Linie lotnicze mają określone wymiary bagaży podręcznych. Nic dziwnego – taki bagaż musi zmieścić się do zamykanej półki nad siedzeniami. Procedury w trakcie lotu powinny być traktowane naprawdę poważnie. Czy przewoźnicy powinni jednak przymykać oko w niektórych sytuacjach? Tym bardziej, że co pracownik, to inne podejście do zasad.
Przygody skrzypaczki
Esther Abrami jest znaną francuską skrzypaczką. W mediach społecznościowych śledzą ją setki tysięcy osób. W rankingu Classic FM została wyróżniona w kategorii „30 under 30”. Ma na koncie debiut w Royal Albert Hall w 2022 roku. Jest także pierwszą muzyczką klasyczną, która wygrała Social Media Superstar na Global Awards. Na co dzień mieszka w Manchesterze. We wtorek miała zamiar odbyć lot z Marsylii do Berlina, gdzie odbywały się nagrania do jej trzeciej płyty dla Sony Classical. Nie będzie zdziwieniem fakt, że muzyczka podróżowała razem ze swoimi skrzypcami.
I tutaj pojawił się problem. Co prawda irlandzki przewoźnik nie zabrania przewożenia instrumentów muzycznych na pokładzie samolotu, ale ich wymiary muszą być zgodne z wytycznymi dot. bagażu podręcznego. Maksymalna długość takiego bagażu w liniach Ryanair wynosi 55 cm. Futerał na skrzypce Abrami ma długość… 56 cm.
Skrzypaczka tuż przed wejściem na pokład została poinformowana, że nie wejdzie z nimi na pokład. Abrami próbowała nawet rozwiązać sytuację przez zostawienie futerału w luku bagażowym. Skrzypce były przechowywane w futerale ukośnie, ale po ich wyciągnięciu i zmierzeniu okazało się, że również mają 56 cm.
Ryanair niewzruszony
Abrami proponowała, że dokupi dodatkowe miejsce. Obsługa powiedziała, że lot już jest zamknięty i nie ma takiej możliwość – pomimo tego, że nie wszystkie miejsca na pokładzie były zajęte. Jedynym rozwiązaniem zaproponowanym przez irlandzkie linie było wykupienie bagażu rejestrowanego lub… pozostawienie skrzypiec na lotnisku. Skrzypaczka oczywiście nie mogła przystać na żadną z propozycji – skrzypce są delikatne, a do tego zabytkowe i wypożyczone, a druga z opcji sama się komentuje.
Skrzypaczka o całej sytuacji opowiedziała na swoim Instagramie:
Dziś odmówiono mi wejścia na pokład samolotu Ryanair z moimi 200-letnimi skrzypcami. W drodze do Berlina, wylatując z Marsylii, aby nagrać moją trzecią płytę dla @sonyclassical, po raz pierwszy doświadczyłam takiej nieuprzejmości i publicznego upokorzenia.
Błagałam ich, wyjaśniając, że tego samego dnia nagrywam swój album, mówiąc, że latałam niezliczoną ilość razy z tą firmą i nigdy nie miałam takiego doświadczenia.
Reakcja Ryanaira
Skrzypaczka przyznaje, że poczuła się upokorzona:
Czuję się tak upokorzona, powstrzymując łzy, starając się nie załamać na oczach wszystkich ludzi, którzy mieli wsiąść na pokład samolotu, patrzących na tę scenę.
Ryanair twierdzi, że skrzypaczce wcale nie odmówiono wejścia na pokład – podano jej alternatywne rozwiązania, a wspominane przez nią dodatkowe miejsce powinna zakupić z góry przy rezerwacji biletu w lipcu:
Pasażerka nie odmówiła podróży z Marsylii do Berlina (3 września). Pani Abrami zarezerwowała lot 5 lipca i nie zdecydowała się wtedy na opłacenie dodatkowego miejsca na skrzypce zgodnie z warunkami Ryanair dotyczącymi podróżowania z instrumentami muzycznymi. (…)
Pasażerka odmówiła i przeszła do bramki. Skrzypce tej pasażerki przekraczały dopuszczalne wymiary bagażu podręcznego na jej lot, dlatego musiała zapłacić standardową opłatę za bagaż przy bramce. Pasażerka odmówiła zapłaty standardowej opłaty i zamiast tego zdecydowała się nie podróżować tym lotem.
Ostatecznie Abrami udało znaleźć się w ten sam dzień inny lot do Marsylii, dzięki czemu mogła dotrzeć na nagrania.