Wesela od dawna był uważane za jeden z czynników sprzyjających rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Pomimo tego Polacy nie wykazywali się zbyt dużym zdrowym rozsądkiem. Trzeba przyznać: mieli ku temu swoje powody. Zakaz wesel w strefie czerwonej może wydawać się drastyczny. W praktyce jednak stanowi solidne, kompromisowe rozwiązanie.
Rząd wreszcie wprowadził zakaz wesel w strefie czerwonej – zajęło mu to trzy miesiące od wyborów prezydenckich
Stało się. Potrzeba było 8099 nowych zakażeń jednego dnia by rząd zakazał w końcu wesel. Z tym, że tylko w strefie czerwonej, do której należy 152 spośród 380 powiatów w Polsce. W tym wszystkie miasta wojewódzkie i większość głównych skupisk ludności. Nowe obostrzenia w Polsce praktycznie rozwiązują ten problem istniejący praktycznie od początku epidemii.
Zakaz wesel w strefie czerwonej będzie obowiązywał od 19 października. W strefie żółtej wprowadzono dodatkowe ograniczenia. Maksymalna liczba wyniesie raptem 25 osób. Dodatkowo zabroniona zostanie zabawa taneczna. Warto pamiętać że obostrzenia obejmą także inne podobne uroczystości rodzinne.
Zakaz wesel w strefie czerwonej obejmuje także podobne uroczystości rodzinne
Ktoś mógłby powiedzieć, że to drakońskie obostrzenia i praktyczny zakaz wesel. W pewnym sensie tak właśnie jest. Trzeba jednak pamiętać, że epidemiolodzy od dawna zwracali uwagę na zagrożenie jakie niosły ze sobą właśnie wesela i duże uroczystości rodzinne. Bardzo często na taką imprezę zjeżdżali się goście z całej Polski. W trakcie uroczystości dochodziło do zakażeń – a później goście wracali do domów z koronawirusem. W ten sposób choroba tworzyła nowe ogniska po całej Polsce.
Pomimo wprowadzanych w ostatnich miesiącach ograniczeń sytuacja epidemiologiczna Polski zaczęła się pogarszać. Oczywiście, wiele wskazuje na to że w tym momencie winnym mogą być bardziej szkoły niż wesela. Nie sposób również nie wskazać na wakacyjne podróże Polaków, do których zresztą zachęcał program bonu turystycznego. Ten na szczęście nie wydaje się spektakularnym sukcesem.
Wszystkie te czynniki sprawiają, że zakaz wesel w czerwonej strefie i znaczące ograniczenie liczby gości w żółtej to rozwiązanie bardzo rozsądne. Podobnie zresztą jak rezygnacja z wesela dla osób, które mają wciąż możliwość odłożyć swój ślub bez ponoszenia większych strat.
W strefie żółtej wciąż możliwe będzie zorganizowanie wesela bez tańców na co najwyżej 25 osób
Można zrozumieć złość i rozgoryczenie ze strony dwóch najbardziej poszkodowanych nowymi obostrzeniami grup. Z jednej strony mamy całą branżę żyjącą z organizacji wesel. Dla nich to praktycznie jesienny lockdown. Ostatnie miesiące i tak były dla tych przedsiębiorców bardzo trudne. Od marca branża jest praktycznie sparaliżowana. Trudno też mówić o systemowej rządowej pomocy.
Drugą grupą, która dużo straci na decyzji rządu, są oczywiście młode pary. Ślub i wesele to w końcu jeden z najważniejszych dni w życiu. Co ważniejsze: organizację uroczystości trzeba planować z dużym wyprzedzeniem. W grę wchodzi konieczność znalezienia odpowiedniego terminu, wynajęcie sali weselnej, zapewnienie sobie oprawy muzycznej, wszystkie możliwe przygotowanie samej imprezy. To kosztuje.
Zakaz wesel w czerwonej strefie może nie tylko popsuć młodym dzień, ale także narazić ich na stratę niemałych pieniędzy. Nawet w strefie żółtej ograniczenia mogą oznaczać dla przyszłych nowożeńców straty. Nie jest w końcu tajemnicą, że młodzi często liczą na zwrot kosztów wesela w prezentach przyniesionych przez gości. Im ich mniej, tym szanse na wyjście na zero są mniejsze.
Wreszcie z czystym sumieniem mogę za coś pochwalić rząd: zakaz wesel w strefie czerwonej to dobre rozwiązanie
Tym niemniej zakaz w czerwonej strefie nie jest kategorycznym i zupełnym zakazem wesel w całej Polsce. To mimo wszystko rozsądny kompromis pomiędzy interesami osób chcących wejść w związek małżeński i dramatyczną kondycją branży weselenej a sytuacją epidemiologiczną naszego kraju. Trzeba przy tym jasno powiedzieć, że wesela nie są niczym absolutnie niezbędnym do życia.
Kompromis ze swej natury nie zadowala w pełni nikogo. Część wesel zaplanowanych po 19 października się nie odbędzie. Strategia walki z koronawirusem wymaga jednak, niestety, poświęcenia wielu indywidualnych interesów poszczególnych obywateli. Sytuacja jest fatalna, może być jeszcze gorsza jeśli szybko nie ograniczy się transmisji wirusa. Wesele w czerwonej strefie nie tylko może pogorszyć sprawę, ale też sam fakt jego organizacji skłania pozostałe osoby do mniej chętnego podporządkowywania się innym obostrzeniom.
W strefach żółtych osoby które koniecznie muszą wziąć ślub w tych dniach wciąż będą mogły to zrobić. Ich wesele z pewnością nie będzie spektakularną biesiadą, jednak jeśli ktoś zaplanował sobie kameralną uroczystość w gronie najbliższych to takie rozwiązanie wciąż pozostaje wykonalne.
Zakaz wesel w strefie czerwonej i pozostawienie szczątkowej możliwości ich organizacji w strefie żółtej to rozsądny kompromis i posunięcie za które śmiało można pochwalić rządzących. Pozostaje mieć nadzieję, że Polacy w nadchodzących tygodniach zachowają się na tyle odpowiedzialnie, że granicy nie trzeba będzie przesunąć jeszcze dalej.