Wybawieniem z koszmaru światowej pandemii mają być szczepienia. Chociaż producenci przynajmniej dwóch szczepionek zapowiadają skuteczność w co najmniej w 90% przypadków, Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa. A przynajmniej ok. 37% z nich. Dlaczego? Nie chodzi bynajmniej tylko o pandemicznych denialistów i zwolenników teorii spiskowych.
Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa – jednak ich motywacja jest dużo bardziej skomplikowana niż się wydaje
Nasz rząd przewiduje, że po „100 dniach solidarności” i restrykcji w końcu prawdopodobnie przyjdzie wybawienie. Szczepionka na koronawirusa Pfizera nie jest w końcu jedyna. W odwodzie mamy jeszcze produkt firmy Moderna czy rosyjski Sputnik V. Producenci każdorazowo przekonują, że ich szczepionki mają skuteczność rzędu przynajmniej 90%. Państwa już zaczęły czynić przygotowania do pozyskania poszczególnych środków na potrzeby swoich obywateli.
A jednak bardzo często Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa. Mowa nawet o 37% mieszkańców naszego kraju. Łatwo jest uznać takie dane za alarmujące, czy załamywać ręce nad zdrowym rozsądkiem współobywateli. Nie każdy jednak próbuje wniknąć w motywację osób niechętnych szczepieniu mającym chronić przed Covid-19. Ta nie zawsze zresztą będzie taka prosta, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.
Oczywiście pierwszą grupą osób, która przychodzi do głowy na hasło „Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa” są antyszczepionkowcy i pandemiczni denialiści. Dla tych osób szczepienia same w sobie są podejrzane, nie działają, mogą prowadzić do groźnych powikłań. Dlaczego ta na koronawirusa miałaby być inna?
Oczywiście, wśród osób niechętnych szczepieniom będą także antyszczepionkowcy i antycovidianie
Bardzo często w tej grupie pojawiają się teorie spiskowe. Pandemia miałaby być jedynie ściemą organizowaną przez rządy żeby lepiej zacieśnić kontrolę nad populacją. Niektórzy uważają, że światowy spisek chce przy okazji szczepień wszczepiać ludziom chipy pod skórę. Inni, że chodzi tak naprawdę o depopulację ludzkości – w imię absurdalnego założenia że grozi nam przeludnienie planety.
Można by potraktować antyszczepionkowców jako element folkloru typowego dla społeczeństw zachodu. Problem w tym, że środowiska te dysponują reprezentacją w Sejmie – w postaci polityków Konfederacji. Poseł Grzegorz Braun w końcu co rusz próbuje reklamować z sejmowej mównicy książkę „Fałszywa pandemia”. Do tego dochodzą rozmaitej maści celebryci i internet znacząco ułatwiający z docieraniem z takimi poglądami do innych.
„Współplemieńców”, którzy zachorowali i ostrzegają przed bagatelizowaniem epidemii antyszczepionkowcy i antycovidianie zwykli traktować wręcz jako zdrajców. Relacje z całego świata mówią o osobach gotowych nawet na łożu śmierci do samego końca zaprzeczać istnieniu Covid-19 i epidemii.
Tak się niestety kończy traktowanie przez państwa szarlatanerii na równi z medycyną. Zaczyna się akceptacja homeopatii i tradycyjnej chińskiej medycyny jako czegoś równorzędnego naukom medycznym, zaś kończy się teoriami spiskowymi. Efekt jest do pewnego stopnia podobny do próby przekonania wszystkich, że disco polo stanowi perłę w koronie polskiej kultury. Nie oznacza to bynajmniej, że wszyscy niechętni szczepieniom Polacy nie wierzą w szczepionki czy wietrzą jakiś pandemiczny spisek.
Podejrzliwość niektórych Polaków budzi rekordowe tempo prac nad tymi konkretnymi szczepionkami
Podobną, choć mimo wszystko osobną kategorię osób niechętnych szczepieniom są ideowi przeciwnicy przymusu szczepień jako takiego. Kategorycznie sprzeciwiają się nie szczepionkom na koronawirusa a możliwości państwowej opresji. W ich przypadku sprawa wygląda dość paradoksalnie. Niektóre osoby deklarują bowiem, że na przymusowe szczepienie trzeba by je doprowadzać siłą. Jeżeli zaś to byłoby dobrowolne, to może nawet i się zaszczepią.
Bardzo rozpowszechnionym powodem, przez który Polacy nie chcą szczepić się na koronawirusa, jest tempo z jakim opracowano szczepionkę. Upłynął w końcu zaledwie rok, a tu już mamy nie jedną, a trzy szczepionki. Co to może oznaczać? Że koncerny farmaceutyczne przygotowały produkt, którego nie było kiedy należycie przetestować. To oznacza, że potencjalnie może być niebezpieczny dla zdrowia – a więc lepiej nie ryzykować.
