Przetarg na promowanie województwa kujawsko-pomorskiego przez loty z Portu Lotniczego Bydgoszcz został zakończony. Zwycięzcą Ryanair, ale za cenę honoru, rozumu i godności województwa kujawsko-pomorskiego.
Ta decyzja, będąca efektem wielokrotnie opóźnianego procesu, otwiera nowy rozdział w promocji regionu przez lotnicze połączenia. Irlandzkie linie lotnicze otrzymają za swoje usługi ponad 33 miliony złotych, co zdaniem niektórych stanowi znaczącą inwestycję w rozwój lokalnej infrastruktury lotniczej i promocję kujawsko-pomorskiego na arenie międzynarodowej. Jednakże zdaniem ekspertów jest to przede wszystkim kompromitujący układ dla województwa kujawsko-pomorskiego. Na tej „współpracy” suchej nitki nie pozostawia Maciej Wilk, jeden z najbardziej renomowanych ekspertów od ruchu lotniczego w Polsce, który ostatnio stał się bardzo znany medialnie m.in. za sprawą zaangażowania w walkę o rozpoczęcie realizacji projektu CPK. Wilk w swoim tweecie był bezlitosny:
To jest absolutny skandal i patologia trawiąca polski rynek lotniczy.
33 mln zł dopłaty z kasy samorządu kujawsko-pomorskiego za „promocję regionu„, a w istocie ukryta pomoc publiczna dla Ryanaira aby tylko łaskawie zgodził się na kontynuację lotów z Bydgoszczy do Londynu, Bristolu, Birmingham i Dublina w łącznej liczbie 15 rotacji tygodniowo (czyli 2 / dzień)
W przeliczeniu na jedną rotację samolotu Ryanair otrzymywać będzie 60 PLN na fotel, czyli blisko 11,400 PLN za każdą operację w dwie strony. To około 12-15% wszystkich kosztów operacyjnych linii lotniczej.
To nie wszystko, bo oczywiście port lotniczy udziela również zniżek – na samej opłacie pasażerskiej Ryanair uzyskuje około 6 mln PLN rocznie.
W tym czasie port lotniczy co roku ponosi stratę finansową w wysokości ok. 10 mln PLN, przewożąc zawrotne 360 000 pasażerów rocznie.
/// Cytując klasyka: „Polacy polubili latanie bezpośrednie. Musimy wykorzystać potencjał 15 polskich lotnisk regionalnych„
Szczegóły współpracy z Ryanair
Współpraca z Ryanair ma trwać 45 miesięcy i obejmować promocję regionu poprzez przynajmniej pięć tras lotniczych. To, że Ryanair był jedynym oferentem, może nie być zaskoczeniem, biorąc pod uwagę ich obecne operacje z Bydgoszczy. Inwestycja ta jest odzwierciedleniem dążenia samorządu do zwiększenia rozpoznawalności regionu i przyciągnięcia większej liczby turystów oraz inwestorów. Jak wnikliwie analizują eksperci z Rynku Lotniczego, roczny koszt promocji, czyli dopłat do lotów, to około 8,9 miliona złotych, co miesięcznie przekłada się na blisko 740 tysięcy złotych. Bez takich dopłat, jak podkreślają urzędnicy, rozwój siatki połączeń lotniczych z Bydgoszczy byłby bardzo ograniczony lub wręcz niemożliwy. Taka inwestycja w promocję lotniczą jest kluczowym elementem strategii rozwoju regionalnych portów lotniczych, które bez wsparcia samorządów i innych form zachęt finansowych mogłyby nie być w stanie zaoferować szerokiej gamy połączeń.
W kontekście ogólnopolskim, takie umowy z zagranicznymi przewoźnikami lotniczymi nie są niestety ewenementem – Rynek Lotniczy przypomina, że to województwo lubuskie jest liderem w finansowaniu lotniczej promocji regionu, z ponad 40 milionami złotych wydanych na ten cel od 2018 roku. Takie działania są nie tylko dowodem na dążenie do rozwoju komunikacji lotniczej, ale również na rozumienie jej roli w promocji regionu i przyciąganiu turystów oraz inwestycji.
W mojej ocenie takie współprace nie powinny mieć miejsca, ponieważ ich koszt dla regionalnych podatników jest ogromny. Lotniska regionalne na dodatek zdają się nie spełniać swoich zadań i o większości z nich zwykliśmy myśleć, jako o rozczarowaniu. Wreszcie, sam prezes Ryanair niedawno zdecydowanie wyszedł przed szereg, komentując polskie inwestycje infrastrukturalne z pozycji swoich interesów, co w mojej ocenie powinno spotkać się z adekwatną odpowiedzią państwa polskiego. Niezależnie od tego, która opcja polityczna chwilowo nim zarządza.