Reklama Amino według jednego z odbiorców wprost nakłania do jedzenia Polaków. Sprawie musiała przyjrzeć się Komisja Etyki Reklamy, która zbadała sprawę i wydała odpowiednią uchwałę, ustosunkowując się do zarzutów.
Reklama Amino – promocja kanibalizmu?
Reklamy, zarówno w sieci, jak i w telewizji, radiu, czy jakimkolwiek innym medium, są dosyć ciekawym obszarem przekazywania treści. Taki rodzaj promowania swoich produktów, usług czy samej marki ma z reguły jasno określony cel, do którego osiągnięcia można sięgać po najróżniejsze środki. Są oczywiście pewne granice. W wypadku, gdy reklama narusza szeroko pojęte standardy, można dokonać odpowiedniego zgłoszenia do Komisji Etyki Reklamy. I ludzie z tej możliwości często korzystają.
Pamiętacie reklamę zup błyskawicznych Amino, w której trójka mężczyzn żywo dyskutowała, co chcą zjeść? Jeden z nich w końcu stwierdza, że najlepiej „Polaka”. W następnym kadrze ukazany jest cały zestaw zup – i to w zasadzie tyle. Zresztą, sami zobaczcie.
Reklama według jednego z odbiorców okazała się być promocją kanibalizmu. Złożył on skargę do KER, w której podniósł, że (pisownia oryginalna)
Trzech żarłocznych Turków kanibali kłóci się kogo zjeść. Wybór pada na Polaków o nazwiskach Żurek, Pomidorow i Grzybow. Uważam, że reklama nie powinna promować kanibalizmu.
Komisja Etyki Reklamy – jak wynika z jej obowiązków – zajęła się wnioskiem i 20 maja 2020 r. wydała stosowną uchwałę o numerze ZO/038/20u.
Uchwała Komisji Etyki Reklamy
Zespół Orzekający Komisji Etyki Reklamy postanowił skargę oddalić. Niezależnie od tego, czy skarga jest żartem, czy też wołaniem o natychmiastową reakcję urażonego obywatela, któremu właśnie publicznie pochwalono jedzenie Polaków, machina ruszyła, a do sprawy odniósł się pełnomocnik Unilever Polska sp. z o.o., właściciel marki Amino. Unilever wyjaśniał, że
podniesione w skardze zarzuty są nieprawdziwe, nadinterpretują użyty przez Unilever przekaz reklamowy, a co więcej są krzywdzące i niezrozumiałe. Przekaz reklamowy kierowany do konsumentów, przy uwzględnieniu żartobliwej i luźnej konwencji reklamy, cechującej się uproszczeniem, pewną przesadą i przerysowaniem, ma na celu ukazanie preferencji konsumenckiej odnośnie danych rodzajów kuchni oraz podkreślenie tradycyjnych smaków kuchni polskiej zupek Amino, w tym kraj produkcji tego produktu.
Reklama ma ponadto na celu podkreślenie w sposób żartobliwy właściwości produktów (zapewne „rodzimych” smaków zup Amino), a – według Unilevera – przeciętny odbiorca ponadto i tak wie o co chodzi. Spółka mimo wszystko wprost tłumaczy, że
poprzez Włocha, Chińczyka czy Polaka aktorzy, występujący w reklamie mają na myśli rodzaj kuchni, a nie obywatela tego kraju.
Zespół Orzekający Komisji Etyki Reklamy nie podzielił zarzutów urażonego obywatela i nie dopatrzył się w przedmiotowej reklamie naruszenia norm określonych art. 2 ust. 1 Kodeksu Etyki Reklamy.
Żurek tłuściutki więc kto wie… A pamiętacie jeszcze piosenkę Rosiewicza; Dobry apetyt? Tam dopiero się dzieje!
Też o tym pomyślałem!
Wysoki sądzie, przyznać wypada!
Owszem, zeznaję, zjadłem sąsiada!
Lecz się rozgrzeszam w sumieniu własnym,
sąsiad był bowiem strasznie żylasty!
Pozdrawiam.
Siedzi taki cały dzień z dupą przed telewizorem, parówka i piwo w łapie, i się nudzi. I wymyśla.
To zadzwoni do TVP, to poskarży się na piksele w przekazie z wozu transmisyjnego do studia że kablówka się psuje, to żąda reklamacji telewizora bo stracił kolory na Czterech Pancernych – a zwłaszcza na psie, oglądając Winnetou dzwoni do producenta że mu kineskop siada, w reklamie widzi kanibalizm, w piosence słyszy cuda a zwłaszcza dziwy, masakra co z tymi ludźmi się porobiło…
Ja nie ukrywam, że po obejrzeniu reklamy zjadłem mieszkańca Konina i bezrobotnego spod Radomia.
Nic dziwnego że odrzucili. Grzybow to przecież rusek.
Pomidorow to też jakoś wschodnio brzmi jakby zza Buga. ;)
Jeśli zupka to tylko chińska, „Nietoperz pikantny”.
e tam, dowcip zakorzeniony w kulturze tyle że odbicie, nie ma się co obrażać…