„Koronaferie” – tak część uczniów ochrzciła przymusowe, (przynajmniej) dwutygodniowe wolne od zajęć w szkole. No właśnie, ale czy zajęć aby na pewno nie będzie? Dość zagadkowa wypowiedź ministra edukacji może sugerować co innego.
– Chcielibyśmy, żeby nauczyciele przygotowali się do prowadzenia zdalnych zajęć, będziemy do tego zachęcać dyrektorów szkół – powiedział szef resortu nauki w wywiadze dla TVP Info.
– Myślę, że na początku przyszłego tygodnia przekażemy stosowane materiały dla nauczycieli – dodał w rozmowie Dariusz Piontkowski.
„Koronaferie” z nauką?
Niestety, w wypowiedzi nie pojawiło się zbyt dużo konkretów. Minister Piontkowski powiedział jednak, że chce powiedzieć dyrektorom i nauczycielom „w jaki sposób można takie zdalne zajęcia prowadzić”.
Pytań rodzi się więc sporo – czy zajęcia mają być obligatoryjne? Czy może będą tylko dla ochotników? Ile mają trwać? Czy będą e-sprawdziany bądź też e-kartkówki? Co z dziećmi, które w domu nie mają dostępu do internetu – a przecież też są takie?
Cóż, wiele wskazuje, że nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej nie zna jeszcze odpowiedzi na te pytania. Skąd więc takie deklaracje szefa resortu?
Być może MEN chce przygotować dzieci i nauczycieli. Może i słusznie – bo pojawiają się sygnały, że zwłaszcza uczniowie są przekonani, że mają ferie. No właśnie, te wszystkie hasztagi „koronaferie” przecież nie wzięły się znikąd. Może więc ministerstwo chce przygotować psychicznie dzieci na to, że czegoś jednak trzeba będzie się uczyć.
Ale jest też i inna możliwość. W końcu dzisiaj nie wiadomo, ile szkoły naprawdę będą zamknięte. Na razie decyzja obowiązuje na dwa tygodnie. Jednak póki co nie słychać, żeby problem z koronawirusem u nas mijał. Może więc ministerstwo przygotowuje się na wypadek, gdyby ten okres trzeba było wydłużyć? Wtedy program trzeba już będzie przecież jakoś realizować. A zdalne lekcje wydają się tu naturalnym rozwiązaniem.
Choć jednocześnie – rozwiązaniem na pewno bardzo trudnym logistycznie. Jeśli będzie decyzja o jego realizacji, to polska edukacja naprawdę stanie przed chwilą próby. Pewnie jeszcze większą niż zeszłoroczny strajk nauczycieli.