Koronawirus mocno zamieszał na rynku nieruchomości na wynajem. Wysoka podaż mieszkań skutkuje koniecznością obniżania cen. To z kolei przekłada się na fakt, że wkrótce będziemy mieli do czynienia z istnym rynkiem najemców, którzy to będą dyktować warunki w stopniu jeszcze rok temu niewyobrażalnym.
Rynek najemców
Portal lovekrakow.pl wskazuje, że z uwagi na epidemię koronawirusa zauważyć można wysoką podaż mieszkań na rynku, którą wywołała nieobecność studentów i pracowników. Według ekspertów – tak twierdzi przywołany serwis – ceny mieszkań spadły średnio o 15%. Obniżek można spodziewać się coraz więcej.
Uczelnie przeszły na nauczanie zdalne, pracownicy – na przykład ci zagraniczni – rzadziej do Polski przyjeżdzają, a do tego sytuacja gospodarcza jest napięta, podobnie jak pewność zatrudnienia. Zamknięto z dnia na dzień – chociaż tak naprawdę, to z niecałej godziny na godzinę, bo tyle trwało vacatio legis, całe gałęzie polskiej gospodarki i wydaje się, że będzie tylko gorzej.
W samym Krakowie wyparowało 20% studentów, a wartość ta zapewne podobna jest w różnych regionach kraju. Portal lovekrakow.pl fakt kształtowania się rynku najemców opiera o wypowiedzi ekspertów, które padły podczas internetowej konferencji Otodom.
Trzeba będzie obniżać ceny
Tak też przywoływane są słowa m.in. Michała Łuaszewskiego, właściciela bura LCM Nieruchomości. Wskazuje on, że:
Ceny czynszu najmu spadły. Jest to przede wszystkim spowodowane pandemią. Dużo mieszkań pojawiło się na rynku po pierwszej fali epidemii w połowie marca. Wtedy większość uczelni przeszła na nauczanie zdalne, a pracownicy galerii handlowych, ogródków gastronomicznych i restauracji utracili pracę z powodu obostrzeń gospodarczych. Nie było tych ludzi stać na utrzymanie mieszkań, więc część z nich wróciła do rodzinnych domów. Nadwyżka mieszkań wywołała obniżkę cen.
Sytuacja nie wszędzie wygląda tak samo, co z kolei podkreślił Jarosław Krawczyk z Otodom.
Ceny na rynku najmu ostro lecą w dół, choć w Katowicach ceny nie spadają, a nawet wzrosły o 1 proc. Jednakże w Warszawie ceny mieszkań na wynajem spadły aż o 18 proc.
Powyższe powoduje, że rynek już musi dostosowywać się do najemców. Ceny muszą spadać, no i nie można dowolnie przebierać w potencjalnych „klientach”.
Czy to dobra sytuacja?
Prawo własności jest szalenie isotne, podobnie jak wspieranie przedsiębiorczości. Rynek wynajmu mieszkań – przy wszechobecnym kulcie cwaniactwa i mentalnej biznesowej spuściźnie lat 90 – jest jednak w wielu aspektach patologiczny. Daleki jestem od skandowania, że „mieszkanie jest prawem, nie towarem”, ale należy mieć świadomość, że jest to towar szczególnie istotny. Coś jak ewentualna szczepionka lub lek na koronawirusa.
Trudno tutaj oczywiście atakować osoby, które chcą na mieszkaniach zarobić – to nic złego. Natomiast pewne skrajności na rynku również się pojawiają, czego skutkiem jest m.in. dzielenie 3-pokojowych mieszkań na pięciopokojowe, czy też zabudowywanie balkonów i adaptowanie ich na „mini sypialnie dla studenta”, przy jednoczesnym trzymaniu bardzo wysokich cen wynajmu.
Warto też dostrzec – co podczas konferencji mówił Hieronim Krysta – że rentierzy (w tym anglojęzycznym znaczeniu) dopasowali się do realiów, na przykład oferując najem krótkoterminowy podczas sezonu wakacyjnego. Rynek najemców nie będzie trwał wiecznie, ale z pewnością stanowić będzie swego rodzaju kubeł zimnej wody.