ten czas skrócić, lecz żaden przepis nie stanowi o kolejnym darmowym terminie w przypadku braku stawiennictwa. Tego typu rozwiązania przewidziane są na sytuacje wyjątkowe, takie jak zbyt trudne warunki atmosferyczne, czy awaria urządzeń rejestrujących.

Skarga do marszałka jedyną szansą na zwrot opłaty

Czy da się zatem zrobić cokolwiek, by odzyskać pieniądze w sytuacji w jakiej znalazł się mężczyzna? Wydaje się, że jedyna szansą jest skarga do marszałka województwa, który sprawuje nadzór nad przeprowadzaniem egzaminów państwowych. Tym samym ma on prawo do unieważnienia egzaminu, a co za tym idzie, nakazania zwrotu opłaty.

Skargę należy wnieść w terminie 14 dni od dnia przeprowadzenia egzaminu za pośrednictwem dyrektora WORD. Ważne jest, by skarga była uzasadniona. Co ciekawe, drugą stroną postępowania będzie w takim przypadku sam egzaminator, który przeprowadzał egzamin. Jego wyjaśnienia także trafiają na piśmie do marszałka.

Trudno jednak przewidzieć, czy w omawianym przypadku skarga ma szansę na uwzględnienie. Przepisy nie przewidują bowiem, gdzie ma być zlokalizowana poczekalnia. Z rozporządzenia wynika jedynie, że takie pomieszczenie w ośrodku musi być zapewnione. Rzeszowski WORD broni się zresztą, iż prawidłowo oznaczył poczekalnię, a napis widać z daleka. Ponadto pracownicy wypowiadający się o sprawie dla supernowosci24.pl przekonują, że nigdy wcześniej podobny problem się nie przytrafił.

Z drugiej strony brak czytelnych informacji w głównym budynku ośrodka może wprowadzać w błąd. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi stres, który z pewnością towarzyszy zdającym i nie wszyscy dobrze go znoszą. Nawet jeśli zatem marszałek województwa podkarpackiego nie znajdzie przesłanek do unieważnienia egzaminu ze względu na ujawnione nieprawidłowości, to kierujemy serdeczny apel, by podjął kroki w celu zapobieżenia podobnym sytuacjom w przyszłości. Wszak co najmniej raz na pół roku wszystkie WORD-y są kontrolowane między innymi w zakresie spełnienia wymagań dotyczących warunków lokalowych.