Chyba każdy użytkownik mediów społecznościowych w końcu trafił na legendarne: „jak się nie podoba, to rzuć etat i załóż firmę”, pojawiające się w wielu dyskusjach pomiędzy pracownikami a pracodawcami.
Rzuć etat i załóż firmę – czyżby to była nieuchronna przyszłość?
Portal „Newseria.pl” przywołuje treść rozmowy z Małgorzatą Starzewską-Krzysztofek – główną ekonomistką Konfederacji Lewiatan – która odnosi się m.in. do przyszłości samozatrudnienia. Konfederacja Lewiatan to jedna z największych organizacji pozarządowych, która skupia prywatnych przedsiębiorców.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek tłumaczy:
Dzisiaj mamy ciągle taki XIX-wieczny konflikt pomiędzy kapitałem a pracą. Mamy pracowników i różne formy zatrudnienia. Jedna strona to pracodawcy, druga strona to pracownicy i ciągle na siebie narzekamy
Ekonomistka uznaje, że rzeczone spory będą musiały spowodować poważne zmiany u podstaw rynku zatrudnienia.
Prędzej czy później będziemy musieli pomyśleć o takim rozwiązaniu, że w momencie, kiedy kończymy edukację (niezależnie od tego, na jakim poziomie ją kończymy) wszyscy zakładamy działalność gospodarczą
Starczewska-Krzysztofek wprawdzie zauważa, że dzisiaj taka wizja wydaje się zupełnie niemożliwa. Ową niemożliwość determinować mają m.in. działania związków zawodowych, zaś w przyszłości może być wręcz przeciwnie. W jakiej przyszłości? Mowa o przestrzeni 5-10 lat.
Czy rewolucja jest możliwa?
Ekonomistka twierdzi, że do „B2B-izacji” rynku pracy przyczynić się ma rozwój technologiczny.
Każdy staje się przedsiębiorcą i wzajemne relacje nie są już relacjami między pracownikiem a pracodawcą, ale między biznesem a biznesem. To rozwiązuje bardzo wiele problemów, ponieważ wszyscy będziemy wtedy funkcjonować jako przedsiębiorcy na takich samych zasadach. Będziemy płacić takie same podatki i takie same składki na ubezpieczenia społeczne.
Według Starczewskiej-Krzysztofek odejście od umów pracowniczych to w zasadzie korzyści dla dzisiejszych pracowników. Ekonomistka uznała, że taka forma świadczenia pracy obarczona byłaby mniejszym ryzykiem zwolnienia z pracy. Ponadto konieczność wykonywania działalności gospodarczej stanowiłoby motywację do jak najdłuższego trwania na rynku pracy.
W mojej opinii zarówno sama wizja, jak i jej podstawy, ale i także jej skutki – są nietrafione. Rynek pracy oczywiście ewoluuje, a polskie prawo pracy jest w sposób niewątpliwy zupełnie nieadekwatne względem rzeczywistości. To fakty, zaś wywodzenie z tego tak istotnej zmiany, poprzez którą w perspektywie 5-10 lat na rynku nie byłoby żadnego pracownika (i że umowy o pracę staną się historią), jest nadużyciem.
Przyszłość rynku pracy
Niewykluczone, że rynek pracy w kontekście relacji podmiotu zlecającego pracę i podmiotu ją wykonującego będzie zmierzał w kierunku większej autonomii stron. Nie może to być jednak autonomia pełna. Umowa o pracę (w kodeksowym brzmieniu) nie bez przyczyny wyraża się w szerokiej ochronie pracownika.
Wydaje się również, że ewolucja rynku pracy może postępować z jednoczesnym zachowaniem pewnych gwarancji strony słabszej, ale i zarazem z rozszerzeniem tej ochrony na kontrahentów będących w relacjach biznesowych ze znacznie większymi graczami.
Niemniej jakakolwiek kompleksowa prezentacja perspektywy rozwoju form świadczenia pracy wydaje się być niemożliwa bez przeprowadzenia wielopłaszczyznowej i wieloaspektowej dyskusji w szerszym gronie.
Współczesne prawo pracy wydaje się stawać przed wieloma wyznaniami, a sam trend przechodzenia do relacji B2B jest charakterystyczny przede wszystkim dla Polski, co wynika bardzo często ze względów ekonomicznych.