Zrewitalizowany rynek w Kutnie zelektryzował architektów, urbanistów, aktywistów. Ale ta realizacja zdziwiła chyba też wielu zwykłych ludzi po prostu interesujących się zmianami w polskich miastach. Oto bowiem w czasach, gdy większość z nich stawia na zieleń, Kutno postanowiło zamienić swój centralny plac w… zadaszony parking. Prezydent przekonuje, że zrobił to na życzenie mieszkańców.
Rynek w Kutnie
Prezydent Kutna Zbigniew Burzyński podczas uroczystego pierwszego podniesienia szlabanu zdecydowanie mówił: „brakowało tego parkingu”. Podkreślał, że dotychczasowy rynek zbudowali okupanci i trzeba było coś z nim zrobić. Tym czymś okazało się wycięcie wszystkich drzew, zalanie terenu betonem, stworzenie parkingu i osadzenie na jego dachu nowej przestrzeni publicznej. Znajdą się na niej dwa pawilony – kawiarniany i wystawienniczy. Będzie można z nich podziwiać kutnowskie betonowe morze.
Nie do końca dziwię się włodarzowi Kutna i domyślam się, że działał na wyraźne życzenie wielu mieszkańców. W końcu pozbawienie kierowców miejsc parkingowych zawsze jest przez nich odbierane negatywnie. Wcześniejszy rynek był też brzydki i z całą pewnością wymagał rewolucji. Problem w tym, że doczekał się rewolucji, która zdecydowanie nie jest na miarę 2021 roku. Gdyby nowy Plac Wolności powstał dwadzieścia lat wcześniej, zapewne wzbudziłby mniej kontrowersji. Ale dziś, gdy instrumentami takimi jak wyższe ceny za płatny parking miasta starają się wyprowadzać samochody ze swoich centralnych punktów, Kutno postanowiło zrobić coś przeciwnego.
Pokusa dla wielu włodarzy miast
Co bardzo istotne, nie chciałbym z tego miasta nieopodal Łodzi robić chłopca do bicia. W końcu władze podobno bardzo postępowego Gdańska jeszcze paręnaście miesięcy temu forsowały budowę kilku parkingów podziemnych w najstarszej części miasta, co również zakładało wycinkę drzew i ogromne zamieszanie związane z budową. Dziś powoli się wycofują z części tych pomysłów, zdając sobie sprawę że nie w taką stronę powinno rozwijać się miasto. W Kutnie mleko się już rozlało. Inwestycja została zakończona i niewykluczone, że faktycznie cieszy wielu mieszkańców. Ale do czasu. Bo prawda jest taka, że zamiast ciekawej, zielonej przestrzeni sprezentowano im betonowy plac.
To jest dość naturalny stan rzeczy, że tendencje zachodnie najpierw trafiają do największych polskich miast, potem podłapują je nieco mniejsze, a Polska powiatowa wchłania je na samym końcu. Dlatego wzrost cen za parkowanie w miastach dziś jest tematem w Warszawie czy Trójmieście, podczas gdy w Kutnie, Tczewie czy Elblągu takiej dyskusji jeszcze nie ma. Z tego właśnie powodu zabetonowanie kutnowskiego rynku będzie przez wiele osób przyjęte z satysfakcją. W końcu zaniedbany „salon” miasta zyskał, jak to się często mówi, „nowy blask”. Jestem jednak pewien, że już niedługo mieszkańcy Kutna zorientują się, że do owego salonu wstawili sobie właśnie meblościankę.
(zdjęcia pochodzą z profilu Kutnowskie Ulice i Drogi Rowerowe)