Rząd postanowił wyruszyć na odsiecz Paczkomatom i zapowiedział nowelizację prawa budowlanego. Według zapowiedzi nowe prawo ma jednoznacznie przesądzić, że paczkomaty w żadnym wypadku nie będą wymagały pozwolenia na budowę. To reakcja na niedawny kontrowersyjny wyrok łódzkiego WSA.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi kilka tygodni temu rozstrzygnął spór między Inspektorami Nadzoru Budowlanego z Łodzi. Ci nie mogli dojść do porozumienia czy Paczkomaty są budową. Przyjęcie takiego rozwiązania niosłoby za sobą ogromne konsekwencje. Z pewnością wstrzymałoby stawianie nowych urządzeń, a pod znakiem zapytania stałaby legalność tych, które stoją na naszych ulicach już od wielu lat. Niemniej jednak spór wciąż trwa, a sprawa za jakiś czas trafi na wokandę Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten ostatecznie rozstrzygnie, czy paczkomaty są budowlą, a zatem wymagają pozwolenia na budowę, czy też nie.
Paczkomaty – pozwolenie na budowę nie będzie już potrzebne
W ten spór wkracza właśnie Kapitan Państwo i oznajmia, że przygotowuje nowelizację prawa budowlanego. Nowe przepisy jednoznacznie mają przesądzać, że Paczkomaty nie są budowlą. Do ich ustawiania nie będzie potrzebne pozwolenie na budowę. Nowe prawo wprowadzi wyraźną definicję tego, że Paczkomat jest urządzeniem, a nie obiektem budowlanym. Oczywiście Paczkomaty to najbardziej jaskrawy przykład takiego urządzenia. W istocie chodzi o różnego rodzaju automaty do kawy, bankomaty czy urządzenia do sprzedaży przekąsek i przeróżnych drobiazgów. Żyjemy w takim otoczeniu prawnym, że brak definicji ustawowej potrafi sparaliżować pracę niejednego urzędu. Paczkomat z pozwoleniem na budowę? Jeszcze niedawno nikt poważnie nie rozważał takiej możliwości.
W całym tym absurdzie wokół paczkomatów i pozwolenia na budowę eksperci zwracają uwagę na jeden, całkiem zabawny fakt. Rzeczpospolita przywołuje wypowiedź Konrada Młynkiewicza, eksperta zajmującego się prawem administracyjnym. Jego zdaniem projektowany przepis jest zły, ponieważ zawarta w nim definicja Paczkomatu będzie prowadzić do kolejnych sporów interpretacyjnych. Wszystko przez brak ograniczenia rozmiaru takiego urządzenia. Zwraca uwagę na fakt, że teoretycznie deweloperzy, według projektowanej definicji, mogliby stawiać olbrzymie automaty bez pozwoleń na budowę.
Całe to zamieszanie w gruncie rzeczy, zamiast śmieszyć powinno nas cieszyć. To oznacza bowiem, że nasz wymiar sprawiedliwości stać na zajmowanie się tak istotną kwestią, jaką jest wymaganie pozwolenia na budowę automatu do kawy. Jestem przekonany, że to jeden z najbardziej palących problemów tej gałęzi prawa.