REKLAMA
  1. Home -
  2. Transport -
  3. Plusy bycia studentem? Tanie przejazdy koleją. Nie wyobrażam sobie, że to kiedyś się skończy
Plusy bycia studentem? Tanie przejazdy koleją. Nie wyobrażam sobie, że to kiedyś się skończy

Nie będzie to (już) wywód zamkniętego w bańce studenta, który myśli, że wszyscy mają tak tanio jak on. Tak się składa, że chciałbym z niej korzystać nawet po studiach. Obecne warunki jednak temu nie sprzyjają.

Jakub Bilski15.07.2025 9:04
Transport

Wbrew pozorom, lubię jeździć pociągiem

Tak, to ja napisałem tekst jednoznacznie krytykujący pomysł pociągu z Polski do Chorwacji. Nadal tego się trzymam. Nie będę się więcej rozwodzić – samolotem da się taniej, szybciej, wygodniej. Być może nie zwróciłbym uwagi na relację Warszawa-Rijeka, gdyby nie fakt, jak wiele jest do zrobienia w temacie kolei w samej Polsce.

Modernizacja istniejącej i budowa nowej infrastruktury? Chętnie przyjmę. Nadal możemy znaleźć miejscowości z dziesiątkami tysięcy mieszkańców, które są odcięte od kolei. Owszem, przyszłość wszystkiego, co nie jest miastem wojewódzkim, rysuje się w nie najlepszych barwach. Wiadomo – demografia. Czy pomimo tego tak powinno być? Według mnie to dodatkowe przyspieszanie tego trendu. Wykluczenie transportowe nie jest jednak sztucznym problemem wykreowanym przez lewicowe środowiska.

REKLAMA

Najczęściej jeżdżę pociągiem między miastem, gdzie studiuję, a miastem rodzinnym. Dla zobrazowania tego, jak wygodne połączenie to jest: jadąc Intercity dojadę tam tak samo szybko, jak tramwajem na uczelnię, a zapłacę tyle, ile za 3 jednorazowe bilety na komunikację miejską. Co śmieszniejsze – drożej wychodzą mnie przewozy tzw. „regio”.

Można to skwitować bardzo prosto – tak można podróżować. Na dłuższe dystanse jest również całkiem nieźle. Poznań-Warszawa ok. 30 zł, Poznań-Wrocław 20-kilka zł, to samo Gdańsk. A to wszystko dzięki zniżce studenckiej  51%. No tak, ale kiedyś te 26 lat się skończy, prawda?

REKLAMA

Wyjazd rodzinny pociągiem? Tak średnio bym powiedział

Nie chciałbym, żeby ten tekst sprowadził się do quasi-lamentu, że człowiek się starzeje i za chwilę straci wszystkie zniżki. Bądźmy poważni. Tu po prostu chodzi bardziej o samą kolej, która mogłaby cieszyć się jeszcze większą popularnością. Tak, już teraz wiele składów jest wypełnionych po brzegi, ale co stoi na przeszkodzie, aby przyciągnąć jeszcze więcej ludzi.

I tutaj zderzamy się z rzeczywistością, bo gdy stracisz zniżki, weźmiesz dzieci, to już tak tanio nie jest. Weźmy pod lupę poniższy przykład – przejazd z Rzeszowa do Tarnowa. Pociąg i zbiorkom dla ojca i córki to wydatek przynajmniej 100 zł. Przejazd samochodem wyszedł taniej.

REKLAMA
Rozwiń

Autor wpisu co prawda przyznał, że kupując bilet wcześniej, zapłaciłby mniej. To jednak nie rozwiązuje problemu. Nie będzie tajemnicą, że pociąg, mówiąc kolokwialnie, pod drzwi nas nie podwiezie. To nadal nie przekonuje do podróżowania pociągiem – w szczególności większą grupą, a tym bardziej z dziećmi. Jeśli taniej wychodzi samochód, który pojedziemy krócej, a do tego „od drzwi do drzwi”, to nie dziwmy się, że jest jak jest.

I na co te wszystkie statystyki związane z dwutlenkiem węgla drukowane na biletach PKP Intercity? Wiadomo, ładnie to wszystko wygląda, ale później trzeba zmierzyć się z rzeczywistością. W końcu transport zbiorowy to istotny element „zielonej polityki”. Nie będę odkrywcą, ale ludzie będą raczej skłonni zapłacić mniej za coś wygodniejszego, aniżeli więcej za coś mniej wygodnego.

REKLAMA

To jak uatrakcyjnić kolej?

Hmmm, odpowiedź nie jest wbrew pozorom taka prosta. Dobrze wiemy, że wszystko kosztuje. Infrastruktura, pracownicy – można wymieniać bardzo długo. Zadania nie ułatwia również fakt, jak wszystko w ostatnich latach podrożało, w tym właśnie bilety kolejowe.

To może większe dofinansowanie kolei z budżetu państwa? Przy obecnej kondycji budżetu, dość kontrowersyjna teza. Zresztą, osobiście nie jestem fanem rozwiązań typu „dorzućmy pieniędzy”. Wspaniale, znaleźliśmy trochę pieniędzy podatników, i co dalej? To ma zahamować ewentualne wzrosty cen, czy co? Tu potrzeba konkretnych rozwiązań, które uniemożliwią wydanie pieniędzy na głupoty. Największy sens miałoby stworzenie ogólnego biletu na wzór Niemiec – obecnie za 58 euro miesięcznie kupimy wejściówkę do wszystkich środków transportu publicznego, nie tylko pociągów.

Od pewnego czasu mówi się o otwarciu polskiego rynku na zagranicznych przewoźników. Możecie mi zarzucać, że chcę doprowadzić do upadku lub co najmniej zadyszki PKP. Nie wiem, jak to będzie. Wiem jedno – konkurencja wpływa pozytywnie. Przynajmniej na konsumenta.

System dynamicznych cen – dobrze, że jest. Tutaj nie zmieniałbym nic. Może jedynie bardziej uświadamiałbym ludzi o jego istnieniu. Na pewno więcej ludzi skusiłoby się na przejazd koleją, gdyby wiedzieli, kiedy można dostać tańsze bilety. A może wprowadzić nowe i podwyższyć ustawowe zniżki?

Wierzę, że istnieją sposoby na to, aby sprawić, by kolej nie musiała być atrakcyjna wyłącznie dla studentów lub podróżujących służbowo. Który z nich jest najłatwiejszy do realizacji? Niestety, ale paradoksalnie czasami mam myśli, że najlepiej by było, gdyby rządzący nie zabierali się mimo wszystko za nic.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi