Wtorkowa konferencja szefa z pewnością miała przekonać Polaków, że wszystko jest dobrze a będzie jeszcze lepiej. Premier Morawiecki w ocenie stanu polskiej gospodarki posiłkował się raportem Debt Sustainability Monitor, przygotowanym przez Komisję Europejską. Sukces rządu, czy propagandowe zaklinanie rzeczywistości?
Szef rządu stara się nas przekonać, że Polska wyjątkowo dobrze radzi sobie z recesją
Mateusz Morawiecki zwołał we wtorek 9 lutego specjalną konferencję prasową, by podsumować rok walki z pandemią w Polsce. Szczególnym zainteresowaniem szefa rządu cieszył się oczywiście aspekt czysto gospodarczy. Premier Morawiecki przekonuje nas, że „Polska ma jedną z najniższych, najpłytszych recesji w całej Europie, a patrząc na resztę świata można powiedzieć, że jedną z płytszych recesji na świecie„.
Rzecz jasna: przyczyną takiego stanu rzeczy miałaby być polityka rządu Zjednoczonej Prawicy. W szczególności Plan na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Premier Morawiecki skorzystał przy tym z okazji by zachwalać swój nowy program: „nowy polski ład„, mający pomóc Polsce odbudować się z pandemii.
Powołuje się przy tym na dwa dowody takiego stanu rzeczy. Z jednej strony mamy wskaźnik spadku PKB w Polsce. Nasza gospodarka skurczyła się o 2,8 proc., co rzeczywiście jest wynikiem całkiem niezłym jak na skalę światową. Kolejnym dowodem jest przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej raport Debt Sustainability Monitor. Chodzi o ocenę zarówno stabilności finansowej państw członkowskich, jak i ryzyka dla długu publicznego w różnych okresach.
Premier Morawiecki uważa, że Polska wypadła w raporcie bardzo dobrze. „Właściwie jesteśmy jedynym krajem, który wszystkie parametry ma zaznaczone przez Komisję Europejską na „zielono”. To są dane Komisji Europejskiej, które pokazują solidny fundament wynikający z realizacji Planu na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju„. Tylko co właściwie z tego wynika?
Premier Morawiecki wybrał sobie z raportu Komisji Europejskiej te tabelki, które pasowały mu do tezy o nowej „zielonej wyspie”
Rzeczywiście, Polska wypada w raporcie bardzo korzystnie. Jasno z niego wynika, że polski dług publiczny obarczony jest niskim ryzykiem we wszystkich przewidzianych scenariuszach. Czy wszystkie możliwe parametry dotyczące naszego kraju zostały przez jego autorów zaznaczone na zielono? Oczywiście, że nie.
Premier Morawiecki wybrał sobie jedną konkretną tabelkę z raportu, w której rzeczywiście Polska – jako jedyna – może cieszyć się samą zielenią od góry do dołu. Mowa o tabeli numer 3. Do takiego sukcesu naprawdę niewiele brakuje Danii i Litwie. Sytuacja kolorystyczna innych państw wygląda zauważalnie gorzej. Problem w tym, że to niejedyna tabelka w całym raporcie liczącym niemalże 250 stron.
Znajdująca się tuż powyżej tabela numer 1, będąca zbiorczym podsumowaniem oceny finansowej samowystarczalności poszczególnych państw, daje nam nieco inny obraz. Znajdziemy w niej inne państwa, które wypadły równie dobrze. Mowa chociażby właśnie o Danii i Litwie, ale także Estonii, czy Szwecji.
Okazuje się także, że technicznie rzecz ujmując, wcale nie wszystkie parametry dotyczące Polski uwzględnione w raporcie zostały zaznaczone na „zielono”. Prawdę mówiąc, wyliczenie wszystkich przypadków, w których nasz kraj wcale nie wypada w danej tabelce najlepiej, albo gdy w którejś pozycji pojawia się kolor żółty albo czerwony, byłoby bezcelowe. Jest ich naprawdę dużo. Kilka nawet w części poświęconej szczegółowemu omówieniu przypadku naszego kraju.
Ktoś mógłby się w takim wypadku zastanawiać nad tym, dlaczego nawet nie próbuję ich omawiać. Odpowiedź jest prosta: sam raport tak naprawdę niewiele mówi nam o kondycji polskiej gospodarki jako takiej. Wbrew pozorom, wcale nie chodzi w nim o podsumowanie dotychczasowych działań poszczególnych rządów.
Przede wszystkim jednak: unijny raport nie dowodzi nijak najważniejszej tezy, jaką postawił premier Mateusz Morawiecki. W końcu czy relatywnie dobra sytuacja Polski w tym momencie to aby na pewno zasługa rządu Zjednoczonej Prawicy?
Wygląda na to, że premier Morawiecki chciałby nas przekonać, że Polska zawdzięcza dobrą kondycję gospodarki Zjednoczonej Prawicy
Premier Morawiecki wyciąga bardzo daleko idące wnioski. „Dziś nawet w czasie kryzysu Polacy nie muszą się aż tak martwić o swoje miejsca pracy „. „Cały wielki program Prawa i Sprawiedliwości ogniskował się na tym, żeby w Ministerstwie Finansów wypracować zdrowe, solidne mechanizmy realizacji stanu finansów publicznych, realizacji budżetu państwa„.
Mówimy o tym samym rządzie, który wprowadza ograniczenia związane z epidemią w sposób wybitnie chaotyczny. Obecnie trwa regularna wojna na kontrole i akty oskarżenia z przedsiębiorcami nieprzestrzegającymi restrykcji. Rządowa pomoc dla dotkniętych pandemią jest, w skali Europy, raczej niewielka. Warto przy tym zauważyć, że premier Morawiecki liczy tu bardzo na pieniądze pochodzące z budżetu Unii Europejskiej.
Gdyby sytuacja finansowa Polski rzeczywiście była taka dobra, to premier Morawiecki nie musiałby co rusz wprowadzać nowych podatków. Pardon: opłat, składek i innych danin. To nie tak, że nasz rząd bardzo oszczędnie gospodaruje pieniędzmi. Warto tutaj wspomnieć chociażby o „rekompensacie” dla mediów publicznych wynoszącej 2 miliardy złotych rocznie. Tymczasem sam premier Morawiecki spodziewa się, że jedno najnowsze dziecko – podatek od reklam – przyniesie budżetowi raptem 800 milionów złotych w roku 2022.
Relatywnie dobra kondycja polskiej gospodarki jest faktem. Podobnie zresztą jak względnie niskie ryzyko inwestowania w polskie obligacje skarbowe. Nie oznacza to jednak, że świetlane wizje roztaczane przez szefa rządu mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Premier Morawiecki żongluje danymi tak, by roztoczyć przed Polakami obraz nowej „zielonej wyspy”. Manipuluje w tym celu unijną statystyką. Prawda jest jednak taka, że Polska buduje swoją siłę raczej pomimo starań rządzących a nie dzięki nim.