27 i 28 grudnia 1989 roku Sejm kontraktowy uchwalił 10 ustaw, które składały się na tzw. Plan Balcerowicza. Zostały one podpisane 31 grudnia tego samego roku przez ówczesnego prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Oznacza to, że mija 35 lat od realizacji tej niezwykle kluczowej dla Polski reformy, która niewątpliwie stała się zaczynem rozwoju gospodarki rynkowej i kapitalizmu w Polsce. Do dziś budzi ona niemałe emocje wśród Polaków w różnym wieku.
Z najważniejszymi mitami dotyczącymi transformacji gospodarczej w latach 90. rozprawiali się niedawno ekonomiści z FOR
Warto w tym miejscu przypomnieć, że Polska w 1989 roku znajdowała się w dużym kryzysie gospodarczym. Jedną z największych bolączek polskiej gospodarki tamtych czasów była hiperinflacja, dochodząca nawet do poziomu 585,8 proc. Nastąpiła ona w dużej mierze na skutek urynkowienia cen żywności i indeksacji płac jeszcze za czasów rządu Mieczysława Rakowskiego. Polska była także krajem z bardzo wysokim zadłużeniem zagranicznym, a jeszcze w PRL-u (dokładnie w roku 1981) nasz kraj ogłosił niewypłacalność.
Przeprowadzenie reform gospodarczych w Polsce pod przewodnictwem profesora Leszka Balcerowicza nie byłoby możliwe bez uzyskania pieniędzy na ten cel z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ustanowiono na ten cel fundusz stabilizacyjny w wysokości jednego miliarda dolarów. Wielkim orędownikiem szybkich zmian gospodarczych w Polsce był np. Jeffrey Sachs.
Program reform gospodarczych Leszka Balcerowicza cieszył się początkowo dużym poparciem społecznym, które po okresie największych wyrzeczeń społecznym sukcesywnie malało, aby potem znowu wzrastać, zależnie od koniunktury gospodarczej i nastrojów społecznych w Polsce.
Nie jest prawdą, że Polska po reformach Balcerowicza rozwijała się słabo. Szybkie wprowadzenie reform gospodarczych było w dłuższej perspektywie korzystne dla naszego kraju
Eksperci z FOR w związku z trzydziestą rocznicą reform Leszka Balcerowicza, starali się rozprawić z błędnym postrzeganiem gospodarki Polski na tle innych krajów byłego RWPG. To, że Polska była wtedy najbiedniejszym krajem bloku wschodniego (znajdowała się gospodarczo np. za Ukrainą), było tylko i wyłącznie efektem polityki władz PRL-u. Po jakimś czasie udało się nam wyprzedzić takie kraje, jak Bułgaria, Rumunia, Chorwacja, Łotwa, a także zmniejszyć dystans do najbogatszego kraju ówczesnego bloku wschodniego – Republiki Czeskiej.
Eksperci FOR podkreślali także, że radykalne wprowadzanie reform gospodarczych w dłuższej perspektywie przysłużyło się polskiej gospodarce. Kraje, które nie zrobiły tego w odpowiedni sposób, na lata pogrążyły się w marazmie gospodarczym. Przykładem kraju, który nie jest godzien naśladowania, jest oczywiście Ukraina. Pomijając wojnę, państwo to w dużej mierze zmarnowało czas po transformacji ustrojowej. Powodem tego stanu rzeczy były decyzje ekonomiczne, które nie wtoczyły tego kraju na ścieżkę dynamicznego wzrostu gospodarczego.
Plan Balcerowicza nie wepchał Polski w długotrwały kryzys. Nieprawdą jest także to, że zagraniczne firmy kupowały na potęgę polskie przedsiębiorstwa
Sytuacja społeczna w Polsce po wprowadzeniu reform gospodarczych nie była dobra. Mieszkańcy Polski przechodzili trudne chwile związane z rosnącym bezrobociem i cenami. Jednak eksperci FOR przypominają, że ta sytuacja nie trwała długo, a Polska jako jeden z pierwszych krajów regionu weszła na ścieżkę wzrostu gospodarczego, a także była trendsetterem walki z inflacją. Polska i Czechy to kraje, które jako pierwsze osiągnęły poziom PKB sprzed 1989 roku.
Członkowie FOR przypomnieli także o głośnej wypowiedzi Mateusza Morawieckiego, który dołączył do chóru polityków, którzy wyolbrzymiają kwoty, jakie na inwestycjach w Polsce zarabiają zagraniczni inwestorzy. Członkowie Forum Obywatelskiego Rozwoju przypominali, że inwestorzy zagraniczni rzadko uczestniczyli w procesie prywatyzacyjnym. Zamiast tego, zdecydowanie częściej decydowali się na budowę biznesów w Polsce od podstaw (tzw. greenfieldy). Często także nabywali zakłady od firm prywatnych, a także decydowali się na rozwijanie już posiadanych przedsiębiorstw.
