Sok z cytryny za przekroczenie prędkości. Taką akcję raz na jakiś czas organizują policjanci z komendy w Pruszczu Gdańskim. Do tej pory nie budziła ona kontrowersji, ale członkowie stołecznego ruchu miejskiego Miasto Jest Nasze zwrócili na nią uwagę i ostro ją skrytykowali. Czy słusznie?
Sok z cytryny za przekroczenie prędkości
Organizowana przez Komendę Powiatową Policji w Pruszczu Gdańskim akcja nazywa się „Zmniejsz prędkość – włącz myślenie”. Funkcjonariusze drogówki razem ze strażnikami gminnymi ustawiają się w pobliżu szkół. Kontrolują prędkość i sprawdzają, czy dzieci przewożone są zgodnie z przepisami. „Łamiący przepisy kierowca zamiast mandatu karnego dostaje do wypicia kubek soku z cytryny. Dla osób jadących zgodnie z przepisami oraz najmłodszych pasażerów mundurowi mają nagrodę w postaci maskotki i odblasku”, czytamy na stronie KPP Pruszcz Gdański. Akcja odbywa się od kilku lat, ale dopiero teraz zauważyli ją działacze ruchu Miasto Jest Nasze.
https://twitter.com/MiastoJestNasze/status/1435943203501445121?s=20
„To jest taki poziom absurdu, że aż nie wiemy co powiedzieć”, napisało na Twitterze MJN. A szef stowarzyszenia Jan Mencwel dodał:
To może za inne wykroczenia też rozdawajmy sok z cytryny? Albo kuksańca? Sorry, ale ci kierowcy przekraczając prędkość powodują śmiertelne zagrożenie. To nie jest temat do żartów.
Czy to szkodliwa czy pożyteczna akcja?
Zdziwiłem się, że stołeczny ruch miejski z takim oburzeniem przyjął akcję, o której istnieniu w Trójmieście wiemy od kilku lat. Nigdy nie budziła ona kontrowersji, raczej była przyjmowana jako coś pozytywnego i edukującego. I, przyznam, po przeczytaniu tych głosów krytyki wciąż uważam, że w tej akcji nie ma nic złego. Miasto Jest Nasze zwraca uwagę na to, że w żartobliwy sposób karani są potencjalni drogowi zabójcy. Nie mam jednak wątpliwości, że policjanci z Pruszcza Gdańskiego podczas tych działań stosują te „kwaśne” sankcje jedynie wobec ludzi, którzy łamią przepisy w sposób nieznaczny. Czyli taki, który przy normalnej interwencji skończyłby się upomnieniem. Nie wyobrażam sobie zatem, że złapany przy szkole pirat drogowy jadący 80 kilometrów na godzinę dostałby zamiast srogiego mandatu soczek.
W pełni zgadzam się natomiast z tym, że problem nadmiernej prędkości na drogach narasta i trzeba z nim walczyć jak tylko się da. Stąd przygotowywane nowe, wyższe kary za przekroczenie prędkości. Pytanie jednak czy walka z problemem wszelkimi możliwymi metodami oznacza użycie jedynie metod przymusowych? Czy jednak warto wciąż stawiać na edukację? Również tą nieszablonową. Ostatnio bardzo duże pochwały zebrał film wyprodukowany przez Komendę Wojewódzką Policji w Gdańsku. Pokazuje on tragicznie zakończoną historię pirata drogowego, przedstawioną w stylu czarnej komedii.
Mi osobiście podoba się to, że policjanci myślą czasem nieszablonowo. Moim zdaniem kierowca bardziej zapamięta niecodzienną sytuację z policjantem podającym sok niż zwykłe upomnienie albo nawet mandat. Czasem taka zagrywka może prewencyjnie zadziałać lepiej niż wyższe kary dla kierowców. Choć te drugie też są dziś absolutnie konieczne, bo niektórzy są po prostu niereformowalni. I im żadna, nawet najbardziej kwaśna cytryna nie pomoże.