Owoc durianu regularnie wygrywa wszystkie zestawienia na najbardziej śmierdzącą rzecz możliwa do zjedzenia. Okazuje się, że jego transport liniami lotniczymi może być bardziej dochodowy niż przewóz pasażerów.
Owoc durianu to żyła złota dla malezyjskich linii lotniczych
Różne są sposoby na radzenie sobie z kryzysem w branży lotniczej wywołanym pandemią koronawirusa. Austria, by uchronić swojego narodowego przewoźnika postanowiła wprowadzić minimalną cenę biletu lotniczego. Natomiast popularne linie lotnicze AirAsia stwierdziły, że uziemione samoloty pasażerskie można wykorzystać do innych celów. Malezyjski przewoźnik postanowił, że będzie transportował świeże owoce, w tym śmierdzący owoc durianu. Loty cargo mają być ratunkiem dla tych linii. W okresie pandemii 96% floty stało na lotniskach z powodu braku zainteresowania lotami. Linie nie odbiorą również żadnego nowego samolotu w tym roku. Żeby przetrwać ten trudny czas uruchomiły platformę handlową, która pozwala producentom żywności kontaktować się z przedsiębiorcami, bez kolejnych pośredników. Dzięki czemu rolnicy mają wyższy zysk, a pieniądze za pośrednictwo trafiają na konto AirAsia, które będą zajmować się realizacjami dostaw zakontraktowanych za pośrednictwem platformy produktów.
W Azji trwa właśnie sezon na owoc Durianu. Dlatego będzie pierwszym towarem, który dostarczą tanie linie lotnicze. Jest uważany za przysmak w Malezji i Tajlandii. Owoc po zerwaniu z drzewa bardzo szybko się psuje, więc konieczny jest jego błyskawiczny transport. Sam owoc jest dosyć drogi, potrafi kosztować nawet kilkadziesiąt dolarów. Podobno walory smakowe są niezwykłe i w pełni nagradzają obcowanie z zapachem wydzielanym przez owoc. Transport produktów spożywczych, które mają wysokie ceny i krótki termin przydatności do spożycia wydaje się świetnym pomysłem. Ciekawym pomysłem jest zaadaptowanie pasażerskich samolotów do transportu, zamiast zamawiania nowych maszyn przeznaczonych specjalnie do przewozu towarów.
Owoc durianu nie jest mile widziany na pokładzie samolotu
Niektóre linie lotnicze w swoich regulaminach zabraniają wnoszenia go na pokład. Inne dopuszczają, ale pod warunkiem szczelnego opakowania, które nie przepuszcza zapachu. W 2018 roku w Dżakarcie transport 2 ton durianu spowodował bunt pasażerów linii Sriwijaya Air. Zapach był tak przeszkadzający, że pasażerowie nie chcieli lecieć w tych warunkach. Linie lotnicze zmuszone były wypakować śmierdzący ładunek. W wielu miejscach Azji obowiązuje zakaz wnoszenia go do publicznych miejsc. Mimo tego jest uznanym przysmakiem. Wielu nadal uważa, że wzmacnia męskość i stanowi silny afrodyzjak. Ma mieć korzystny wpływ na zdrowie człowieka. Nic więc dziwnego, że cieszy się olbrzymim powodzeniem, a jego transport to dochodowy interes.
Ostatnio minister Sasin nie wykluczył, że może dojść do kontrolowanej upadłości LOT-u. Warto rozważyć, czy zamiast uziemiać samoloty i narażać narodowego przewoźnika na straty, nie lepiej pomyśleć o znalezieniu odbiorcy na polski śmierdzący produkt, który w smaku jest cudowny – kiszoną kapustę?