Patent na Omnibusa? Biedronka od początku roku prezentuje swoim klientom nie dwie, a trzy ceny produktów. Zdaniem wielu obserwatorów dyskontowa sieć chciała w ten sposób „rozmyć” unijne rozporządzenie. Teraz firma ma na głowie UOKiK.
Do unijnej dyrektywy Omnibus Biedronka podeszła – można powiedzieć – po swojemu. Gdy duże sieci „zadowalały się” dwoma stawkami, Biedronka dała aż trzy. Mamy więc cenę po promocji, „cenę regularną”, ale i „cenę referencyjną”.
Czy to sposób na „rozmydlenie” założeń dyrektywy? UOKiK też się nad tym zastanawia. „W naszej ocenie sformułowanie cena referencyjna jest nieprecyzyjne i niewystarczające” – przekazało „Wiadomościom Handlowym” biuro prasowe tej instytucji.
UOKiK też podkreślił, że „informacja o najniższej cenie obowiązującej w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki powinna być precyzyjna i nie pozostawiać wątpliwości”.
Czy urząd „zbeszta” Biedronkę za „ceny referencyjne”? UOKiK zapowiada, że wkrótce dowiemy się o szczegółach działań, które będą podjęte w sprawie.
Biedronka przekonuje natomiast, że śpi spokojnie. „Pojęcie ceny referencyjnej nie jest pojęciem ustawowym, a roboczym – zwyczajowo przyjętym, podobnie jak „cena odniesienia”, wskazana w wytycznych Komisji Europejskiej” – zaznacza dział prawny firmy w odpowiedzi dla „WH”.
Patent na Omnibusa? Wiadomo, że UOKiK za Biedronką nie przepada
Choć Biedronka wydaje się być optymistyczna, to sieć jest od dawna na celowniku UOKiK. Urząd nakłada na firmę surowe kary, ostatnio zresztą sąd przychylił się do decyzji UOKiK-u i nakazał Biedronce płacić 115 mln zł.
Można różnie spojrzeć na działania UOKiK-u – wielu osobom podoba się to, że instytucja ma „pazury” i nie boi się wielkiej sieci. Trudno jednak nie zauważyć, że na przykład wobec Orlenu UOKiK już taki ostry nie jest. No i jest to instytucja zależna od polityków.
A obecny rząd nie jest fanem dużych sieci. Po części dlatego, że giganty handlowe są oskarżane o to, że nie zawsze grają fair z rolnikami czy firmami rolniczymi. Poza tym rząd buduje „konglomerat” spożywczy i chciałby nawet przejąć tu jakaś dużą sieć. Po części można więc to interpretować tak, jakby rząd chciał walczyć z… konkurencją. A to budzi oczywiste wątpliwości. Tak samo zresztą, jak dawanie potrójnych cen przy produktach.