Twórcy Diablo czy World of Warcraft wreszcie umożliwiają płacenie w złotówkach. Oby chociaż ta firma nie łupiła Polaków na różnicy kursowej

Technologie Zakupy Dołącz do dyskusji
Twórcy Diablo czy World of Warcraft wreszcie umożliwiają płacenie w złotówkach. Oby chociaż ta firma nie łupiła Polaków na różnicy kursowej

Producent gier komputerowych Blizzard Entertainment znany dzięki seriom Warcraft, Starcraft i Diablo, zrobi coś, przed czym wzbraniał się przez całe dekady. Umożliwi płacenie złotówkami w grach. W grę wchodzą zarówno mikrotranzakcje, jak i płatność za poszczególne tytuły. To niby dobra wiadomość dla zainteresowanych graczy. Pozostaje jednak ważne pytanie: czy przelicznik będzie normalny, czy taki jak sugeruje producentom konkurencyjny Steam?

Płacenie złotówkami w grach powinno być oczywistością, ale branża gamingowa wciąż woli stawiać na inne rynki

Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że piekło właśnie zamarzło. Znany producent gier komputerowych Blizzard Entertainment zdecydował się wreszcie umożliwić swoim klientom płacenie za zakupy w złotówkach. Tym samym możemy kupić sobie abonament w World of Warcraft albo nowy dodatek do najnowszej części Diablo prościej i szybciej. O ile oczywiście mamy akurat taki kaprys. Sam Blizzard zwraca uwagę na ważną korzyść już w informacji mailowej rozsyłanej swoim użytkownikom.

Nieustannie szukamy nowych sposobów na ułatwienie graczom z całego świata dokonywania zakupów i zarządzania kontami Battle.net®. W ramach tych starań rutynowo sprawdzamy, które waluty obsługujemy i jakie nowe powinniśmy dodać. Może to ułatwić dokonywanie płatności i pomóc w zmniejszeniu lub wyeliminowaniu opłat ponoszonych przez wystawcę karty za transakcje w obcej walucie.

Nie da się ukryć, że płacenie złotówkami w grach to duże udogodnienie z punktu widzenia polskiego konsumenta. Przede wszystkim nie będziemy musieli ponosić ewentualnych dodatkowych opłat za przewalutowanie środków na naszym koncie w złotówkach na euro, w którym do tej pory płaciliśmy w sklepie Blizzarda.

Co więcej, wykorzystywanie naszej waluty teoretycznie otwiera drogę do zastosowania popularnych w naszym kraju sposobów płatności. Mam na myśli przede wszystkim BLIK-a oraz rodzimych dostawców płatności online. Do tej pory mieliśmy do dyspozycji kartę płatniczą lub kredytową, ewentualnie „domyślny” na zachodzie system płatności internetowych w postaci PayPala.

Pozytywną wiadomością jest też sam fakt dostrzeżenia polskiego rynku przez kolejnego producenta gier komputerowych. Można bowiem odnieść wrażenie, że 36-milionowa Polska wciąż bywa czasem po prostu ignorowana. Na przykład wsparcie dla języka polskiego ma niski priorytet nawet w porównaniu do języka rosyjskiego.

Problemem może się okazać kurs wymiany złotówek na euro, który może bardzo niekorzystnie wpłynąć na ceny

Jak dokładnie płacenie złotówkami w grach Blizzarda miałoby działać? Szczegóły znajdziemy w dalszej części komunikatu.

Waluta Twoich transakcji zostanie zmieniona (z EUR na PLN) nie wcześniej niż 30 dni od daty tego powiadomienia. Jeśli na koncie użytkownika znajduje się Saldo Battle.net w walucie EUR, zostanie ono przeliczone na równoważną kwotę w walucie PLN w momencie zmiany. Kurs wymiany, którego użyjemy, będzie pochodził ze strony lseg.com/en/ftse-russell/benchmarks/wmr-fx-benchmarks z dnia poprzedzającego zmianę na nową walutę. Zakupy na Battle.net będą dokonywane w nowej walucie transakcyjnej, a ceny zostaną odpowiednio dostosowane.

Jeśli masz aktywny lub wstrzymany abonament World of Warcraft®, powyższa zmiana na niego nie wpłynie – będzie nadal rozliczany w walucie PLN do momentu anulowania. Wszelkie subskrypcje abonamentu skonfigurowane po zmianie waluty będą korzystać z nowej waluty transakcyjnej.

Wspomniane „nie wcześniej niż 30 dni” w moim przypadku upływa 11 stycznia. Użytkownicy posiadający jakieś środki w wirtualnym portfelu w sklepie Blizzarda muszą się liczyć z ich przewalutowaniem. Jeśli komuś to nie odpowiada, to powinien pamiętać o zagospodarowaniu ich w porę. Dlaczego ktoś miałby w ogóle to rozważać, skoro zmienić się ma jedynie waluta? Okazuje się, że polscy gracze mają w tej kwestii bardzo dobry powód do ostrożności.

Kryzys inflacyjny w Polsce nie ominął także świata gier komputerowych. Steam, a więc najpopularniejsza platforma zajmująca się ich sprzedażą, postanowił „urealnić” swój sugerowany producentom cennik. Cudzysłów zastosowałem nie bez powodu, bo w rezultacie Polacy są dosłownie łupieni praktycznie najdroższymi grami komputerowymi na świecie. Wyprzedzają nas jedynie Szwajcarzy. Płacimy nawet kilkanaście procent więcej niż Amerykanie czy Niemcy.

Teoretycznie w przypadku Blizzarda nie powinniśmy się spodziewać powtórki z rozrywki. Steam układał swój przelicznik w chyba najmniej korzystnym dla złotówki momencie w ostatniej dekadzie. Teraz zaś sytuacja wróciła do względnej normy. Z drugiej strony, doświadczenia ostatnich lat podpowiadają, by podchodzić do działań branży gamingowej z dużą dozą ostrożności.