O dekrecie zakazującym wjazdu do USA obywatelom 7 krajów muzułmańskich - nawet, jeśli posiadają ważne wizy - pisaliśmy pod koniec stycznia. Od samego początku były problemy z jego stosowaniem, m.in. dlatego, że dekret został wydany nagle, a wszedł w życie od razu po jego podpisaniu przez prezydenta Donalda Trumpa. Zawirowania stąd wynikłe (m.in. zatrzymanie na lotniskach podróżujących objętych zakazem wjazdu) spowodowały, że "sądy już udzieliły tymczasowego wsparcia, wydając orzeczenia pozwalające zatrzymanym pozostać na amerykańskiej ziemi do czasu rozstrzygnięcia o ich statusie prawnym".
Sądy blokują decyzje Trumpa
Dekret Trumpa budzi liczne kontrowersje na gruncie prawnym, a przez wielu uważany jest za niekonstytucyjny. Stan Waszyngton zwrócił się do sądu o uchylenie dekretu. Sędzia James Robart wydał orzeczenie, w którym tymczasowo wstrzyma wykonanie dekretu - na terenie całego kraju:
Sędzia uzasadnił wstrzymanie prezydenckiego dekretu niepowetowanymi szkodami, na jakie naraził on poszczególne stany w zakresie biznesu, edukacji, zatrudnienia i swobody podróżowania.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Taka decyzja, wydana w ekspresowym (przynajmniej z polskiej perspektywy) tempie, bo zaledwie 3 dni po złożeniu wniosku przez stany Waszyngton i Minnesota, spotkała się ze... specyficzną i kontrowersyjną opinią urzędującego prezydenta, który na Twitterze obwieścił całego światu, że... "to tylko opinia tzw. sędziego", która "jest absurdalna i będzie podważona":
Oczywiście, administracja prezydenta Trumpa odwołała się od decyzji sędziego Robarta, zwracając się do Sądu Federalnego o wstrzymanie jego decyzji (a w konsekwencji: "przywróceniu do życia" dekretu). W odwołaniu wskazano m.in., że wstrzymanie wykonania prezydenckiej decyzji na terenie całego kraju nie jest związane z interesami stanu Waszyngton, zagraża bezpieczeństwu narodowemu, i narusza zasadę trójpodziału władz (sąd miałby zatem, w ocenie rządu, przekraczać swoje kompetencje).
Sąd Federalny nie zgodził się jednak ze stanowiskiem rządu. W wydanym 4 lutego orzeczeniu (ponownie: doceńcie to tempo, z jakim działa amerykański wymiar sprawiedliwości w niełatwej przecież sprawie), odmówiono zawieszenia wykonania skarżonego orzeczenia:
W konsekwencji, przynajmniej do czasu pełnego rozpoznania sprawy, antyemigrancki dekret Donalda Trumpa nie może być stosowany.
Nie tylko w USA sądy wstrzymują rządowe decyzje
Co ciekawe, widać tutaj pewne podobieństwo do... kwestii połączenia dwóch polskich muzeów. Być może słyszeliście o zarządzonej przez ministra kultury Piotra Glińskiego połączenia dwóch gdańskich muzeów: II Wojny Światowej i Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Spór pomiędzy niemal ukończonym muzeum II Wojny Światowej a ministerstwem wciąż trwa, ale 1 lutego miało dojść do połączenia obu muzeów w jedną placówkę. Na skutek decyzji Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie do tego jednak nie doszło:
Takie decyzji - czy w Polsce, czy w USA - pokazują, że prawo przewiduje szereg narzędzi, które pozwalają skutecznie bronić swoich praw przed nieodwracalnymi nieraz konsekwencjami stosowania złego prawa.
Ale:
WAŻNE: ORZECZENIA SĄDÓW NIE OZNACZAJĄ, ŻE DECYZJE TRUMPA I GLIŃSKIEGO SĄ NIELEGALNE
Ideą zabezpieczenia roszczeń jest jedynie zapobieżenie ewentualnym, negatywnym skutkom stosowania prawa czy decyzji; nie zaś merytoryczna ocena problemu. Istnieją zatem szanse (i to spore), że ostatecznie dekret Donalda Trumpa, jak i zarządzenie ministra Piotra Glińskiego staną się "w pełni" częścią porządku prawnego i będą stosowane.
O czym z kolei warto pamiętać, idąc do sądu. Może i wówczas warto o wniesienie odpowiedniego wniosku o zabezpieczenie swoich roszczeń?
Z pewnością odniesienie to lepszy skutek niż seria tweetów dziwnej treści.