Budowa gazociągu Nord Stream 2 to ostatnio pasmo porażek. Najpierw widmo poważnych amerykańskich sankcji praktycznie zastopowało budowę. Niedawno część niemieckich chadeków zaczęła wyłamywać się z bezwarunkowego poparcia dla projektu. A teraz… polski UOKiK nałożył karę na Gazprom.
UOKiK nałożył karę na Gazprom w rekordowej wysokości 29 miliardów złotych
Budowa gazociągu Nord Stream 2 napotkała na kolejną, dość niespodziewaną trudność. Polski UOKiK nałożył karę na Gazprom w wysokości aż 29 miliardów złotych. Dodatkowo ukaranych zostało pięć spółek uczestniczących w projekcie. Mowa o firmach Engie Energy, Uniper, OMV, Shell oraz Wintershall. W tym wypadku łączna kara wyniesie „zaledwie” 234 miliony złotych. W obydwu przypadkach kary stanowią 10% obrotu poszczególnych przedsiębiorstw.
Jak podaje portal Money.pl chodzi o sam fakt budowy gazociągu bez zgody polskiego organu antymonopolowego – czyli właśnie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. UOKiK nakazał także spółkom rozwiązanie umów zawartych w celu finansowania Nord Stream 2.
To właśnie te umowy polski urząd kwestionował przynajmniej od 2017 r. Sześć spółek tworzących konsorcjum Nord Stream 1, pomimo braku zgody na utworzenie wspólnego przedsiębiorcy, zorganizowała finansowanie drugiego gazociągu w taki sposób, że wywołuje praktycznie te same skutki.
Dotyczy to także aspektu czysto organizacyjnego. UOKiK podkreśla, że „korzyści i zobowiązania związane z udziałem w całym przedsięwzięciu były dla wszystkich jasno ustalone”. Poszczególne spółki miały możliwość ingerowania w projekt Nord Stream 2 a w razie niespłacenia przez Gazprom kredytów uzyskałyby automatycznie udziały w budowanym gazociągu. Z punktu widzenia polskiego urzędu nie ma żadnych wątpliwości co do umyślności działania wszystkich sześciu przedsiębiorstw.
Gazprom w jednym ma rację: kara jest jednym z elementów mających powstrzymać budowę gazociągu
UOKiK nałożył karę na Gazprom i pozostałe spółki dlatego, że ich działania wywarły negatywny wpływ na konkurencję na rynku gazu ziemnego w Polsce. Czy tak jest w rzeczywistości? Z jednej strony nasz kraj od lat stara się dywersyfikować swoje źródła dostaw gazu ziemnego. Wciąż jednak udział Rosji w imporcie tego surowca do Polski wynosi około 60 proc. Budowa Nord Stream 2 dodatkowo może utrudniać podobne przedsięwzięcia ze strony polskiej, w rodzaju gazociągu Baltic Pipe mającego doprowadzać gaz ze źródeł na Morzu Północnym.
Gazprom zamierza odwołać się od decyzji UOKiK. Rosyjska spółka jest zdania, że budowa gazociągu Nord Stream 2 w żaden sposób nie naruszyła polskich przepisów antymonopolowych. Jest to dość ciekawa reakcja. Decyzja polskiego urzędu przyspieszyła spadek notowań Gazpromu na moskiewskiej giełdzie.
Warto przy tym zauważyć, że to już kolejny cios w budowę gazociągu w ostatnich miesiącach. Decydujące znaczenie dla faktycznego przerwania prac od grudnia zeszłego roku miały sankcje USA na Nord Stream 2. Po zamachu na rosyjskiego opozycjonistę Aleksieja Nawalnego także niektórzy politycy niemieckiej chadecji zaczęli się wyłamywać z bezwarunkowego poparcia dla projektu. Pomimo tego niemiecki rząd wciąż stara się doprowadzić budowę do końca.
Rosyjsko-niemieckie przedsięwzięcie ma wymiar przede wszystkim polityczny. Jako takie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Europy. Przy czym Niemcy chciałyby pełnić rolę głównego dystrybutora rosyjskiego gazu na kontynencie i czerpać z tego tytułu pokaźne zyski. Z tego punktu widzenia faktycznie można mówić o jakimś charakterze biznesowym. Co więcej, dostawy z Rosji mają być konieczne dla przeprowadzenia w Niemczech transformacji energetycznej. Stąd zapewne tak silny upór niemieckich władz.