Zasady demokratycznego państwa prawa i zaufania obywateli do państwa wymagają, aby każdy miał możliwość przygotowania się do nadchodzących zmian w prawie. Właśnie dlatego wymyślono coś takiego jak vacatio legis. Niestety coraz częściej zdarza się, że te zasady są nadużywane. Czy vacatio legis jest obowiązkowe?
Pojęcie vacatio legis jest znane większości z nas. Wspomina się o tym już w podręcznikach wiedzy o społeczeństwie w podstawówce. Ten łaciński termin jest tłumaczony przeważnie jako leżakowanie prawa, chociaż osobiście bardziej wolę określenie próżnowanie praca. Vacatio legis jest terminem między uchwaleniem i opublikowaniem prawa, a jego wejściem w życie. Oczywiście chodzi o to, aby każdy zainteresowany miał możliwość zapoznania się z nowym prawem i przygotowaniem się na nowe regulacje. To czas na przygotowania, analizy, zmiany przyzwyczajeń, a także czasem na całkiem poważne wydatki. To również czas dla mediów takich jak Bezprawnik na zapoznanie swoich czytelników ze zmianami. Dobre państwo nie działa z zaskoczenia. Dobre państwo pozwala swoim obywatelom dostosować się do zmian.
Wyobraźmy sobie sytuacje, że dziś wieczorem w Sejmie zostaje uchwalona ustawa, która pozwala na poruszanie się w terenie zabudowanym jedynie samochodom 2-drzwiowym. Jednocześnie ustanawia karę pieniężną za poruszanie się innym samochodem w wysokości 1000 zł dziennie. Prawo zostaje opublikowane i wchodzi w życie następnego dnia. Wyobrażacie sobie chaos, który by to wywołało? Zanim ktokolwiek by się w ogóle zorientował, że takie prawo obowiązuje, byłby kilka tysięcy złotych w plecy. Pomijając absurdalność takiego prawa, vacatio legis w jego przypadku powinno przynajmniej zakładać racjonalny czas na to, aby każdy obywatel zaopatrzył się w taki samochód. Niektórzy ruszyliby na zakupy, inni do mechaników, a jeszcze inni do banków po kredyt. Media z pewnością taki pomysł by krytykowały, a specjaliści alarmowali o jego absurdalności.
Czy vacatio legis jest obowiązkowe?
Ustawa o ogłaszaniu aktów normatywnych ustanowiła domyślny czas vacatio legis na 14 dni. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby ten termin był dłuższy, teoretycznie nawet wieloletni.
Akty normatywne, zawierające przepisy powszechnie obowiązujące, ogłaszane w dziennikach urzędowych wchodzą w życie po upływie czternastu dni od dnia ich ogłoszenia, chyba że dany akt normatywny określi termin dłuższy.
Prawo pozwala również na skrócenie vacatio legis. Można oczywiście sobie wyobrazić regulacje, które nie wymagają 14 dni na wejście w życie. Wydaje się również rozsądne, aby prawo przewidywało furtkę na skrócenie vacatio legis na sytuacje wyjątkowe. Ustawa oczywiście takie rozwiązanie zakłada.
W uzasadnionych przypadkach akty normatywne, z zastrzeżeniem ust. 3, mogą wchodzić w życie w terminie krótszym niż czternaście dni, a jeżeli ważny interes państwa wymaga natychmiastowego wejścia w życie aktu normatywnego i zasady demokratycznego państwa prawnego nie stoją temu na przeszkodzie, dniem wejścia w życie może być dzień ogłoszenia tego aktu w dzienniku urzędowym.
Niestety nie jest to obwarowane żadnymi innymi warunkami, co jest bardzo często wykorzystywane do zaspokajania bieżących potrzeb politycznych. Świadkami tego byliśmy na początku obecnej kadencji Sejmu i możemy obserwować to w przypadku zamieszania związanego ze świętem 12 listopada. Brak ograniczeń do skracania vacatio legis sprawia, że teoretycznie można z dnia na dzień zmieniać najważniejsze nawet kwestie ustrojowe. Dlatego często postuluje się, aby w kwestiach ustrojowych wydłużyć vacatio legis nawet do kilku lat. Z pewnością podniosłoby to jakość życia publicznego w naszym kraju. Niestety również żaden rząd nie zdecyduje się na taki krok. Żadna rządząca partia nie jest zainteresowania ograniczaniem swoich wpływów.