Szczepionka na koronawirusa to temat, który pojawił się w zasadzie tuż po wybuchu epidemii. Mimo że została opracowana i niedługo pierwsze kraje będą z niej korzystać, to nie ma to żadnego znaczenia. Mamy tylu przeciwników szczepień w narodzie, że koronawirus za szybko nie zniknie.
Szczepionka na koronawirusa w Polsce
Polska Agencja Prasowa informowała wczoraj, że Polska stała się jednym z państw UE, które przyłączyły się do grupy tych, do których trafi szczepionka na koronawirusa SARS-CoV-2. Została ona już niezależnie opracowana przez kilka krajów, natomiast w tym aspekcie formalnym, tj. spełniającym kryteria wprowadzenia medykamentu do szerokiego grona odbiorców, dostępna jeszcze nie jest – musimy zatem poczekać.
Szacuje się, że pierwsi Polacy – pracownicy służby zdrowia i osoby starsze – będą się mogli zaszczepić już w styczniu. To bardzo optymistyczne założenie, bowiem szczepionka stanowi niezbędny krok do pokonania epidemii koronawirusa, nie tylko w Polsce.
Premier Mateusz Morawiecki ponadto podkreślił na konferencji prasowej:
Nie będziemy stosować szczepienia obowiązkowego w tym sensie, że jeżeli ktoś sobie nie będzie życzył, to szczepionki na siłę nikt nie będzie aplikował
Warto przy okazji przypomnieć, że rzekomo wprowadzony przymus szczepień pod przykrywką wyroku TK w sprawie aborcji z przyczyn patoembriologicznych to fake news. Można je było podawać w pewnych wypadkach choćby siłą znacznie wcześniej. Żadna istotna zmiana w prawie w tym zakresie się nie pojawiła.
Szczepionka będzie, ale to nic nie znaczy
Podsumowując zatem wstęp – Polacy otrzymają szczepionkę, ona sama może pojawić się na przestrzeni kilku miesięcy, a także nie będzie obowiązkowa. Co to znaczy? No właśnie, nic. To tak, jakby jej mogło w ogóle nie być. Super Express zlecił Instytutowi Badań Pollster w 27-18.10.2020 r. badanie na próbie 1022 dorosłych Polaków.
Na pytanie, czy „zamierza się Pan/Pani zaszczepić na koronawirusa” odpowiedzi prezentują się jak poniżej
- zdecydowanie tak – 20%
- raczej tak – 18%
- nie wiem – 15%
- zdecydowanie nie – 28%
- raczej nie – 19%
Aż 47% Polaków nie zamierza szczepić się na SARS-CoV-2. Niektórzy zapewne stwierdzą, że co to zmienia, skoro część się zaszczepi i będzie miała „spokój”. Niestety, w szczepieniach nie do końca o to chodzi. Do pozbycia się SARS-CoV-2 istotne jest zachowanie wysokiego poziomu wyszczepialności społeczeństwa.
Przyjmuje się – w stosunku do niektórych chorób – że jest to ok. 95%. Wątpię, że zaszczepi się choćby połowa populacji. Społeczny sens szczepień zmierzający do pozbycia się wirusa traci więc sens. Nie do końca jest to jednak dowód społecznej niewiedzy.
Czy jesteśmy antyszczepionkowcami?
Zapytałem kilkoro znajomych o to, czy zaszczepiliby się i większość odpowiedziała, że w sumie, to chyba nie. Pewne obawy wynikają również z tego, że prace nad szczepionką są prowadzone pospiesznie i stanowią raczej wyścig z czasem.
Czy ja bym się zaszczepił? Na tę chwilę… również nie. Musiałbym najpierw wiedzieć, że wyprodukowane rozwiązanie będzie wolne od zagrożeń, a także jak najbardziej skuteczne. Obawiam się jednak, że duża część Polaków nie myśli w taki sposób, apriorycznie odrzuca możliwość zaszczepienia się zakładając jednocześnie, że „szczepionka i tak będzie szkodliwa, więc co za różnica czy Covid, czy ona”.
Prof. Kazimierz Kik w rozmowie Super Expressem wskazuje, że niechęć do szczepionki wynika z kilku czynników, w tym z niedużej wiedzy medycznej Polaków. Wpływ na ten stan rzeczy ma też ogólna nagonka na szczepienia (oparta co do swojej istoty na manipulacjach), a także nieświadomość zagrożeń, które płyną z szalejącej epidemii koronawirusa.
Jeżeli szczepionka będzie bezpieczna – naprawdę bezpieczna – skorzystajmy z niej. Jedynie działając wspólnie będziemy w stanie zwalczyć epidemię.