Jeden z górniczych związków zawodowych „Przeróbka” poprosił Szymona Hołownię, by zajął się ważną dla nich sprawą. Chodzi o wprowadzenie emerytur stażowych, na czym od dawna związkowcom zależy. Rozwiązanie to cieszy się także poparciem Lewicy. Niestety oznacza również de facto kolejne obniżenie wieku emerytalnego. Przy czym da się je wprowadzić w taki sposób, by były pożytecznym rozwiązaniem.
Nie ma się co dziwić, że związkowcom nie podoba się mrożenie ważnych dla nich projektów w sejmowej zamrażarce
Wprowadzenie emerytur stażowych to jedno z tych rozwiązań, które od lat przewijają się w debacie publicznej. Od dawna są także przedmiotem mało intensywnych prac przeróżnych organów. Swego czasu obiecywał je prezydent Andrzej Duda. Teraz w Sejmie czekają na rozpatrzenie dwa projekty ustawy w tej sprawie. Jeden złożyła „Solidarność” a drugi Lewica. Prawdę mówiąc, praktycznie się od siebie nie różnią. Obydwa zakładają umożliwienie przejście na emeryturę po przepracowaniu 35 lat w przypadku kobiet i 40 lat w przypadku mężczyzn.
Teraz „Przeróbka”, a więc kolejny górniczy związek zawodowy, apeluje do Szymona Hołowni o pilne zajęcie się tym zagadnieniem. Związkowcy nie zostawiają przy tym wątpliwości, czego dokładnie oczekują od Marszałka Sejmu. Jak możemy przeczytać na stronie internetowej „Przeróbki”:
Petycja złożona została przez Związek Zawodowy „PRZERÓBKA” w dniu 29 kwietnia 2025 r. i skierowana jest do Marszałka Sejmu RP, Szymona Hołowni. Tak się bowiem składa, że jest On szefem wszystkich sejmowych zamrażarek. W jednej z nich od 8 lutego 2024 r. zamrożone są dwa bardzo ważne projekty ustaw stażowych. Zrządzeniem losu jest fakt, że właśnie Szymon Hołownia, to także kandydat startujący na urząd Prezydenta RP, a więc złożona Petycja ma najbardziej właściwego adresata z wszystkich możliwych adresatów. Wzywa ona do wprowadzenia emerytur stażowych w Polsce, które powinny wynosić 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn.
Sama petycja to dokument liczący 12 stron, na których znajdziemy nie tylko obszerną argumentację, ale także drobiazgową analizę problemu. Związkowcy powołują się nie tylko na postulaty historycznego NSZZ „Solidarność”, ale także na wysokie poparcie dla tego pomysłu w społeczeństwie oraz konkretne pozytywne skutki dla systemu emerytalnego.
Zwracają na przykład uwagę, że brak bezpośredniej korelacji pomiędzy odprowadzonymi składkami i wysokością przyszłej emerytury wypycha młodych pracowników w objęcia zatrudnienia na czarno. „Przeróbka” wskazuje również na systematycznie spadającą zastępowalność emerytur z ZUS. Rzeczywiście: już za dwadzieścia lat emeryci będą otrzymywać ok. 20 proc. dotychczasowej pensji. Tylko czy wprowadzenie emerytur stażowych i kolejne obniżenie wieku emerytalnego to rozwiązanie problemu?
Wprowadzenie emerytur stażowych jest całkiem dobrym pomysłem. Wymaga jednak drobnej korekty
Zdecydowana większość ekspertów wychodzi z założenia, że żeby dosypać do systemu więcej pieniędzy, powinniśmy pracować dłużej. Problem w tym, że Polakom nie uśmiecha się konieczność pracy aż do śmierci. Podwyższenie wieku emerytalnego nie znajduje dzisiaj społecznej akceptacji. Trudno byłoby się spodziewać większych zmian w tej kwestii w perspektywie nadchodzących lat. Przyczyn jest całkiem sporo. Nie sposób na przykład nie wskazać na specyficzną kulturę pracy sprzyjającą przepracowywaniu się ponad miarę.
„Przeróbka” wskazała przy tym na bardzo interesującą zależność. W 2022 r. średni staż pracy osób przechodzących emeryturę według dotychczasowych zasad wynosił 31,5 lat w przypadku mężczyzn i 33,3 lat w przypadku kobiet. Tym samym jest niższy od progów proponowanych dla emerytur stażowych. Oznacza to, że ich wprowadzenie nie powinno zmniejszyć wpływów do systemu. Wręcz przeciwnie: jeśli rzeczywiście emerytury stażowe zadziałają motywująco na pracowników, to mogą one nawet wzrosnąć.
Sam nie jestem przeciwnikiem emerytur stażowych, choć zdarzało mi się krytykować składane do tej pory propozycje. Diabeł tkwi bowiem w szczegółach. Przede wszystkim powinniśmy ustalić próg stażu pracy upoważniającej do skorzystania z takiej możliwości, by był sprawiedliwy. Z jednej strony musi być osiągalny i mimo wszystko korzystniejszy od powszechnego wieku emerytalnego. Z drugiej zaś nie powinien zawierać tych wszystkich tradycyjnych bolączek systemu emerytalnego, do których przyzwyczaił nas ustawodawca.
Wprowadzenie emerytur stażowych po przepracowaniu 40 lat wydaje się bardzo rozsądnym pomysłem. Jeżeli mężczyzna pójdzie do pracy zaraz po ukończeniu szkoły średniej, to przejdzie na emeryturę w okolicach 60 roku życia. W praktyce takich przypadków nie będzie tak wiele, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka.
Osobną kwestią jest trzymanie się z uporem maniaka zróżnicowania sytuacji kobiet i mężczyzn. Pogłębia to tylko dyskryminację tych drugich. O ile w systemie powszechnym przywrócenie równości płci wobec prawa wciąż wywołuje kontrowersje, o tyle w systemach dodatkowych nie ma potrzeby się tego rozwiązania trzymać. Być może w ramach kompromisu powinniśmy pozwolić kobietom i mężczyznom korzystać z emerytur stażowych po uzbieraniu 38 lat stażu pracy?