Lot, zwłaszcza długodystansowy, potrafi być uciążliwy, zwłaszcza w przypadku osób większych niż przewidziany wymiar samolotowego fotela. Czasami dyskomfort odczuwają również współpodróżni, których przestrzeń zostaje w znacznym stopniu ograniczona przez siedzącego obok pasażera. Fakt ten można przeboleć, poprosić załogę samolotu o przesadzenie na inne, dostępne miejsce albo po fakcie pozwać linię lotniczą.
Rażąco otyli pasażerowie powodem uciążliwego bólu pleców
Z ostatniej opcji postanowił skorzystać Australijczyk, Michael Anthony Taylor, podróżujący w 2015 roku z Sydney do Los Angeles. Pozwał on American Airlines, twierdząc, że w wyniku 14-godzinnej podróży doznał poważnych obrażeń. Jak wynika z obrazowego opisu, który znalazł się w pozwie wszystko dlatego, że pasażerowie siedzący obok niego byli
„rażąco otyli, a ciało jednego z nich rozlewając się, wkroczyło na pobliskie siedzenie, w związku z czym powód zmuszony był skręcać swoje ciało w szereg różnych pozycji”
Taylor twierdzi, że od czasu niefortunnej podróży znacznie pogorszył się jego stan zdrowia m.in. nasiliły się bóle pleców i szyi.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Australijczyk zapewnił, że:
„Nie żywię urazy wobec ludzi, którzy siedzieli obok mnie. Oni też zapłacili za bilet. Jednak załoga samolotu mogła mnie przesadzić albo udostępnić mi jedno ze swoich miejsc, a nie zrobiła niczego”.
Dodatkowe kilogramy = dodatkowy bilet?
W związku z tą sprawą po raz kolejny rozgorzała dyskusja na temat rozmiarów miejsca, które przewiduje linia lotnicza na jednego pasażera oraz kwestii podróżnych plus size. Na jednym z forów lotniczych rozgorzała dyskusja, w której internauci debatują nad tym, czy pasażerowie, którzy z trudem, albo wcale nie mieszczą się na wyznaczonym miejscu, zmuszeni powinni być do zakupu dwóch biletów.
Większość odpowiedzi na to pytanie jest twierdząca. Empatią dyskusja jednak nie epatuje:
„Bez urazy, ale gdybym musiał siedzieć między ważącymi po 180kg ludźmi przez 8 godzin, chyba bym oszalał”.
„Grubi ludzie powinni zacząć dbać o siebie. Ja bez problemu mieszczę się w swoim miejscu”.
„Nie ma co mówić o chorobach, jedynym powodem, dla którego ci ludzie noszą taki, a nie inny rozmiar, jest ich nieumiejętność kontrolowania liczby kalorii, które przyjmują w ciągu dnia”.
Czy jednak wszystkich pasażerów większego rozmiaru powinno oceniać się tak samo? Mówi się, że to przecież żaden problem schudnąć. Faktycznie w epoce Ewy Chodakowskiej i innych fit trenerek wydaje się, że zrzucenie kilogramów to kwestia maksymalnie pół roku. Co jednak z pasażerami, którzy są otyli nie z własnej winy? Dyskryminowanie ludzi ze względu na zmiany chorobowe wydaje się być przesadą.
Poza tym, wymaganie, żeby ludzie, którzy nie mieszczą się w swoim fotelu, płacili dwa razy tyle, co inni, wydaje mi się zwyczajnie niesprawiedliwe. Jak się okazuje można w tej sprawie osiągnąć kompromis. Linia lotnicza Southwest znalazła wyjście z sytuacji. Wprowadziła specjalne rozwiązanie dla pasażerów plus size. Proponuje, aby wykupili oni dwa miejsca, jednak po podróży oferuje zwrot pieniędzy za drugi bilet.