Przestańmy w końcu oszczędzać na Państwie, na Polsce

Gorące tematy Państwo Dołącz do dyskusji (315)
Przestańmy w końcu oszczędzać na Państwie, na Polsce

W 2005 roku jedna z partii politycznych rozpropagowała hasło „tanie państwo”. Niskie podatki i niskie koszty utrzymania aparatu państwowego miały zapewnić powszechną szczęśliwość, „aby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej”.

Ostatecznie z tych planów nic nie wyszło, VAT nawet nieco wzrósł, a podatek liniowy pozostał mokrym snem korwinistów. Pozostało jednak przekonanie, że Rzeczpospolita powinna być jak najtańsza w utrzymaniu. Nie dziwmy się zatem, że oszczędza się nawet na oponach w prezydenckiej limuzynie.

Kult taniości jest, niestety, głęboko zakorzeniony w polskiej świadomości. Oszczędzamy na wszystkim. Na samolotach dla VIP-ów, które potem spadają. Na drogach, które po 3 latach wyglądają jak szklany tył Samsunga Galaxy S7 po kontrolowanych upadkach na beton. Na sprzątaczkach, które są zatrudniane z naruszeniem przepisów kodeksu pracy (czyli na śmieciówkach), a swoją pracę wykonują, o ironio, w pałacach sprawiedliwości. Oszczędzamy na swoich kontrahentach, kredytując się nieopłacanymi w terminie fakturami.

Przestańmy oszczędzać na Polsce

Narzekacie na niską jakość świadczonych przez państwo usług? To wyobraźcie sobie, że informatyk w Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku może liczyć na pensję 2258 zł brutto. Dodam tylko, że kandydat musi mieć przynajmniej 3-letnie doświadczenie w administracji sieciami komputerowymi. Czy ktokolwiek mający choć odrobinę wiedzy o realiach rynkowych uwierzy, że za takie pieniądze można liczyć na dobrego specjalistę?

Niestety, sposób myślenia o najniższej cenie jako jedynym kryterium przetargów publicznych zmienia się bardzo powoli. W przetargu na budowę trasy S6 od Lęborka do Trójmiasta kryterium ceny w 90% będzie decydowało o wyborze wykonawcy. Z jednej strony jest to postęp w stosunku do dotychczasowego stosowania ceny jako jedynego kryterium, z drugiej zaś – to wciąż 90%, co oznacza, że wykonawcy będą prześcigać się w obniżaniu kosztów. Doświadczenie podpowiada, jak wygląda meta takich wyścigów: dziesiątki podwykonawców z problemami finansowymi i spektakularne upadłości m.in. generalnych wykonawców polskich autostrad. A zatory płatnicze rosną i rosną…

A w tym wszystkim najbardziej intrygujące jest to, że oszczędności są iluzoryczne. Z racji wykonywanego zawodu, dużą część etatu spędzam w samochodzie. Przez ostatnie kilka lat sytuacja kierowcy bardzo się poprawiła: wybudowano mnóstwo dróg i autostrad, kolejne są w budowie, a najsłabszym ogniwem pozostają jedynie kierowcy. Mimo to zawsze fascynuje mnie, że polscy drogowcy wciąż budują drogi bez krawężników. Nie muszę dodawać, że po kilku latach eksploatacji pobocza drogi są asfaltową inkarnacją szwajcarskiego sera.

A wszystko to, o czym powyżej napisałem, to złożone problemy prawne. To prawodawca decyduje o sposobach rozstrzygania przetargów. To państwo m.in. za pomocą Państwowej Inspekcji Pracy weryfikuje przestrzeganie kodeksu pracy. Wreszcie to państwo jest w stanie przeciwdziałać zatorom płatniczym. Narzędziem w rękach państwa jest oczywiście prawo. Ale nawet najlepsze przepisy same w sobie są tylko zapisem – o jakości prawa w większej mierze decydują realne decyzje sądów i urzędników.

A specjaliści, w każdej dziedzinie, są kosztowni. Tymczasem, jedynymi specjalistami wartymi opłacania przez każdą kolejną ekipą rządową są krewni i znajomi królika w spółkach Skarbu Państwo. Nie wiem, jak Wy, ale ja cieszyłbym się bardziej ze świetnie opłacanych informatyków w Policji. Bo dobre państwo to kosztowne państwo.