Wykopowicz glxmsc opisuje swoją niedawną wizytę w jednym ze sklepów sieci TK MAXX. Ta brytyjska sieć outletów jest znana z tego, że sprzedaje markowe ubrania po bardzo okazyjnych cenach. Łowcy okazji są w stanie wyłowić istne perełki za całkiem niewielkie pieniądze. Z tego powodu złośliwi określają te sklepy mianem ekskluzywnych ciucholandów. Opisywana przez niego historia rozpoczyna się właśnie od upolowania takiej niezwykłej okazji.
Natrafił na kurtkę marki Michael Kors, która na metce miała przyklejoną cenę 62 zł. Markowa kurtka od znanego (jak mi się wydaje) projektanta to faktycznie niesamowita okazja. Szybko zatem udał się do kasy. Tam jednak przyszło zdziwienie, kiedy kasjerka zauważyła podejrzanie niską cenę na metce. Natychmiast sprawdziła, co trzeba i gdzie trzeba i wróciła do mężczyzny z informacją, że cała sprawa to pomyłka. Rzeczywista cena tej kurtki wynosi bowiem 471 zł (a jej cena przed przeceną miała wynosić 649,99 zł). Dość niefortunna dla sprzedawcy pomyłka, ponieważ zasadą jest to, że w razie rozbieżności między ceną przy kasie a tą na półce (czy w tym przypadku metce), konsument ma prawo domagać się sprzedaży w cenie dla niego korzystniejszej.
TK MAXX - zła cena na metce nie zawsze musi rodzić obowiązek do sprzedania jej za bezcen
Właśnie takiej argumentacji używał klient, chcąc przekonać kierowniczkę sklepu do sprzedaży w cenie na metce, a więc 62 zł. Gdy to nie poskutkowało, poprosił o pisemne oświadczenie sprzedawcy o tym, że odmawia sprzedaży. W ten sposób chciał uzyskać dowód, którym zainteresuje instytucje broniące praw konsumenta. Uzyskanym oświadczeniem pochwalił się w internecie.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Zakup oczywiście nie doszedł do skutku, ale mężczyzna postanowił sprawą zainteresować zarówno innych internautów, jak i Inspekcję Handlową. Odnoszę jednak wrażenie, że jego interpretacja prawa za bardzo odbiega od rzeczywistości i można ją porównać raczej do myślenia życzeniowego.
Oczywiście w przypadku rozbieżności między ceną towaru na półce, a tej przy kasie, konsument ma prawo zakupu towaru po cenie dla niego korzystniejszej. Tak samo jest prawdziwe twierdzenie, że wystawienie rzeczy w miejscu sprzedaży na widok publiczny z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży. To stanowi wprost art. 543 kodeksu cywilnego. Jednak w dużym błędzie jest ten, kto uważa, że te przywileje konsumentów nie mają żadnych ograniczeń. Ofiarą tego typu podejścia najczęściej pada jednak sklep internetowy, ponieważ z zasady łatwiej tam o taką techniczną pomyłkę. Przy ocenie opisywanej sytuacji trzeba wziąć pod uwagę to, że ta mogła być (i najprawdopodobniej) była spowodowana zwykłą pomyłką pracownika, albo co bardziej prawdopodobne, działaniem żartownisia.
Wystarczyłoby bowiem, że ktoś zerwie cenę ze skarpetek i umieści ją na metce kurtki i tak zostawi. Czy kolejny klient wiedziony niewątpliwą "okazją" będzie mógł domagać się sprzedaży kurtki w cenie pary skarpetek? Trzymanie się takiej interpretacji byłoby niesamowicie niekorzystne dla przedsiębiorców. Ci bowiem nie mają praktycznie żadnych narzędzi do monitorowania tego, czy po sklepie nie grasuje żaden dowcipniś. Z podobnego założenia wychodzi i nasz ustawodawca, który wprowadził takie ograniczenia w ogólnych zasadach. W powyższej sytuacji przedsiębiorca może powołać się bowiem na błąd takiego oświadczenia, jakim jest cena na metce.
TK MAXX zła cena na metce
Oczywiście każdą taką sytuację trzeba badać indywidualnie i nie można w żaden sposób generalizować. Sąd rozpatrując taką sprawę, z pewnością weźmie pod uwagę to, że racjonalny przedsiębiorca nie zajmuje się sprzedawaniem towaru za ułamek jego wartości. Sądy słusznie bowiem uznają, że ochrona praw konsumenta nie może odbywać się z rażącym naruszeniem praw przedsiębiorcy. Czym innym jest pomyłka na 50 zł, a czym innym na 400 zł. Zresztą atrakcyjność takiej okazji bardzo łatwo sprawdzić porównując metki na innych produktach, które teoretycznie także powinny być tak samo oznaczone. Nie wiadomo, czy w opisywanej sprawie mężczyzna takiego sprawdzenia dokonał.
Niektórzy komentujący sprawę powoływali się również na brzmienie art.135 kodeksu wykroczeń.
W swoich interpretacjach pomijali jednak zwrot uzasadniona przyczyna, a moim zdaniem zła cena na metce jak najbardziej jest taką przyczyną. Zresztą, gdyby było inaczej, to wystarczyłoby w sklepie przekleić metkę z tańszego przedmiotu i w ten sposób oszukiwać system.