Powszechna mobilizacja zarządzona przez reżim Putina pokazała, że Rosjanie jednak niekoniecznie garną się do umierania z symbolem litery „Z” na piersi. Jakieś ćwierć miliona z nich uciekło ze swojego kraju. Czy przyjmiemy ich jako uchodźców? Okazuje się, że Polska nie chce Rosjan nawet jako pracowników. Odetnie im uproszczony dostęp do swojego rynku pracy.
Nasze władze aktywnie starają się zamknąć granicę przed Rosjanami uciekającymi przed mobilizacją
Dziesiątki tysięcy Rosjan uciekają z kraju przed „częściową mobilizacją„. Niektóre szacunki mówią nawet o ćwierci miliona uciekinierów szukających szczęścia w Kazachstanie, Gruzji, Armenii i państwach zachodnich. Taki stan rzeczy powoduje poważny dylemat dla naszej części świata.
Z jednej strony Rosjanie poza granicami swojego państwa nie wezmą udziału w zbójeckiej napaści na Ukrainę. Z drugiej zaś mowa o osobach, dla których często jedynym problemem jest to, że one same mogą wylądować na froncie. Do tego dochodzą kwestie czysto praktyczne. Ukraińscy uchodźcy mogą się obawiać młodych Rosjan, którzy jeszcze do niedawna paradowali z literą „Z” i wychwalali pod niebiosa reżim Putina. Rosyjskie tajne służby mogą też w ten sposób przemycać na zachód dodatkowych szpiegów i sabotażystów.
Nasze władze przekonują, że mają w tej sprawie przemyślane stanowisko. Polska nie chce Rosjan w swoich granicach. Nie wprowadzono co prawda całkowitego zakazu wjazdu, ale ograniczenia są dość znaczące. Wyjątki dotyczą przede wszystkim dysydentów, przypadków humanitarnych, członków rodzin czy posiadaczy zezwoleń na pobyt. Do tego dochodzą dyplomaci oraz szeroko rozumiany transport i tranzyt. Podobnie postępuje Estonia, Litwa i Łotwa a do wprowadzenia restrykcji przymierza się Finlandia.
Teraz zaś Polska zamierza wprowadzić dodatkowe ograniczenia i zamknąć Rosjanom uproszczony dostęp do naszego rynku pracy. Stosowne rozporządzenie ma zostać uchwalone już w październiku.
Oficjalnie Polska nie chce Rosjan na swoim terytorium przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa
Prace nad rozporządzeniem prowadzi resort rodziny. Uzasadnienie do projektu wyraźnie wskazuje na powody, dla których Polska nie chce Rosjan na swoim rynku pracy. Chodzić ma przede wszystkim o względy bezpieczeństwa.
Działania zbrojne Rosji w Ukrainie zwiększają obawy przed rosyjskim atakiem hybrydowym na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Wprowadzone zostały przez MSWIA ograniczenia w zakresie przekraczania granicy RP przez obywateli Rosji. W związku z tym należy znieść ułatwienia w zakresie dostępu obywateli Rosji do polskiego rynku pracy
Obecnie, poza Rosjanami, z uproszczonego dostępu do polskiego rynku pracy korzystają obywatele Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii oraz Ukrainy. Czym jednak jest ten uproszczony dostęp? Chodzi o możliwość podjęcia pracy na terytorium naszego państwa bez konieczności uprzedniego uzyskania zezwolenia. W takim wypadku wystarczy oświadczenie pracodawcy o chęci zatrudnienia danego obcokrajowca. Uprawnia ono do pracy przez 6 miesięcy w ciągu kolejnych 12 miesięcy. Po przepracowaniu 3 miesięcy cudzoziemiec może uzyskać zezwolenie na pracę u swojego aktualnego pracodawcy bez przeprowadzenia tzw. testu rynku pracy.
Na koniec pierwszego półrocza 2022 r. z możliwości pracy w Polsce na podstawie oświadczenia pracodawcy korzystało ok. 13 tysięcy obywateli Federacji Rosyjskiej.