Zagraniczne koncerny nie drenują Polski z kapitału. Przemysł również doznał przeobrażeń, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka
Dochody z bezpośrednich inwestycji zagranicznych wynosiły w 2017 roku ok. 70 mld zł. Jeżeli jednak porównamy tę kwotę z wartością inwestycji (około 636 mld zł), okaże się, że stopa zwrotu wynosi 11 proc. Dodatkowo 55 proc. tej kwoty inwestorzy zagraniczni reinwestowali, a tylko część wypłacili sobie w postaci dywidendy.
Polski przemysł nie upadł, jak sugerują niektórzy krytycy reform gospodarczych z przełomu lat 80. i 90. Eksperci FOR przypominają, że w dużej mierze przeniósł się on na przedmieścia miast i nie jest tak widoczny, jak miało to miejsce w PRL-u, kiedy przemysł ciężki był częścią każdego większego miasta. To prawda, że w Polsce kapitał zagraniczny ma spore udziały w produkcji przemysłowej. W 2017 roku firmy kontrolowane przez kapitał zagraniczny wytworzyły 43,6% wartości dodanej w przetwórstwie przemysłowym. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że w tych firmach również pracują Polacy. Przedstawiciele FOR przypominali także, że większe niż w Polsce znaczenie kapitału zagranicznego w gospodarce cechuje rozwinięte gospodarki, taki jak brytyjska, szwedzka, belgijska, luksemburska czy irlandzka.
Nie oznacza to jednak, że transformacja ustrojowa nie miała skutków negatywnych. Jednym z największych problemów była sprawa pracowników tzw. PGR-ów
Państwowe gospodarstwa rolne to specyficzne zakłady, charakterystyczne dla gospodarki centralnie sterowanej w Polsce. Jednak po wprowadzeniu reform gospodarczych, PGR-y zaczęły masowo upadać, co skutkowało oczywiście zwalnianiem ich pracowników. PGR-y znajdowały się często w malutkich miejscowościach, gdzie nie było żadnego innego zakładu pracy, a jeżeli był, to był to często kolejny PGR. Przy ówczesnym braku mobilności pracowników (np. na skutek małej liczby samochodów), kiepskim stanie infrastruktury drogowej, mieszkańcy tych terenów często nie mieli możliwości znalezienia innej pracy.
Warto również pamiętać o tym, że na fali niezadowolenia z takiego przebiegu reform, zrodziła się partia Samoobrona, a karierę polityczną zaczął Andrzej Lepper. Lwią część z członków tej partii stanowili rolnicy, którzy wzięli kredyty, nie mogąc ich spłacić mi.n. na skutek niewielkiej dynamiki wzrostu cen płodów rolnych w Polsce, przy jednoczesnym wzroście kosztów produkcji rolnej.
Jako niezbyt udany pomysł z tego czasu możemy uznać także Program Powszechnej Prywatyzacji. Według ekspertów został on określony nawet jako „najdroższa porażka III RP”.
Prof. Antonii Dudek w wywiadzie dla kanału internetowego Bez Żartów w taki sposób wypowiadał się o konieczności przeprowadzanie reform w Polsce na przełomie 80. i 90. lat:
Ludzie w PGR-ach byli biedni, może coś dla nich można było zrobić. Problem w tym, że gdyby podtrzymano istnienie owych PGR-ów, a tego tak naprawdę ci ludzie chcieli, to w istocie rzeczy każda kolejna grupa zawodowa mówiłaby – nas też proszę ratować. W ten oto sposób cały program tranformacji gospodarczej uległby rozmiękczeniu, co skończyłoby się sytuacją podobną jak w Rosji, Ukrainie czy na Białorusi.
Prof. Antonii Dudek wspomina także o tym, że Polska związała się ze strukturami zachodu nie tylko politycznie, ale także gospodarczo. W tej sytuacji nie dało się „zjeść ciastka i mieć ciastko”. Radykalne kroki, które wiązały się z reformami gospodarczymi, były konieczne po to, aby polska gospodarka nie została zreformowana połowicznie, co miałoby fatalny wpływ na jej późniejszą kondycję.
Warto tutaj także wspomnieć o tym (o czym także wspomina Prof. Antonii Dudek w wywiadzie dla Bez Żartów), że Polska jest postrzegana w zagranicznych mediach jako wzór udanej transformacji ekonomicznej. Pomimo nieuniknionych kosztów społecznych, po 35 latach od ich wprowadzenia, bilans tych reform jest korzystny dla Polski, co widzimy we wskaźnikach ekonomicznych do dzisiaj (przykładem może być m.in. nieprzerwany do pandemii COVID-19 wzrost polskiego PKB).
Artykuł stanowi część cyklu „Wolność Gospodarcza„, prowadzonego na łamach Bezprawnika w ramach projektu komercyjnego realizowanego z Fundacją Wolności Gospodarczej. To założona w 2021 roku fundacja, której filarami jest liberalizm gospodarczy, nowoczesna edukacja, członkostwo Polski w Unii Europejskiej i państwo prawa. Więcej o działalności i bieżących wydarzeniach możecie przeczytać na łamach tej strony internetowej.