Repolonizacja Lidla? Może się wydawać to absurdalne, ale z takim postulatem wystąpił właśnie wicepremier Gliński. Żarcik? Może. Ale kto wie, może już w zaciszach gabinetów na nowogrodzkiej powstają jakieś szalone plany „zpolonizowania” wielkiej niemieckiej sieci.
Polski Lidl? Jasne, brzmi to jak kiepski żart. Ale wypowiedział się o tym właśnie nikt inny, jak wicepremier polskiego rządu, Piotr Gliński. Otóż wpływowy polityk rozmawiał ze słynącym z różnego rodzaju zaczepek dziennikarzem RMF Robertem Mazurkiem. Rozmowa dotyczyła reparacji wojennych, ale w pewnym momencie dziennikarz sprowokował wicepremiera pytaniem, czy nie warto znacjonalizować Lidla. Co na to Gliński?
Oczywiście, że by się przydało, żeby Lidl był polski – wypalił polityk.
Polski Lidl? Nie wiemy przecież co siedzi w głowie ministrów i prezesów…
Można by uznać wypowiedź wicepremiera za żarcik (śmieszny, prawda?). Ale on kontynuował. – Konsekwencją drugiej wojny światowej jest na przykład ta sytuacja, że kapitału niemieckiego jest – choć bardzo dobrze, że jest – trochę za dużo – mówił. I potem; – Pan sobie wyobraża, żeby w takiej ilości, w takim zakresie, polski kapitał był w Niemczech – pytał retorycznie dziennikarza.
Repolonizowanie (czy w tym przypadku – polonizowanie) wszystkiego co się da, to przy tym żadna nowość, a raczej stały motyw rządów PiS. Politykom prawicy udało się na przykład przywrócić w polskie ręce bank Pekao S.A., choć w dużej mierze dlatego, że Włosi z UniCredit chcieli po prostu wyjść z naszego rynku. Gorzej idzie natomiast rządowi repolonizowanie mediów, choć to jedna z obietnic PiS z kampanii wyborczej.
Zdaniem polityków, ale i wielu wyborców, w naszej przestrzeni medialnej dominuje niemiecki przekaz. Niektórzy wręcz sugerują, że to Angela Merkel przygotowuje „przekazy dnia”, które potem trafiają do naczelnych polskich mediów. Gdyby się temu jednak bliżej przyjrzeć, to Niemcy nie rządzą ani żadną dużą telewizją, ani żadną dużą, poważną gazetą. Ok, Ringier Axel Springer ma w swoim portfolio „Fakt”, Onet czy „Newsweek”, ale to obecnie koncern bardziej szwajcarski niż niemiecki. Bardziej jest więc prawdopodobne jest to, że to niejaki Alain Berset, czyli prezydent Szwajcarii, co poranek kombinuje, jak tu pomanipulować Polakami, by obrzydzić im rząd PiS. Co ciekawe, wśród głównych mediów, chyba najbardziej „niemieckie” jest właśnie radio RMF (własność wydawnictwa Bauer), do którego poszedł Gliński by ponarzekać na zalew niemieckiego kapitału.
Polski Lidl. Czy to w ogóle realne?
Można by oczywiście uznać, że to kolejna wypowiedź polityka, która trochę ma rozśmieszyć kogo trzeba i przestraszyć kogo trzeba. Ale czy to w ogóle realne? Znacjonalizowanie firm z obcym kapitałem oczywiście się na świecie zdarza, choć plasowałoby to nas na politycznej mapie świata gdzieś w okolicach Wenezueli. Można by to uznać za political fiction, gdyby nie te wszystkie szalone projekty (np. ustawa o IPN), które w jedną noc były przepychane przez wszystkie izby parlamentu.
Polski Lidl dzisiaj może być więc samozwańczym bon motem, ale kto wie, może niebawem przekuje się w realny polityczny pomysł. Ciekawe jednak, że Glińskiemu tak bardzo nie podobają się Niemcy z Lidla, ale nie widzi problemu w tym, że to Portugalczycy tak naprawdę rządzą naszym rynkiem dyskontów.
Fot. Torsten Behrens/Flickr/CC BY 2.0