Strategię walki z koronawirusem opracowuje i wdraża rząd Prawa i Sprawiedliwości. To nie znaczy, że swojego wkładu nie może wnieść także opozycja. Pomysły Lewicy na walkę z epidemią są dość ciekawe. Zwłaszcza dodatkowe wolne na uczniach i koncepcja zatrudnienia pracowników call center przez sanepid.
Pomysły Lewicy na walkę z koronawirusem to właściwie pierwszy konstruktywny głos opozycji w tej sprawie od dawna
Rząd Zjednoczonej prawicy realizuje swoją strategię warki z koronawirusem. Sprowadza się do wprowadzenia nowych obostrzeń na terenie Polski. Niektóre z nich są tyleż rozsądne co spóźnione, jak chociażby zakaz wesel w czerwonej strefie czy ograniczenie nauczania stacjonarnego w szkołach. Sensowność innych można by śmiało zakwestionować. Tu najlepszym przykładem mogą być zamknięte siłownie.
W tym samym czasie głos opozycji jest raczej słabo słyszany, pomijając parlamentarną reprezentację antymaseczkowców i zwolenników teorii spiskowych w postaci Konfederacji. Koalicja Obywatelska zajmuje się sobą a Polskie Stronnictwo Ludowe skupia się raczej na „Piątce dla zwierząt”. Dlatego cieszy, że w końcu pojawiły się pomysły Lewicy na walkę z epidemią. Trzeba przyznać, że te są dość ciekawe. Na tyle by przynajmniej się zastanowić nad ich realną wartością.
Niektóre pomysły Lewicy na walkę z koronawirusem wydają się nawet całkiem rozsądne
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, na poniedziałkowej konferencji prasowej posłowie Lewicy przedstawili cztery konkretne propozycje. Pierwsza to dwa tygodnie zawieszenia nauki w szkołach podstawowych. Mowa o dniach całkowicie wolnych od lekcji, nie przejściu na edukację zdalną.
Celem takiego manewru miałoby być oczywiście ograniczenie rozprzestrzeniania wirusa w szkołach w dość kluczowym momencie, w jakim się teraz znajdujemy. Jednocześnie przed te dwa tygodnie rodzice, nauczyciele i sami uczniowie mogliby się przygotować do płynnego przejścia do modelu nauczania zdalnego. Rodzice w trakcie tych nowych „koronaferii” mieliby otrzymać pełne wsparcie jeśli chodzi o urlopy opiekuńcze.
Zdaniem posłów Lewicy, właściwy czas na przygotowania w postaci wakacji został przez szkoły przespany. Nie z ich winy. Tą parlamentarzyści obarczają rząd skupiony najpierw na kampanii wyborczej a potem na spektaklu w postaci rekonstrukcji rządu. Od siebie możemy dodać, że masowy powrót do szkoły nosi wszelkie znamiona decyzji czysto politycznej mającej podtrzymać iluzję normalności zaraz po wyborach. Jej skutki wydają się opłakane i co gorsza łatwe do przewidzenia jeszcze na długo przed pierwszym września.
Outsourcing podstawowych czynności przez sanepid? To całkiem dobry pomysły!
Pomysły Lewicy na walkę z koronawirusem to także wykorzystanie przez sanepid zasobów przeszkolonej kadry pochodzącej z… call center. Nie trzeba chyba tłumaczyć po co sanepidowi dodatkowe ręce do pracy „na słuchawce”. Służba ta nie ma wystarczającej liczby pracowników, by realizować wszystkie możliwe zadania konieczne w trakcie ogólnokrajowej epidemii. Sytuację pogarsza fakt, że oni sami także chorują bądź po prostu lądują na kwarantannie.
Tymczasem branża call center dysponować ma aż 250 tys. pracowników w całej Polsce. Ci świadczą usługi na rzecz różnych podmiotów i dość szybko są w stanie adaptować się do nowych zadań. Tymi mogłoby być chociażby odbieranie telefonów od osób poszukujących podstawowych informacji na temat epidemii koronawirusa, kontaktować się z osobami na kwarantannie czy rejestrować osoby mające kontakt z zakażonymi.
Trzeba przyznać, że outsourcing podstawowych czynności związanych z pandemią, niewymagających specjalistycznej wiedzy czy uprawnień, może być rozsądnym pomysłem. Jakby nie patrzeć z podobnych rozwiązań korzystają różne branże. Dlaczego więc nie administracja państwowa w momencie, gdy faktycznie nie bardzo jest skąd brać nowych pracowników sanepidu?
Trzeci z pomysłów Lewicy w żadnym wypadku nie jest ani odkrywczy ani kontrowersyjny. Ot, należałoby ustawowo uregulować obowiązek noszenia maseczek i kary za uchylanie się od niego. Jest to coś o czym wspominaliśmy na Bezprawniku od dłuższego czasu. Problem zauważyli także rządzący, zapewne odkąd sądy zaczęły hurtowo umarzać wystawione mandaty. Ten postulat w zasadzie stanowi w tym momencie oczywistość.
Wojsko może się nam przydać w walce z epidemią, w przeciwieństwie do kolejnej ofensywy ideologicznej rządu
Wreszcie: pomysły Lewicy na walkę z koronawirusem dotykają bardzo ważnej kwestii: jak za to wszystko zapłacić? I tutaj parlamentarzyści tego stronnictwa wprost nie mogą się mylić bardziej. Przekonują, że to skandal wydawać 3 miliardy złotych na wojsko w momencie, gdy z prawdziwym zagrożeniem dla obywateli walczy wiecznie niedofinansowana służba zdrowia.
To nawet nie jest populizm, bo cięcie wydatków na obronność w Polsce nie jest poglądem przesadnie popularnym. Jak więc taką propozycję nazwać? Koronawirus czy nie – zagrożenia istniejące do tej pory wcale nie znikną za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Wojsko Polskie musi się modernizować, żeby móc skutecznie realizować swoje zadania w kraju czy w ramach NATO. Jakby nie patrzeć, w razie potrzeby także żołnierze mogą zostać skierowani do rozmaitych prac przy zwalczaniu epidemii. Jak chociażby budowa szpitali polowych na stadionach. Czy nawet budowy mostu pontonowego na Wiśle dla warszawskich ścieków.
Co więcej, można bez trudu wymienić inne, dużo bardziej skandaliczne wydatki rządki, z których śmiało nasze państwo mogłoby zrezygnować. Jak chociażby dofinansowywanie co roku Telewizji Polskiej dwoma miliardami złotych, wydatki Zbigniewa Ziobry z Funduszu Sprawiedliwości na losowe rzeczy, czy kolejna ofensywa ideologiczna naszego rządu w postaci części programu „Polska na TAK”.