Urzędy kilku warszawskich dzielnic nie wydają już decyzji o warunkach zabudowy. Dlaczego? Bo na przeszkodzie stoi plan generalny Lotniska Chopina, który niejako nadpisuje miejskie koncepcje zabudowy na obszarze nieobjętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Zgadza się: rząd PiS aktualnym planem objął nie tylko lotnisko wraz z najbliższymi okolicami, ale także wspomniane dzielnice. Skutków łatwo się domyślić.
Miesiąc bez nowego zamieszania związanego z polskimi lotniskami to miesiąc stracony
Wydawać by się mogło, że lotniska w Polsce są jakieś przeklęte. Od miesięcy możemy obserwować huśtawkę nastrojów społecznych i klimatu politycznego w sprawie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Lotniska w Radomiu trzeba oddać, że po wielu latach perypetii jednak korzystają z niego pasażerowie. Od problemów wywołanych przez CPK nie są wolne stołeczne pory lotnicze, które ma zastąpić ulokowany pomiędzy Warszawą a Łodzią moloch. Według pierwotnych założeń poprzedniego rządu miałoby to się skończyć na przykład likwidacją Okęcia.
Okazuje się, że teraz przekształcenia związane z Lotniskiem Chopina mogą zagrozić rozwojowi kilku warszawskich dzielnic. Jak podaje Gazeta Wyborcza, tamtejsze urzędy przestały wydawać decyzje o warunkach zabudowy. Mowa o dokumencie absolutnie niezbędnym, żeby uzyskać pozwolenie na budowie. Wydaje się je w przypadku tych obszarów, dla których nie uchwalono miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. W przypadku Warszawy będzie to ok. 56 proc. powierzchni miasta.
Co ma z tym wspólnego lotnisko? Okazuje się, że obszary tych konkretnych dzielnic objął inny plan, plan generalny Lotniska Chopina. Strona internetowa CPK dość dobrze wyjaśnia, czym taki dokument jest. Mowa o strategicznym dokumencie określającym koncepcję rozwoju lotniska w perspektywie minimum 20 lat. Zawiera między innymi program wykorzystania danego obiektu, prognozy ruchu lotniczego oraz zagospodarowania terenu. Ten element jest szczególnie istotny, bo plan generalny lotniska przy okazji zabezpiecza teren, także wokół lotniska. Czytaj: narzuca różnego rodzaju ograniczenia.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to problem dzielnic Warszawy, że nie uchwaliły miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Takiego stanowiska jak najbardziej można bronić. W tym jednak przypadku warto zwrócić uwagę na bardzo osobliwe posunięcia rządu PiS w sprawie tego konkretnego planu generalnego.
Istnieje przepis sugerujący dopuszczalność wydawania „wuzetek” na obszarach położonych nawet obok lotniska
Obowiązujący dokument uchwalono 5 lipca 2023 r. To już właściwie ostatnie podrygi rządu Mateusza Morawieckiego przed wyborami parlamentarnymi z 15 października. W swojej poprzedniej wersji plan generalny Lotniska Chopina był dość typowy pod względem obszarów, których dotyczył. Ot, było to samo lotnisko oraz tereny bezpośrednio do niego przylegające. Obecna wersja zawiera maksymalny zasięg planu generalnego obejmujący obszar na trasie startu samolotów i podejścia do lądowania.
To w gruncie rzeczy ogromny „cukierek” albo „trupia czaszka” na mapie Warszawy. Osobliwy kształt obejmuje nawet 1/4 miasta i zarazem 13 gmin. Na liście mamy część Bielan i Wilanowa, połowę Bemowa, Woli i Mokotowa, prawie cały Ursynów i Włochy. Warto wspomnieć, że cały ten obszar stanowi w myśl dokumentu jego integralną część. Urzędnicy poszczególnych dzielnic przekonują, że odmowa wydawania popularnych „wuzetek” to wynik zakazu nałożonego przez stołeczny ratusz. Ten z kolei powołuje się na prawo lotnicze. Rzeczywiście w art. 55 ust. 9 tej ustawy znajdziemy stosowny nakaz:
Dla terenów objętych planem generalnym sporządzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – zgodnego z zatwierdzonym planem generalnym – jest obowiązkowe, z uwzględnieniem przepisów dotyczących terenów zamkniętych. Jeżeli teren zamknięty objęty planem generalnym utraci status terenu zamkniętego, sporządzenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego – zgodnego z zatwierdzonym planem generalnym dla tego terenu jest obowiązkowe.
Teoretycznie jednak istnieje przepis, który podpowiada, co należy zrobić w przypadku, gdy w obszarze objętym planem generalnym lotniska trzeba wydać decyzję o warunkach zabudowy. Mowa o art. Art. 877 prawa lotniczego. Co do zasady taką decyzję należy uzgodnić z Prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Nie jest to może najbardziej wydajny sposób załatwiania sprawy, ale trudno byłoby twierdzić, że nie da się nic zrobić do momentu uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Plan generalny Lotniska Chopina to twór rządu PiS, a obecne zamieszanie nie ma nic wspólnego z awanturą o CPK
Jak się łatwo domyślić, politycy i politykierzy wiążą problem z „wuzetkami” i planem generalnym Lotniska Chopina z awanturą o CPK. Zdaniem zwolenników obecnej władzy i entuzjastów budowy portu, decyzja warszawskiego ratusza służyć ma zatopieniu projektu. Dlaczego? Rzekomo chodzi o plan dalszej rozbudowy Okęcia i Modlina, których ruch lotniczy miało przejąć CPK. Skoro zaś zniknąłby główny argument za budową nowego portu, to inwestycja straciłaby rację bytu.
Brzmi mało przekonująco, bo przecież cały czas mamy do czynienia z planem generalnym uchwalonym jeszcze przez poprzednią władzę. Centralny Port Komunikacyjny do dzisiaj stanowi flagową inwestycję Prawa i Sprawiedliwości. O wiele prostszym wytłumaczeniem jest zwyczajne legislacyjne partactwo, jakże typowe dla ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy.
Niezależnie od faktycznej genezy problemu, jej skutki mogą być opłakane. Wstrzymanie decyzji o warunkach zabudowy uniemożliwi przeprowadzanie inwestycji budowlanych w dużej części Warszawy. To z kolei oznacza, że tereny położone poza problematycznym obszarem automatycznie stają się bardziej atrakcyjne dla inwestorów. Czytaj: droższe, podobnie jak nowe mieszkania budowane w stolicy. Spadek podaży w przyszłości może oznaczać nadspodziewanie szybki wzrost cen nieruchomości. Pozostaje mieć nadzieję, że kryzys uda się zażegnać szybko i możliwie bezboleśnie.