Warto jednak zauważyć, że prace nad działającą i bezpieczną szczepionką na koronawirusa stanowią teraz priorytet dla praktycznie całej planety. To oznacza nie tylko adekwatne wydatki na prowadzenie badań, co zresztą dodatkowo przyspiesza prace. Rządy są zainteresowane luzowaniem barier natury biurokratycznej. Z kolei sami naukowcy pracujący nad szczepionkami są z całą pewnością zaangażowani wcale nie mniej niż pracownicy CD Project Red w ciągu ostatnich miesięcy poprzedzających wydanie gry Cyberpunk 2077.
Trzeba także pamiętać, że testy wprowadzonych do obiegu leków i szczepionek nie są formalnością, którą można sobie odpuścić. Wszystkim zainteresowanym stronom w końcu zależy na bezpieczeństwie ludności przyjmującej szczepionkę. Co więcej, same testy właściwie nie kończą się nigdy wraz z wprowadzeniem szczepionki na rynek.
Z polskiego punktu widzenia powinniśmy brać pod uwagę, że wbrew zapowiedziom rządu, masowe szczepienia nie są w Polsce czymś możliwym już niebawem. Pierwsi najprawdopodobniej i tak będą Amerykanie. Rząd zaszczepi Polaków ale stopniowo i bez przymusu, przynajmniej w pierwszym etapie. W zasadzie nie powinno nas dziwić, że niektórzy woleliby poczekać aż będzie pewność, że pierwszym ochotnikom nic się złego nie stało.
Niektórzy nie mają nic do szczepionki jako takiej – ale naprawdę woleliby żeby przetestował ją najpierw ktoś inny
Kolejny powód przez który Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa jest dość podobny do poprzedniego. Pomimo zapowiedzi firm farmaceutycznych, nie wiemy jak dokładnie będzie się kształtować realna skuteczność szczepionek. Ani nawet jak będzie wyglądać spodziewana kuracja. W tym momencie wiele wskazuje, że po jednej dawce trzeba będzie przyjąć przynajmniej jedną następną.
Nie wiadomo również jak długo będzie się utrzymywać odporność na koronawirusa po zaszczepieniu. Choć trzeba przyznać, że w akcji szczepień chodzi nawet nie tyle co indywidualną odporność każdego obywatela, co uzyskanie odporności populacyjnej i ułatwienie sobie zduszenia epidemii. W dalszej kolejności kluczowe jest zabezpieczenie osób będących w grupie podwyższonego ryzyka – zwłaszcza medyków i pozostałych pracowników ochrony zdrowia.
W każdym razie, wiele osób obawia się, że szczepionka na dłuższą metę nic nie da i trzeba będzie szczepić się cyklicznie – jak na grypę. Jak wiadomo, Polacy nie są także zbytnimi entuzjastami takich cyklicznych szczepień. Nie chodzi nawet o samą szczepionkę i związane z nią kłucie igłą, co z koniecznością zakupienia szczepionki z własnych pieniędzy. Warto wspomnieć, że niechęć do szczepień na grypę deklarował chociażby prezydent Andrzej Duda.
Wreszcie: są osoby, które nie mają żadnego problemu ze szczepionką samą w sobie. Nie przeszkadza im także perspektywa jakiegoś wiążącego nakazu ze strony państwa by się zaszczepić. To co spędza im sen z powiek, to absolutny brak zaufania względem tego konkretnego rządu.
Takie osoby nie wierzą, że nasz rząd będzie w stanie zamówić szczepionkę i rozdysponować ją w społeczeństwie bez jakiejś katastrofy. Nie jest to pogląd całkiem nieuzasadniony. Bynajmniej nie chodzi tylko o niesławne wybory kopertowe czy nawet całokształt polityki naszego państwa. Warto wspomnieć o tym, że polskie władze może i chciałyby szybkich szczepień, ale nic nie wskazuje na to, żeby już teraz szykowały się do pozyskania całej niezbędnej infrastruktury do transportu i przechowywania szczepionki. A jeśli nawet – pamiętamy wszyscy kłopoty z respiratorami.
Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa, więc dobrze byłoby spróbować zdobyć ich zaufanie
Jak widać, odpowiedź na pytanie dlaczego Polacy nie chcą się szczepić na koronawirusa jest dość złożona. Żeby faktycznie móc w ten sposób usprawnić walkę z epidemią Covid-19, polskie władze czeka dużo pracy. Trzeba w końcu przekonać społeczeństwo, że zakupiona w przyszłości szczepionka będzie bezpieczna i na tyle skuteczna, że warto podjąć wysiłek i mimo wszystko niezerowe ryzyko.
Są oczywiście przesłanki ułatwiające sprawę. Każde społeczeństwo ma mniej lub bardziej dosyć obostrzeń wiążących się z pandemią i chciałoby powrotu do stylu życia sprzed epidemii koronawirusa. Polacy nie są tu wyjątkiem. Dlatego przekonanie naszych rodaków że szczepienia są ważnym elementem planu powrotu do normalności mogłoby być rozsądnym krokiem do przodu.
Niestety, nie da się tego zrobić operując głównie patosem i obietnicami bez pokrycia. Nie wystarczy nazwać programu szczepień „narodowym” by zmienić w ten sposób nastawienie dużej części społeczeństwa. Lepiej pomyśleć o tym jak przekonać obywateli zanim szczepionka na koronawirusa w Polsce stanie się faktem.